Elden Ring z oceną 10/10? Ta gra ma ogromny potencjał

Adam "Harpen" Berlik
2021/11/15 12:05
5
3

Grałem w najnowszego RPG-a akcji studia From Software i jestem pod ogromnym wrażeniem, choć początek na to nie wskazywał.

Dark Souls, czy to Ty?

Kiedy w 2015 roku recenzowałem Bloodborne napisałem, że twórcy Dark Souls przygotowali grę jednocześnie znajomą, ale zgoła odmienną. Podobnie mógłbym zacząć spisywać pierwsze wrażenia z Elden Ring, bo kiedy rzucicie okiem na fragment rozgrywki, to natychmiast skojarzy wam się on z Dark Souls III. Wybrałem akurat tę odsłonę, choć tak naprawdę część mechanik pochodzi również z wcześniejszych części czy nawet innych gier studia, ale Elden Ring ma nawet prawie identyczny interfejs użytkownika. Nie oznacza to wcale, że From Software zrobiło grę po taniości, lecz sam tak przez chwilę myślałem. Elden Ring to coś znacznie więcej niż udoskonalone Soulsy.

Elden Ring z oceną 10/10? Ta gra ma ogromny potencjał

Jeśli ktokolwiek zapytałby mnie o oczekiwania względem Elden Ring jeszcze przed tym, jak w sieci pojawiły się pierwsze gameplaye, to powiedziałbym, że chciałbym czegoś niemalże kompletnie nowego. Przecież dwa lata temu Azjaci zaserwowali nam wyborne Sekiro: Shadows Die Twice, które oferowało zupełnie inny - względem wcześniejszych dokonań From Software - system walki. Musieliśmy od nowa uczyć się nie tylko mapy, bossów czy zarządzania ekwipunkiem, ale właśnie opartych na parowaniu ciosów pojedynków niekiedy z arcy wymagającymi przeciwnikami. Nie użyłem tego słowa na wyrost, bowiem ostatni prawilny “szef” z wydanej przed dwoma laty gry twórców Dark Souls wyrwał mi z życiorysu prawie dziesięć godzin.

Gra, w której można nie znaleźć tutorialu...

Czas przestać krążyć wokół tematu i przejść do konkretów. Elden Ring rozpoczyna się od krótkiego, acz treściwego samouczka, który za pierwszym podejściem całkowicie pominąłem (nie wiedziałem, że trzeba zeskoczyć obok złotego drzewa). Poszedłem zwyczajnie przed siebie, skorzystałem z windy i otworzyłem drzwi. Moim oczom ukazał się wielki, otwarty świat The Lands Between, czyli coś, czego dotychczas w żadnych Soulsach nie było. Pod tym względem From Software czerpie inspiracje z The Legend of Zelda: Breath of the Wild, ale nie mam nic przeciwko temu - jak wzorować się to, na najlepszych.

GramTV przedstawia:

Otwarty świat...

Taka swoboda powoduje, że możemy udać się prawie wszędzie. Prawie, bo w przedpremierowych testach udostępniono jedynie fragment tego, co czeka nas w pełnej wersji, blokując naprawdę intrygujące miejsca za sprawą białych, przezroczystych ścian, ale i tak było co zwiedzać. Zwłaszcza, że Elden Ring to nie tylko otwarty świat wypełniony w istocie samymi opcjonalnymi aktywnościami. Już na wstępie możemy spotkać bossa w złotej zbroi na koniu. Ten przeciwnik przywołuje od razu skojarzenia z demonem Gyoubu Oniwa, który pojawia się w Sekiro: Shadows Die Twice. Z kolei umieszczony nieopodal smok zapożyczył sobie niektóre ruchy od Midira z Dark Souls III. To taki ukłon w stronę fanów, bo oryginalnych przeciwników jest tu całe mnóstwo. Nie posądzałbym From Software o kopiowanie niektórych movesetów z lenistwa.

Elden Ring zawiera mapę

Tak, dobrze przeczytaliście. O ile w przypadku takich gier, jak Dark Souls, obecność jej byłaby absolutnie nieuzasadniona, tak tutaj idealnie komponuje się z resztą. Powiem nawet, że nie wyobrażam sobie Elden Ring bez mapy. Świat w pełnej wersji będzie duży i wypełniony zawartością, więc możliwość sprawdzenia, w jakim kierunku powinniśmy się udać jest wręcz obligatoryjna. Mapa w połączeniu z widocznym na górze ekranu kompasem nie tylko ułatwia nawigację. Możemy na niej, niczym w przywołanej już Zeldzie, umieszczać znaczniki, by np. powrócić do wcześniej odwiedzonych lokacji, gdzie znajdują się trudniejsi wrogowie czy też przydatne skarby; z jej poziomu teleportujemy się między wszystkimi odblokowanymi wcześniej “ogniskami”. Zaznaczcie sobie na przykład smoka, bo raczej nie pokonacie go za pierwszym razem.

Komentarze
5
Xeoo
Gramowicz
16/11/2021 10:48
Mikołaj napisał:

Hmm może i bym się skusił bo świat ER do mnie trafia, ale z drugiej strony szkoda mi czasu na łupanie jednego poziomu naście razy. 

To jest kurcze jakiś dziwny  mit.  Tylko w dwóch grach from software (Deamon Souls i Dark Souls 2) trzeba  było  powtarzać duża  część lokacji żeby dostać się do bossa. Zwykle jest to dwóch trzech wrogów a w wielu wypadkach po odbokowaniu alternatywnej scieżki mamy czystą drogę do bossa.

Poziom trudności  też  jest wyolbrzymiany (wyjątkiem jest Sekiro), trzeba poświęcić chwile żeby nauczyć się mechanik i być bardziej uważnym  i tyle.

Nie są to gry dla każdego ale nie ma co ich demonizować :)

Mikołaj
Gramowicz
16/11/2021 09:55

Hmm może i bym się skusił bo świat ER do mnie trafia, ale z drugiej strony szkoda mi czasu na łupanie jednego poziomu naście razy. 

Silverburg
Gramowicz
15/11/2021 14:28
Harpen napisał:

Jeśli chodzi o otwarty świat, to generalnie jest trochę łatwiej niż w Soulsach, chociaż niektórzy przeciwnicy są wymagający (ale to opcjonalni bossowie), ale w zamkniętych pomieszczeniach (zamek) to już typowy poziom trudności znany z Dark Souls III chociażby. Więc to gra dla hardkorowców, ale próbuje do siebie zachęcić też nowicjuszy właśnie tym otwartym światem.

Silverburg napisał:

Mam pytanie: jak bardzo "souls'owy" jest stopień trudności? Niestety nie mam już czasu na żmudne przebijanie się po raz "nty" przez ten sam poziom, aby w 2-3 ciosach paść od bossa. Stąd pytanie: czy gra jest nastawiona tylko na hardkorowców?

Dzięki za info. Trochę żałuję, że nie jest bardziej casual friendly, ale fajnie, że zrobili dobrą grę dla wielbicieli gatunku :)




Trwa Wczytywanie