Polski kandydat do Oscara. Znana i ceniona reżyserka opowiada o jeszcze bardziej znanym i docenianym pisarzu. Czyj głos wiedzie tu prym?
Trudno jednoznacznie określić, jaką reżyserką jest Agnieszka Holland — w przypadku tego filmu i w ogóle. Jeszcze trudniej odczytać jej prawdziwe intencje. Jej filmy mają wyraźny, często prowokacyjny przekaz i mocną tezę, a przy tym są wyraziste artystycznie — Holland zawsze znajduje własny język, by opowiadać o sprawach, które ją poruszają. Na ile kieruje nią autentyczna potrzeba wyrazu, a na ile świadoma gra z opinią publiczną? Nie mam tu na myśli wyłącznie głośnej Zielonej granicy, bo ta niejednoznaczność była obecna także w Pokocie i innych filmach. O Holland można powiedzieć wiele — poza jednym: nigdy stosuje banału.
Podobną trudność sprawia interpretacja postaci Franza Kafki – jednego z najwybitniejszych pisarzy XX wieku, dziś już niemal ikony. Niezależnie od tego, czy ważniejszy był dla Czechów, Niemców czy Żydów, z jego dorobku można czerpać bez końca. Kafka pozostaje jednak postacią niejednoznaczną, wewnętrznie sprzeczną. Wszystko, co oddał w swojej fascynującej literaturze, wydaje się bardziej wynikiem lęku przed przytłaczającym światem niż chłodną analizą rzeczywistości dokonywaną przez kogoś, kto ją rozumie i akceptuje.
Franz Kafka
Nieszablonowa biografia nieszablonowego twórcy
Kafka to figura, która w zaskakujący sposób tworzy pomost do współczesnego poczucia zagubienia. Czyniąc z tego uniwersalny, egzystencjalny problem. Wraz z rozwojem przemysłu i technologii człowiek coraz bardziej oddalał się od natury i własnych korzeni – a Kafka, jak mało kto, potrafił to przeczucie utraty nazwać i uczynić z niego literacki fundament.
Jak wskazuje dystrybutor, Kino Świat, bohater filmu jawi się jako młody człowiek uwięziony w koszmarze biurokratycznej codzienności, trochę przypominającym realia korporacji. Z wyboru wegetarianin — zanim stało się to modne. Syn despotycznego ojca, uwikłany w delikatne, kruche relacje z kobietami. Na długo przed epoką mediów społecznościowych pogrążony w egzystencjalnym kryzysie i samotności, które dopiero później stały się doświadczeniem zbiorowym. Niezrozumiany, pełen lęków, uciekał w świat ironii, absurdu i surrealizmu. Nonkonformista.
Franz Kafka
Umysł niespokojny
Agnieszka Holland podkreśla w wywiadach — dając przy tym do zrozumienia, że „pracę domową” odrobiła już dawno, że postacią Franza Kafki zainteresowała się jeszcze w liceum. Jak sama o nim mówi. Reżyserka podkreśla, że jej celem było, aby ta niezwykle złożona, nieszablonowa postać nie otrzymała szablonowej biografii — i swego założenia konsekwentnie dopilnowała. Franz Kafka został premierowo zaprezentowany podczas jubileuszowej, 50. edycji festiwalu w Toronto, znalazł się także w oficjalnej festiwalu w San Sebastián, ale także w Gdynii. Co warte podkreślenia, to mowa tu o filmie, który ma reprezentować Polskę w ubieganiu się o nominację do Oscara.Odważny ruch, ale jak się głębiej zastanowić – sensowny.
Krytycy słusznie zauważyli, że to bodaj najbardziej eksperymentalny film w dorobku reżyserki: wymagający, intensywny i zaskakująco osobisty. To dzieło o wiele bardziej kafkowskie niż „hollandowskie”. Faktograficzna narracja ustępuje tu miejsca mozaikowej kompozycji. Niejednokrotnie ma się wrażenie, że niektóre sceny powstały z improwizacji — więcej tu spontaniczności niż linearności. W co jednak to wszystko ostatecznie się przeradza? Muszę przyznać, że podobnie jak w przypadku mojej ambiwalencji wobec samej twórczyni i bohatera filmu, podobne zmieszanie towarzyszy mi przy odbiorze całego dzieła. Franz Kafka to z jednej strony film artystycznie zaskakujący — odważny, surowy, bezpretensjonalny — a z drugiej, w swoim rozproszeniu, gubiący gdzieś temat i pozbawiony wyraźniejszego sensu. Nie staje w obronie żadnej tezy, nie szuka głębszego przesłania; raczej oddaje pole aktorowi i sugestywności obrazu.
Franz Kafka
Myśli rzucone na wiatr
Poniekąd jest w tym sporo racji, bo sam Kafka apelował, by nie próbować jego dzieł analizować ani interpretować, lecz po prostu je przeżywać. Jeśli więc pójdziemy tym tropem, Franz Kafka okazuje się doświadczeniem głęboko dojmującym, nieprzyjemnym, momentami wręcz odstręczającym. Towarzyszy mu wrażenie zdawkowości. Zbyt wiele wątków, tez i odniesień zostało tu zaledwie zarysowanych, potraktowanych marginalnie, przez co w rezultacie udziela się chaos. Chaos ten, owszem, odzwierciedla umysł Kafki, ale jednocześnie nie przystaje do konwencjonalnego przeżywania filmowego dramatu. Jeśli ten film miał mnie do Kafki zbliżyć, to muszę przyznać, że ponowna lektura Procesu wydaje się w tym celu skuteczniejsza — i, paradoksalnie, mniej przytłaczająca.
