Metal Gear Solid Delta: Snake Eater - recenzja gry, która zasługiwała na więcej

Konami idzie tropem wskrzeszania klasyków i bierze się za ulubioną odsłonę fanów MGSa – czy warto jest zagrać w odświeżonego Snake Eatera?

Metal Gear Solid Delta: Snake Eater – recenzja gry
Metal Gear Solid Delta: Snake Eater – recenzja gry

Przyznam szczerze, że długo zastanawiałem się jak podchodzić do recenzji Metal Gear Solid Delta: Snake Eater.

Głównie dlatego, że jeszcze nie tak dawno temu miałem okazję pograć w pierwszą część Master Collection i możliwość ponownego ogrania trzeciej części MGSa (a tak właściwie pierwszej przygody Big Bossa) była ciekawym doświadczeniem. Z jednej strony dlatego, że powroty do niektórych gier po wielu latach mogą być bolesne z różnych powodów, a z drugiej… samo Master Collection nie wypadło wcale tak kolorowo, jak mogłoby wypaść.

Niemniej jednak Konami mniej więcej w tym samym czasie zapowiedziało również Snake Eater Delta, które z jednej strony z definicji jest remakiem, a z drugiej idąc tak krok po kroku jawi się jako tak naprawdę remaster z kilkoma usprawnieniami. Nie bez powodu rozbieram temat na czynniki, ponieważ w ostatnim czasie tych dobrych i przebudowanych od podstaw gier pojawiło się sporo – Resident Evil 4 Remake oraz Dead Space Remake są tego koronnymi przykładami.

Jak na ich tle wypada Metal Gear Solid Delta: Snake Eater? Powiem tak – pewna magia oryginału nadal tu jest, odświeżenie graficzne wygląda przyzwoicie, ale po tak świetnych „przebudowach” w ostatnich latach od Konami wymagałem chyba czegoś więcej.

Nagi Wąż i Wielka Szefowa – klasyka gatunku od Hideo Kojimy

Metal Gear Solid Delta: Snake Eater – recenzja gry
Metal Gear Solid Delta: Snake Eater – recenzja gry

To, co warto zaznaczyć na wstępie to to, że Konami w żaden sposób nie próbowało zatuszować faktu prac nad Snake Eaterem ze strony Hideo Kojimy. Co prawda nie jest to już „A Hideo Kojima Game”, bo i jak miałoby być – remake stworzony został bez jego udziału, a na wielu frontach zaznaczono, iż Delta została wiernie zrekonstruowana, aby oddawała to, co było w pierwowzorze i za to Japończykom należy się pewien kudos.

Z drugiej strony jednak cały czas miałem wrażenie, że ten fortel ze strony Konami również służył za pewnego rodzaju wytrych, ponieważ w bezpośrednim porównaniu Snake Eater oraz Snake Eater Delta zasadniczo aż tak mocno się nie różnią pod względem historii, sekwencji oraz kolejności wykonywania kolejnych misji. Wręcz można byłoby powiedzieć, że twórcy zwyczajnie przenosili żmudnie jeden do jednego wszystko na Unreal Engine 5, a zaznaczenie „to Kojima robił” mogłoby posłużyć jako „co złego to nie my”.

Metal Gear Solid Delta: Snake Eater – recenzja gry
Metal Gear Solid Delta: Snake Eater – recenzja gry

I właśnie dlatego od strony historii oraz rozgrywki w rozumieniu tego, jak układa się to wszystko godzinowo krok po kroku tych zmian jest tutaj nie wiele. Nie spodziewajcie się przebudowanych sekwencji tak jak to było w innych, ostatnich remake’ach, ponieważ jest tego tutaj tyle, ile kot napłakał. Czy to dobrze? Wszystko zależy od podejścia. Jeśli szukaliście wiernie odtworzonego Snake Eatera, to prawdopodobnie nie będzie to wielkim problemem. Jeśli szukaliście nutki czegoś świeżego, może usprawnionego lub rozszerzonego względem oryginalnej „trójki”, to możecie się tutaj mocno rozczarować.

Co innego natomiast w kontekście drobnych elementów, które pojawiają się tu i ówdzie w Snake Eater Delta, ponieważ tych elementów jest trochę. Zaczynając od nowoczesnego systemu strzelania rodem z Metal Gear Solid V: Phantom Pain, które zdecydowanie usprawnia rozgrywkę w Snake Eater Delta na tyle, że sam byłem zaskoczony jak sprawnie przebiłem się przez grę na poziomie normalnym. Co prawda jest również możliwość wykorzystania ustawień Legacy, ale od tego chyba wolę mieć tego starszego Snake Eatera.

