Dolmen - pierwsze wrażenia z nowego souls-like’a

Adam "Harpen" Berlik
2021/12/13 09:00
2
0

Dark Souls, The Surge i Dead Space* w jednym stali domu…

Elden Ring, Salt and Sacrifice, a potem Dolmen…

Tak sobie przeleciałem listę premier na 2022 rok i wyodrębniłem wszystkie souls-like’i, które ukażą się w najbliższych 12 miesiącach. Wyszło na to, że Dolmen plasuje się u mnie na trzecim miejscu jeśli chodzi o najbardziej oczekiwane gry w nadchodzącym czasie. Pierwsza lokata jest zarezerwowana oczywiście dla Elden Ring, druga natomiast dla Salt and Sacrifice, które zaoferuje grafikę 2D. Wygląda więc na to, że ukazany z perspektywy trzeciej osoby Dolmen będzie stanowić nie lada gratkę dla fanów gatunku. I bynajmniej nie dlatego, że ciężko będzie wybrać coś innego, bo to nie tak. Zwłaszcza, że niedawno przesunięto również datę premiery gry Thymesia, na którą również bardzo czekam. Dolmen intryguje mnie jednak znacznie bardziej niż wspomniany tytuł utrzymany w klimatach Bloodborne’a.

Dolmen - pierwsze wrażenia z nowego souls-like’a

Świetne połączenie różnych gier

W domu czasem mówimy, że dana gra wygląda tak, jakby w napędzie ktoś jednocześnie umieścił kilka płyt. Co prawda teraz rządzą wersje cyfrowe, ale ta ciekawa zabawa pozostała i w przypadku Dolmen nietrudno uznać, że dzieło Massive Work Studio to tak naprawdę coś w rodzaju The Surge, które z kolei było inspirowane Dark Souls, natomiast poza tym zainteresowani grą powinny być również miłośnicy pierwszej odsłony serii Dead Space. O samej fabule nie chciałbym na razie wiele mówić, no może poza tym, że inspirowana jest ona twórczością H.P. Lovecrafta, a tytułowy dolmen to niezwykle cenny surowiec. Poza tym lwią część historii… No właśnie, poznamy albo i nie, bo będzie ona prezentowana trochę tak, jak w Soulsach. Ci, którzy poskładają sobie wszystko do kupy, będą wiedzieć, co tak naprawdę wydarzyło się na planecie Revion Prime. Inni z kolei mogą uznać, że Dolmen nie posiada jakiejkolwiek historii i skupia się wyłącznie na gameplayu.

Trudna, ale uczciwa

Na pierwszy rzut oka Dolmen to nic innego, jak Dark Souls w zupełnie innych klimatach. Swoją przygodę rozpocząłem w zamkniętej lokacji, na początku gry, ale potem zostałem przeniesiony do dalszej części kampanii, tym razem działając już na otwartej przestrzeni. Czy było trudno? Tak. Czy było uczciwie? Tak. Dolmen już teraz ma idealnie wyważony poziom trudności, co mnie bardzo cieszy. Ginąłem często, ale zawsze ze swojej winy. Po śmierci wracałem do ostatnio odpalonego “ogniska”, co było równoznaczne z utratą zdobytej waluty i koniecznością pokonywania danego fragmentu raz jeszcze. Gra się w to naprawdę wolno, uważając na przeciwników i ewentualne pułapki, starając się trzymać przed sobą tarczę, blokować ciosy lub unikać ataków. Co istotne, niektórych - niczym w Sekiro: Shadows Die Twice - nie da się w żaden sposób zablokować, o czym informuje nas specjalna ikonka znajdująca się tuż nad przeciwnikiem.

GramTV przedstawia:

Walka jest niezwykle angażująca

Skoro już mowa o licznych podobieństwach do twórczości From Software, to warto dodać, że mamy tu oczywiście lekkie i ciężkie ataki, wspomniane blokowanie energetyczną tarczą, parowanie, uniki i odskoki, co daje nam naprawdę duże pole manewru. Dolmen oferuje na starcie także kilka unikatowych klas postaci do wyboru. Z odmiennym wyposażeniem, rzecz jasna, dzięki czemu możemy na przykład grać szybką bronią (DPS przede wszystkim!) lub zdecydować się na ciężki oręż (jak walnę, to zabiję!). W naszym ekwipunku znajdą się miecze, topory, maczugi, podwójne ostrza i nie tylko. W grze jest oczywiście pasek życia, nie zabrakło również wytrzymałości i many. Wróć, energii. Regenerujemy nią zdrowie, gdy zajdzie taka konieczność (czyli często), ładując ją wcześniej specjalnymi przedmiotami, których jest oczywiście ograniczona liczba.

Osobny akapit chciałbym poświęcić broni palnej, która w Dolmen pełni istotną rolę. Strzelając do przeciwników (szybko lub ładowanym pociskiem) zużywamy właśnie energię, ale w tym przypadku odnawia się ona automatycznie. Nie da się więc grać wyłącznie pistoletem, ale mam wrażenie, że nie przydaje się on jedynie do zwabiania wrogów czy wykańczania przeciwników, ale niekiedy można użyć go, by rozprawić się nawet z dwoma, może trzema oponentami w krótkim czasie. To ciekawe urozmaicenie, bo w Dolmen nie ma przecież łuku ani niczego innego do walki na większym dystansie. Jest za to crafting, więc nic nie stoi na przeszkodzie (no, może jedynie brak surowców), by tworzyć coraz bardziej śmiercionośne narzędzia zagłady. Zajmujemy się tym na statku, który stanowi naszą bazę wypadową. Tam będziemy również, między innymi, rozwijać swoją postać, korzystając z uprzednio zebranych “dusz”.

Komentarze
2
Gregario
Gramowicz
15/12/2021 07:09

Zachęcający opis gry, ale nie jestem pewien do końca tego klimatu SF :/ Chociaż może powinienem napisać "SF", bo wygląda to trochę na takie fantasy stylizowane na SF.

JakiśNick
Gramowicz
13/12/2021 09:27

Wygląda jak hellpoint.