
Regularnie pisząc o dokonaniach polskiej branży zawsze staram się skupiać na pozytywach. Nie chodzi o kolorowanie trawy na zielono, ale na docenianiu przede wszystkim tego, co jest godne uwagi. Czasami jednak warto zrobić wyjątek i spojrzeć na to, co przyniosło więcej wstydu niż korzyści. Dlatego teraz zapraszam Was na zestawienie dziesięciu najgorszych polskich gier w historii.
Wybranie topowej dziesiątki nie jest proste, bo na przestrzeni lat powstało wiele budżetówek, które z natury rzeczy nie prezentowały zbyt wysokiego poziomu. Postanowiłem więc mocniej skupić się na grach, które bez wątpienia miały oferować coś ciekawego, ale wyszło wręcz przeciwnie. Nie zabraknie jednak miejsca dla reprezentantów dawnych czasów, w których na rynek trafiło kilka produkcji kuszących graczy mocnym tytułem, ale jednocześnie oferujących niekiedy wręcz żenująco niski poziom – adekwatny do mikroskopijnego budżetu.
10 najgorszych polskich gier w historii
10. Gore Doctor
Zaczynamy nietypowo, od mniej znanej gry, która do sprzedaży trafiła w zeszłym roku. Przeszła bez większego echa, ale z jakiś powodów ktoś postanowił wydać ją na duże konsole. Sam miałem okazję przejść Gore Doctor na Xbox Series X. Grając w tę grę zastanawiałem się, czy ktoś chociaż raz ją przeszedł i chwilę się zastanowił nad tym co zrobił. Walka? Dramatyczna, ale to nie problem, bo to budżetówka. Dlaczego jednak bossowie muszą przyjmować na siebie absurdalną liczbę ciosów? Nie dało się zrealizować tego tak, abym nie myślał, że coś źle zrobiłem, bo koleś nie chce zginąć? Problemów Gore Doctor jest więcej i wiele z nich można byłoby szybko rozwiązać. Nie wiem też dlaczego ktoś uznał, że warto wykonać port konsolowy i spróbować dotrzeć z tym koszmarkiem do większej grupy osób.
9. This is the Zodiac Speaking
Niebywałe jest to, że z gry na grę deweloper może tak obniżyć loty. Po debiucie bardzo ciekawym Apocalipsis: Harry at the End of the World studio Punch Punk zdecydowało się wziąć na warsztat słynną historię Zodiaka, seryjnego zabójcy z San Francisco z przełomu lat 60-tych i 70-tych. Niestety nie udało się zrobić tego samego co osiągnęli twórcy filmu o tym mordercy. Gra okazała się bardzo prostym walking simulatorem, w dodatku brzydkim, nudnym i pozbawionym sensu. Nie było tam ani ładu, ani składu – zero pomysłu, idei co dokładnie chce się powiedzieć i sensu. Nic dziwnego, że gra zebrała bardzo słabe noty i wpakowała dewelopera z potencjałem w sporo problemów.
8. Space Tail: Every Journey Leads Home
Spółka Longterm Games to ciekawa historia, pewnie warta omówienia w osobnym tekście. Obiecując gruszki na wierzbie inwestorom deklarowano chęć tworzenia tzw. longsellerów, a więc gier, które będą kupowane przez lata. Z jakiś powodów ktoś uznał, że czymś takim będzie budżetowa platformówka. Na tyle, ile znam rynek, nie dało się tego osiągnąć. Inna sprawa, że Space Tail jest po prostu bardzo słabą grą, nieprzemyślaną, fatalnie wykonaną i pozbawioną ciekawych pomysłów. Wiele poziomów jest przekombinowanych i pozbawionych jakiegoś sensownego motywu przewodniego. Momentami miałem ochotę rzucić Switchem o ścianę, bo wiele rzeczy było tak irytujących.