GramTV przedstawia:
Jedno z wielu ciekawych, rzuconych w filmie na wiatr sformułowań — obok rozważań o antropozofii i wegetarianizmie — odwołuje się do symboliki religijnej. Kafka, będący zarazem Żydem i ateistą, w pewnym momencie wypowiada śmiałe spostrzeżenie: istnieją tylko dwa grzechy — niecierpliwość i obojętność. Pierwszy popełniliśmy w raju, a przez drugi nie możemy do niego wrócić. Holland, można odnieść wrażenie, wzięła sobie do serca ten pierwszy grzech. Poświęca bohaterowi należytą uwagę, stawia go w centrum swojej surrealistycznej opowieści. Niestety, przed grzechem obojętności już się nie uchroniła. Kafka pozostaje tu postacią enigmatyczną — nie tyle intrygującą, co odwracającą się od widza i pozostawiającą go samego z jego interpretacją.
Franz Kafka
W labiryncie
I znów — paradoksalnie — mamy do czynienia z cechą, która, choć trudna w obyciu, idealnie wpisuje się w tę pokręconą tożsamość. Jak zauważa sama Holland, Kafka patrzył na siebie z ogromnym dystansem. "Obserwował własną żydowskość jak ornitolog ptaki". Z trudem wpisywał się w czeskie czy niemieckie społeczności. Ta niechęć do sztywnej tożsamości czyni go zresztą postacią zawieszoną jakby między światami.
To wrażenie doskonale potęguje Idan Weiss, który nie tylko fizycznie przypomina pisarza, ale też wnosi głębokie wyczucie jego psychiki. To zupełnie inna rola — i zupełnie inny film — niż zapomniany już Kafka z 1991 roku z Jeremym Ironsem w roli głównej. Tamten obraz, również utrzymany w surrealistycznej konwencji, był jednak znacznie bardziej przystępny i zrozumiały w odbiorze. Irons, choć równie chuderlawy i zmęczony, potrafił zaskarbić sobie sympatię widza. Weiss natomiast pozostaje chłodny, nieuchwytny, jakby sam dystansował się od emocji, które budzi. Kino wreszcie dostało Kafkę naprawdę odzwierciedlającego zawiłą, pełną sprzeczności naturę literata — nawet jeśli przez to niełatwo jest go zrozumieć, a tym bardziej polubić.
Franz Kafka
Dobry, zły, normalny
Co mnie szczególnie zaskoczyło, to zabiegi narracyjne, dzięki którym akcja filmu zdaje się rozgrywać jakby poza czasem — równocześnie wtedy i dziś, z bohaterem niezmiennie w centrum. Sama Holland przyznała zresztą w wywiadzie coś, co potwierdza pełną świadomość tego zabiegu: „Punkt odniesienia znalazłam w matematyce kwantowej, która proponuje własne rozumienie czasu i przestrzeni. Zrezygnowałam z puryzmu historycznego, świadomie zachowując anachronizmy w scenografii czy kostiumach.” Dzięki temu jeszcze wyraźniej dociera do nas, że nie oglądamy wyłącznie wydarzeń, które odcisnęły piętno na psychice Kafki, a uniwersalne lęki, które nadal są obecne w naszej współczesności.
Tak jak Holland nigdy nie chciała pozostawać bierna, uznając aktywność i chęć wpływania za podstawowe cechy swojej twórczości, tak tutaj mamy do czynienia z filmem całkowicie zaprzeczającym jakimkolwiek przejawom aktywizmu. To nie jest bohater, którego postawą można by się inspirować, to nie jest symbol walki — to raczej postać, której chce się współczuć, widząc w niej beznadzieję sytuacji człowieka uwięzionego w dystopii. Nie namówicie mnie jednak, bym jednoznacznie stwierdził, czy to dobrze, czy źle, że Kafka zamiast motywować, podcina skrzydła już na samym starcie.
6,5
Dalece niekonwencjonalna biografia, przedstawiona jako labirynt, z którego nie ma jednego, prostego wyjścia.
Plusy
Artystyczna odwaga i eksperymentalność – film jest wymagający, intensywny i zaskakujący
Dawno już nie byłam na tak męczącym filmie. Oby się już skończył....od 60 minuty. Kafka zmarł w 24 roku. W filmie sceny z lat okupacji chyba i komora gazowa. Kafki nie da się polubić. Do tego dziesiątki gołych, męskich ciał. Wszystko jakoś chaotycznie nieprzepracowane
Grze
Gramowicz
24/10/2025 18:16
Grze napisał:
Taki żart kiedyś czytałem:
-- Co czytasz?-- Proces Kafki.-- Proces parzenia kawki?O Holland się nie wypowiadam, bo mi zbanują konto.
Do stu beczek kartaczy, niech ktoś wreszcie zrobi porządek z tym edytorem, bo nie da się normalnie posta sformatować.
Grze
Gramowicz
24/10/2025 18:14
Taki żart kiedyś czytałem:
-- Co czytasz?-- Proces Kafki.-- Proces parzenia kawki?O Holland się nie wypowiadam, bo mi zbanują konto.