Metal Gear Solid Delta: Snake Eater – recenzja gry
Metal Gear Solid Delta: Snake Eater – recenzja gry

To co jednak najciekawsze w przypadku Snake Eater Delta to fakt, że pewne elementy rozgrywki nadal pozostały tak samo… odtworzone, co w przypadku oryginału, a to dla niektórych może być zbyt małą zachętą do tego, aby po remake Snake Eatera sięgnąć. Głównie dlatego, że jednak w wielu przypadkach liczymy na to, iż pewne głupotki takie jak chociażby przerwanie CQC przez przeciwnika i tak sprawia, atakowany przez nas żołnierz pada obezwładniony… albo mimo pewnych usprawnień w temacie poruszania się na ziemi nadal nie ma mowy o automatycznym wstawaniu po tym, gdy ktoś nam sprzeda kuksańca i upadniemy. Brakuje również czegoś, co można byłoby nazwać autoloot tak, jak to było to w późniejszych MGSach np. Peace Walkerze. Koniec końców tych różnych starodawnych elementów z poprzedniej wersji Snake Eatera przeniosło się zaskakująco dużo.

Z drugiej strony zarządzanie kamuflażem czy szybkie łączenie się z bazą bez konieczności przeskakiwania przez menusy jest całkiem dobrym usprawnieniem, gdy chciałoby się sprawnie przełączać w trakcie akcji. Tak samo jak szybkie przeskakiwanie do menu leczenia czy też zdobytego jedzenia. Pod tym względem to się niesamowicie dobrze sprawdza i stworzenie tego na dzisiejsze czasy jest jak najbardziej odpowiednim ruchem.

Metal Gear Solid Delta: Snake Eater – recenzja gry
Metal Gear Solid Delta: Snake Eater – recenzja gry

Koniec końców sam fakt tego nowoczesnego systemu strzelania sprawia, że sam Snake Eater Delta jest zdecydowanie łatwiejszy do pokonania niż ze starym lata temu. Mógłbym nawet powiedzieć, ze zasadniczo dla mnie to był głównie speedrun, choć dałoby się go ukończyć jeszcze szybciej. Sam jestem natomiast ciekawy ile zajmie przejście Delty komuś, kto nigdy jeszcze w MGSa nie grał.

Jeśli jest tutaj na pokładzie taka osoba – dajcie znać ile czasu było wam potrzebne do przejścia gry.

Optymalizacyjny potworek, choć inni podobno mają gorzej…

Metal Gear Solid Delta: Snake Eater – recenzja gry
Metal Gear Solid Delta: Snake Eater – recenzja gry

GramTV przedstawia:

Grając na PlayStation 5 muszę przyznać – nie było aż tak tragicznie, jak większość to opisywała… ale z drugiej strony również pogłoski o tym, że optymalizacyjnie Metal Gear Solid Delta: Snake Eater wypada bardzo nierówno są prawdziwe. Przynajmniej na dzień dzisiejszy przed ewentualnymi poprawkami ze strony Konami.

Natomiast wszystko wygląda dobrze do momentu, w którym rozgrywka skupia się głównie na skradaniu się, mniejszych potyczkach oraz zwiedzaniu różnych baz – tutaj tryb jakościowy oraz wydajnościowy działają całkiem dobrze, choć zdarzały się delikatne spadki FPS. Problem pojawia się natomiast w momencie, w którym pojawiają się przerywniki filmowe (gdy gra nagle zamienia tryb wydajności na tryb jakości) lub przy sekwencji ucieczki z bazy przed Shagohodem – tam w przypadku trybu jakości oraz wydajności całość wygląda po prostu źle, a dynamika połączona z efektami specjalnymi czasami nie wyrabia na zakrętach… jak Eva na motocyklu.

Metal Gear Solid Delta: Snake Eater – recenzja gry
Metal Gear Solid Delta: Snake Eater – recenzja gry

Już zostawiam z boku fakt, że momentami ta sekwencja wygląda po prostu sztucznie w połączeniu z urodą silnika Unreal Engine 5, ale wiedząc, że Konami nadal ma prawa do Fox Engine (który wykorzystywany jest do e-Football oraz pachislotów) nie jestem pewien czy nie lepszym pomysłem było po prostu wykorzystanie tego, co już twórcy mieli na podorędziu.

