My Hero Academia: All’s Justice to nowa bijatyka na podstawie mangi i anime, która przetestuje waszą zręczność, wyczucie czasu i póki co cierpliwość...
Na początku powiem wam, że nie trzeba znać My Hero Academia, aby dobrze się bawić w All’s Justice i myślę, że jestem tego dobrym przykładem. Naturalnie wiem o istnieniu tego dzieła japońskiej popkultury, ale nigdy nie czytałem, nigdy nie oglądałem i nigdy nie grałem w cokolwiek związanego z MHA. Mimo to nadchodząca produkcja od Byking Inc. i Bandai Namco jest dokładnie tym rodzajem bijatyk, które preferuję – szybka, dynamiczna i efektowna. Dlatego też od razu podeszła mi równie mocno co ostatnie gry z serii Dragon Ball, ale na tym etapie rozczarowała stanem technicznym.
Graliśmy w My Hero Academia: All’s Justice – Gamescom 2025
Podczas prezentacji nie dało się za wiele sprawdzić, bowiem jedynie kilka walk trzy na trzy i dosłownie odrobinkę miasta, przez którego fragment mogliśmy przejść w celu przyjęcia kolejnej misji. Część w mieście nie wyróżniała się niczym szczególnym i wyglądała niemal jak każda inna w tym klimacie. Walki trzy na trzy przypominały mi z kolei te z Dragon Ball FighterZ, choć były płynniejsze (inny system walki), a ja ma mogłem poruszać się swobodnie po całej arenie we wszystkich kierunkach. Naturalnie w trakcie pojedynku mogłem zmieniać bohaterów i wykorzystywać ich specjalne zdolności, które czasem lepiej sprawdzały się przeciwko innym rywalom. Przyznaję jednak, że wszystkiego musiałem się tutaj uczyć od zera, bowiem jak już wspomniałem na początku, nie miałem wcześniej styczności z My Hero Academia. Oznacza to również, że w pełnej wersji gry mogę zwyczajnie nie wiedzieć o co tak naprawdę chodzi w fabule i kim są poszczególni bohaterowie, a na prezentacji zapewniono mnie, że gra oferuje wiele nawiązań choćby do anime i na pewnych etapach można odtworzyć kultowe sceny, których zapewne nie byłbym w stanie rozpoznać. Nie zniechęciło mnie to jednak, a wręcz odwrotnie – zachęciło do sprawdzenia chociaż anime i tak uczynię w najbliższym czasie.
Wracając jednak do walki, która była tutaj kluczowym elementem zabawy podczas całego pokazu. Podobnie jak w grach z serii Dragon Ball, było bardzo szybko, dynamicznie i niezwykle efektownie, a ekran był zalewany ogromną ilością różnorodnych animacji. Lubię jak dużo się dzieje i gdy bijatyki ćwiczą mój refleks np. w przypadku uników, więc taki model rozgrywki bardzo mi się spodobał. Mamy tutaj do dyspozycji podstawowe ataki rękami i nogami, które możemy przekształcić w jakąś ciekawą serię ciosów oraz uderzenia specjalne, które różnią się w zależności od bohatera. Jeden po prostu mocniej bije, inny atakuje potężnym ogniem, a jeszcze inny potrafi zmrozić przeciwnika. Jest tutaj sporo różnorodności w atakach, ale podejrzewam, że w trakcie pokazu jeszcze wszystkiego nie odkryłem. Można by rzec w tym miejscu “klasyka klasyki”. Swoją drogą do dyspozycji oddano nam jedynie pięciu bohaterów, więc będzie na tym polu jeszcze bardzo wiele do odkrycia.
GramTV przedstawia:
W trakcie walki mamy do dyspozycji dwa paski, które ładujemy wykonując różne bitewne akcje. Jeden z nich po napełnieniu zwiększa na jakiś czas statystyki naszego bohatera, daje mu nowe animacje i warto to wykorzystać, bowiem jest wówczas poważnym zagrożeniem, wykonując serię ciosów zadających spore obrażenia. Drugi z kolei pozwoli nam na wykorzystanie ultra ciosu, ale zdecydowanie musimy mieć w tym konkretnym przypadku sporo wyczucia. Każda animacja ataku trwa określony czas, w którym przeciwnik może zdążyć odskoczyć, a innym razem nasza odległość do niego może okazać się zbyt mała i zaprzepaścimy swoją szansę na powalenie rywala. To samo tyczy się obrony. Jeśli nie zdołamy w odpowiednim momencie zrobić uniku, wówczas przeciwnik zdobędzie nad nami ogromną przewagę. Aby wygrać, należy oczywiście pokonać całą trójkę rywali, więc mamy szansę wybrnąć z wielu trudnych sytuacji i jedną nawet taką miałem. Mój ostatni bohater władający żywiołami odwrócił losy pojedynku w ostatniej chwili, co było bardzo satysfakcjonujące. Podsumowując, walka sprawiła mi ogromną radość, jest głęboka i pozwala wykorzystać odpowiednie atuty przeciwko konkretnym przeciwnikom, więc uważam, że fani bijatyk na podstawie mang i anime będę tutaj ukontentowani.
Chciałbym w tym momencie jednoznacznie pochwalić grę i powiedzieć, że całościowo naprawdę świetnie się bawiłem, ale w pełni pozytywny odbiór gry niestety psuł jeden jakże istotny szczegół – optymalizacja. Gdy tylko na ekranie zaczynało się dziać bardzo wiele, wówczas gra działała po prostu fatalnie. Spadki klatek były bardzo wyraźne i może nie utrudniały wykonywanie ruchów, czy też trafiania we wroga, ale jednak wywoływały wyraźny dyskomfort. Na pokazie grałem na konsoli PlayStation 5. Dla porównania inna gra wydawana przez Bandai Namco, a mianowicie ostatni Dragon Ball: Sparking! Zero, przy podobnej ilości efektów na ekranie radziła sobie wyśmienicie w pełnych 60 klatkach na sekundę na tej samej konsoli, więc da się to osiągnąć. Mam nadzieję, że do premiery pełnej wersji gry zostanie to poprawione, bo inaczej będzie bardzo kiepsko.
Jeśli tylko My Hero Academia: All’s Justice będzie działało poprawnie w efektownych momentach, wówczas może to być jedna z lepszych bijatyk anime na rynku, a nawet może stać się dobrą konkurencją dla ostatniego Dragon Balla, a mówię to jako zakręcony fan Smoczych Kul. Tymczasem studio czeka jeszcze trochę pracy nad technicznymi aspektami gry… Trzymam kciuki.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!