Grałem w Atomfall, nieślubne dziecko Stalkera i New Vegas

Michał Myszasty Nowicki
2025/03/07 15:00
0
0

Topornie, ale z klimatem.

Rebellion znany ostatnio głównie z serii Sniper Elite, postanowił wbić w niemal zawsze dobrze sprzedające się klimaty postapo. Tym bardziej, że to postapokalipsa dość w grach egzotyczna, bo brytyjska. Egzotyczna, choć ostatnio mamy chyba klęskę urodzaju, bo całkiem niedawno ukazał się świetny, mimo iż zbugowany fanowski Fallout: London. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że ktoś z ekipy Rebelliona usłyszał o trwających latami pracach nad tym modem i mogła to być dość bezpośrednia inspiracja. Tym bardziej, że Atomfall to alternatywna historia lat 60. i retrofuturyzm pełną gębą.

Atomfall – pierwsze wrażenia
Atomfall – pierwsze wrażenia

Pozwolono mi zagrać przez około dwie godziny, co nie do końca było moim zdaniem wystarczające, ale pozwoliło nieco liznąć świata i mechanik rozgrywki. Zacznę od stwierdzenia tego, czym Atomfall na pewno nie jest, a nie jest na pewno opartym na statystykach erpegiem, choć elementy takich gier tutaj również znajdziemy. Jest to gra FPS, w której duży nacisk położono na walkę wręcz oraz skradanie się, choć pukawek też nie zabraknie. Walka opiera się głównie na umiejętnościach gracza, niekiedy wspieranych kupowanymi za punkty zdolnościami. Wróćmy jednak na chwilę do kwestii fabularnych.

Herbatka z milisiwertami

W północnej części Wielkiej Brytanii (o ile dobrze zobaczyłem podczas briefu chyba hrabstwo Cumberland) dochodzi do katastrofy w elektrowni atomowej, co prowadzi do powstania w okolicy dziwnych anomalii i kończy kwarantanną regionu przeprowadzoną z pomocą wojska. Brzmi cholernie znajomo, prawda? Nasz bohater z memiczną już w grach amnezją budzi się gdzieś w środku tego wszystkiego i zaczyna swoją grę o przeżycie. Oprócz mało sympatycznej brytyjskiej armii po okolicy szwendają się łupiący co się da bandziorzy i druidyczni kultyści wyciągnięci żywcem z nie mniej kultowego w niektórych kręgach horroru Wicker Man, znanego u nas jako Kult.

Atomfall – pierwsze wrażenia
Atomfall – pierwsze wrażenia

Nasz bohater zwiedzając okolicę i rozmawiając z niektórymi enpecami odkrywa różnorodne wskazówki, które ostatecznie mają zapewne doprowadzić do odkrycia zarówno tajemnic anomalii, jak i naszego jestestwa. Co ciekawe i nawet fajne, nie mamy tutaj typowego systemu zadań z jasno określonymi celami, ale raczej zestawy sugestii lub próśb. Możemy więc iść sprawdzić jakaś pogłoskę, ale równie dobrze pominąć dany wątek, który może okazać się ślepą uliczką, a potencjalnie ponoć nawet pułapką. Do finału doprowadzi nas podobno kilka ścieżek, a tylko od nas zależy jak blisko prawdy się znajdziemy. Tak przynajmniej twierdzą twórcy.

Atomfall – pierwsze wrażenia
Atomfall – pierwsze wrażenia

Konwersacje są dość uproszczone, ale wciąż mamy tu zazwyczaj możliwość wybrania stylu “podejścia do rozmówcy” (np. przyjazny, złośliwy, zaciekawiony), czy podjęcia jakichś decyzji. Natomiast same dialogi brzmiały przyzwoicie, choć chwilami nieco drętwo. A może nawet nie tyle drętwo, co zbyt patetycznie. “Zbyt angielsko” pewnie kogoś obrazi, prawda? Inna sprawa, że miałem okazję porozmawiać jedynie z kilkoma dosłownie bohaterami, więc trudno to potraktować jako wystarczająca próbkę.

Atomfall – pierwsze wrażenia
Atomfall – pierwsze wrażenia

Świat podzielony jest na kilka większych obszarów, oddzielonych różnorodnymi bramami, z których miałem okazję odwiedzić w demku trzy. Nie są to tereny powalająco rozległe, ale twórcy starają się to ewidentnie nadrobić zróżnicowaną rzeźbą terenu, pełną dolin, kanionów i stromych ścieżek. Mało nowocześnie wygląda też kwestia wszelakich wnętrz, które niczym jaskinie i budynki w grach Bethesdy są osobnymi instancjami, które witają nas kolejnymi ekranami ładowania.