Dlatego też całość jest niesamowicie nierówna – od świetnych ujęć, które potrafią sprowadzić dolną szczękę na samą podłogę, po momenty, w których zęby zgrzytają i włosy na plecach stają dęba. Po prostu po raz kolejny Unreal Engine 5 pokazuje swoje pazury i również ponownie dobitnie potwierdza, że do tego silnika potrzeba porządnej ekipy, która go na odpowiednim poziomie okiełzna. Wtedy efekt jest widoczny od razu. Niemniej jednak prawda jest taka, że tak… 80% rozgrywki działało bezproblemowo. To ostatnie 20% było największym problemem pod względem technicznym i wielka szkoda, ponieważ głównie za to jestem zmuszony obniżyć ocenę o to oczko czy półtora.

Pod względem udźwiękowienia natomiast delikatne zmiany w muzyce czy też odzywkach żołnierzy sprawiają, że całość nabiera nieco świeżości. Chociaż mimo wszystko kultowa, tytułowa sekwencja w nowej interpretacji dopiero dojrzała we mnie po etapie z drabiną i mi się spodobała.

To nadal jeden z lepszych Metal Gearów, ale mógł być jeszcze lepszy do pełni szczęścia

Metal Gear Solid Delta: Snake Eater – recenzja gry
Metal Gear Solid Delta: Snake Eater – recenzja gry

Podsumowując Metal Gear Solid Delta: Snake Eater to nadal świetny tytuł, który warto ograć w wolnej chwili, jeśli darzycie sentymentem pierwszą historię Naked Snake’a czy Big Bossa. Natomiast przez pewien czas zastanawiałem się czy rzeczywiście jest szansa, aby nowe grono graczy przyciągnąć do tej gry i odpowiem po młodzieżowemu: „trochę krindżówa”.

W sensie nie zrozumcie mnie źle – uwielbiam Kojimę oraz Kojimizmy. Sam do Metal Gearów mam ogromny sentyment, lubię do nich wracać regularnie, ale jeśli tak spojrzeć na niektóre elementy historii czy rozgrywki, to można mieć wrażenie, że jest to już zbyt daleki generacyjnie tytuł, aby próbować przypodobać się nowym graczom. Co prawda chciałbym się mylić, bo memy ze Snake’iem oraz utworem Duran Duran – Invisible są żywe jak nigdy dotąd, ale możliwym jest, że nowi gracze będą nadal myśleć o co tu momentami w ogóle chodzi i dlaczego jest to tak pokręcone.

Metal Gear Solid Delta: Snake Eater – recenzja gry
Metal Gear Solid Delta: Snake Eater – recenzja gry

Cała reszta natomiast doceni ten powrót do lasu, zbieranie grzybów, zwierzątek do jedzenia oraz zabawę kamuflażem przy jednoczesnej próbie zapobiegnięcia wojnie nuklearnej. W nieco lepszym stylu, ładniej grafice i możliwościach nadal z pewną topornością wielu rozwiązań, które również występowały w oryginale. Pod tym względem można wręcz powiedzieć, że Konami wykonało swoją pracę fantastycznie z szacunkiem do pracy Hideo Kojimy. I właśnie dlatego też ocenę wystawiam taką, a nie inną, ponieważ z definicji nie jest to remaster, ale również remake’u w rozumieniu tych, które pojawiły się w ostatnich latach również tutaj jest dość mało. Dodatkowo wiele z tych problemów, które pojawiły się w Metal Gear Solid Delta: Snake Eater można było śmiało uniknąć mocniej przyglądając się wersjom na poszczególne platformy. Tutaj tego niestety zabrakło, chociaż już twórcy pracują nad aktualizacjami. Prawda jest taka, że gdyby chodziło o inną grę, to prawdopodobnie ocena byłaby jeszcze niższa. A tak na szczęście zmiany co do fabuły “trójki” nie występują i ten szacunek w stronę tego, co już mogliśmy ogrywać lata temu nadal istnieje.

Metal Gear Solid Delta: Snake Eater – recenzja gry
Metal Gear Solid Delta: Snake Eater – recenzja gry

Dlatego też zagrać można już teraz, ale warto przymknąć oko na pewne niedociągnięcia, wtedy ten nostalgiczny powrót do początku XXI wieku w giereczkowie będzie na pewno przyjemniejszy. Natomiast nic nie stoi na przeszkodzie, aby zagrać w Metal Gear Solid Delta: Snake Eater również później, gdy pojawi się tryb Fox Hunt. Wtedy otrzymacie pełnię doświadczeń.

A tak poza tym, to nadal mam nadzieję, że Konami weźmie się za odświeżenie „czwórki”, bo chyba wszyscy chcielibyśmy ją zobaczyć na nowszych maszynach.

7,5
Gdyby nie problemy techniczne, to prawdopodobnie mielibyśmy świetny remake/remaster (niepotrzebne skreślić).
Plusy
  • Snake Eater w odświeżonych szatach - ta historia nadal może się podobać!
  • Poprawki względem oryginalu m.in. strzelanie, zmienianie kamuflaży w locie itp.
  • Niezmienione kwestie głównych bohaterów, ale za to na nowo nagrane kwestie innych żołnierzy.
  • Tryb Snake vs Monkey.
  • Kilka dodatkowych smaczków w tym ukryty tryb gry - krótki, ale fanom slasherów się spodoba.
  • Momentami wygląda naprawdę ładnie na Unreal Engine 5...
Minusy
  • ... ale technicznie momentami jest bardzo źle, nawet w trybie płynności oraz w cutscenkach.
  • Mimo wszystko można narzekać na brak zbyt wielu nowych elementów poza usprawnieniami rozgrywki.
  • Cena dość wysoka na premierę.
Komentarze
12
beetleman1234 napisał:

Ja niestety kupiłem, pograłem godzinkę i sprzedaję. Ta gra nie ma tej immersji co oryginał. Wpełzając w trawę w oryginale czuliśmy się jak ten wonsz, trawa uginała się przed nami, a w Delcie trawa jest statyczna i pełzanie w niej jest... nijakie. Lokacje też nie są zbyt klimatyczne i filtr wcale tu nie pomaga.

Bez tego klimatu i immersji rozgrywka przypomina tę z MGSV, tylko jest znacznie gorsza. Aż kupię Master Collection, żeby przekonać się czy to tylko nostalgia czy MGS3 po prostu jest dużo lepszy w oryginale.

No co ja mogę powiedzieć - trochę takie prawa remake'u, bo jednym będzie się podobało, inni posądzą o świętokradztwo. Tak samo było przy Resident Evil 4 Remake, tak samo było przy Dead Space Remake, tak samo było przy... w sumie Silent Hill 2 Remake też. 

Jednak bądź co bądź klimat rodem z PS2 również robi swoją robotę, więc zaskoczony też nie jestem. Ja na pewno wiem jedno - te usprawienia co do strzelania po wielu latach od premiery mi leżą bardziej w Delcie, bo ogrywanie oryginału, jakkolwiek go nie lubię, było już upierdliwe z pewnymi systemami i w trybie "legacy". 

beetleman1234
Gramowicz
29/08/2025 10:25

Ja niestety kupiłem, pograłem godzinkę i sprzedaję. Ta gra nie ma tej immersji co oryginał. Wpełzając w trawę w oryginale czuliśmy się jak ten wonsz, trawa uginała się przed nami, a w Delcie trawa jest statyczna i pełzanie w niej jest... nijakie. Lokacje też nie są zbyt klimatyczne i filtr wcale tu nie pomaga.

Bez tego klimatu i immersji rozgrywka przypomina tę z MGSV, tylko jest znacznie gorsza. Aż kupię Master Collection, żeby przekonać się czy to tylko nostalgia czy MGS3 po prostu jest dużo lepszy w oryginale.

Yarod napisał:

ja nigdy nie grałem - zawsze stroniłem od konsol. Więc teraz poczekam na jakieś poprawki wydajnościowe i wtedy chętnie sprawdzę, choć przyznam że "japońszczyzny" za bardzo nie lubię ale MGS5 był całkiem spoko (poza tą cholernie dużą baza....)

No to tutaj jest za to bardzo... nie chcę mówić korytarzowe doświadczenie, ale ostatnio bardziej doceniam takie zwięzłe gry, które da się przejść w weekend przy dobrym wietrze i można je później eksplorować nową grą plus czy czymś podobnym.




Trwa Wczytywanie