Sniper Elite, którego nie znacie

Grałem zdalnie przez aplikację Parsec, więc nie będę ostatecznie wypowiadał się na temat systemu walki, a zwłaszcza strzelania, bo tu zawsze jakieś lagi trafić się mogą. Tak, czy inaczej odniosłem wrażenie, że walka wręcz jest pozbawiona subtelności. W zasadzie wystarczyło naparzać zwykłym atakiem i starać się unikać trafień wroga, by wygrać każdą walkę. Różnica między kijem do krykieta, jakąś maczugą z rurki i nożem objawiała się w szybkości machania. Albo pominąłem jakiś ważny tutorial, albo rzeczywiście to jest tak proste, pozostawiając niedosyt po mięsistych potyczkach z Avowed.

Atomfall – pierwsze wrażenia
Atomfall – pierwsze wrażenia

Fajnie natomiast, że możemy się skradać i zakradać. Zarówno w celu uniknięcia spotkania, jak i cichego wyeliminowania przeciwnika. System skradania się jest też dość prosty z ułatwiaczami typu wysoka trawa, która dajenam magiczny status “ukryty”. Lubię skradanki i ich elementy w grach FPS, więc i tutaj bawiłem się dość przyjemnie, choć nie potrafiłem do końca zrozumieć niektórych systemów wykrywania naszej postaci. Mamy bowiem niby jakiś znacznik zauważenia, ale kiedy idziemy normalnie włącza się on w tak absurdalnie małej odległości, że podczas skradania staje się niemal bezużyteczny.

Atomfall – pierwsze wrażenia
Atomfall – pierwsze wrażenia

Ale strzelanie jest nawet spoko i to z dwóch względów, a nie jest z jednego. Po pierwsze tu chyba jest nawet jakaś balistyka, bo żeby zasadzić headshota z karabinu mocno oddalonemu przeciwnikowi, musiałem celować trochę ponad jego głową, co sugeruje opadanie pocisku. Po drugie amunicji jest dramatycznie mało, więc używać broni palnej trzeba z głową, a każdy strzał się liczy. Tym bardziej, że nie tylko ludzie będą naszymi przeciwnikami, a jacyś zmutowani kolesie na których trafiłem, byli zdecydowanie bardziej odporni na strzały i ciosy.
Same giwery, przynajmniej na etapie, na którym grałem, były prostymi, pozbawionymi bajerów, zardzewiałymi gratami: sześciostrzałowy rewolwer oraz jednostrzałowy karabin myśliwski i strzelba. A co mi się nie spodobało? Nijaki feeling tegoż strzelania. Może to wina zdalnego grania, ale jakoś nie było w tym mięsa, mocna wiatrówka bardziej kopie.

Nie ma lekko

Ogólnie sporo rzeczy jest tutaj dość hardkorowych z mocno ograniczonym rozmiarem naszego plecaka na czele. Na szczęście udało mi się znaleźć w dwóch miejscach (więc zapewne jest ich więcej) skrzynkę Kurierów z Mojave… No coś podobnego w każdym razie - wrzucamy tu nadliczbowe graty, które możemy wyjąć w analogicznym urządzeniu w innym miejscu. Co ciekawe, trafiłem na kilku handlarzy i wydaje się, że w ogóle nie operujemy walutą, a jedynie opieramy się na handlu wymiennym. Znalazłem też po drodze sporą liczbę remediów na promieniowanie, poparzenia, truciznę, a nawet zakażenie, więc miejsc i stworzeń mogących nam takie zafundować będzie przynajmniej kilka. To dobrze, w grach z survivalowym zacięciem fajnie, kiedy boli.

GramTV przedstawia:

Atomfall – pierwsze wrażenia
Atomfall – pierwsze wrażenia

Graficznie nie ma szału, to może poziom ostatnich Snajperów, ale też nie miałem czasu na grzebanie na jakich ustawieniach i jakim kompie zdalnie grałem. Niemniej wyglądało, to jak ten sam silnik z nawet bardzo podobnymi assetami. Również rozmiar map jest porównywalny do ostatnich Sniper Elite, wiec nie jest to raczej zbieg okoliczności. Było więc przyzwoicie, choć bez szału. Podoba mi się natomiast design, który zgrabnie łączy w sobie brytyjski styl lat 50-60 z opartą na atomie, nowoczesną technologią (w tym mechami!), a wszystko na tle typowo angielskiej prowincjonalnej architektury i elementów wystroju.

Atomfall – pierwsze wrażenia
Atomfall – pierwsze wrażenia

Co do Atomfall mam na razie mieszane uczucia. Postapszy nastrój, poczucie otaczającej nas tajemnicy i cała ta technologiczno-mistyczna otoczka budują specyficzny i dość niepowtarzalny klimat. Dobrze rokuje też zarówno hardkorowa część mechaniki rozgrywki, jak i pozostawiona nam swoboda w odkrywaniu tajemnic brytyjskiej Zony. Nieco rozczarował mnie natomiast zbyt nijaki feeling walki, wrogowie zaczynający dostrzegać stojącego bohatera dopiero z 30 kroków i takie ogólne wrażenie toporności. Niemniej zagram na pewno, bo jak udowodnił choćby New Vegas, za prymitywną technologią może czasem kryć się genialna gra.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!