Depresja i grzechy przeszłości – recenzja horroru Duchy przeszłości

Joanna Kułakowska
2022/11/20 17:40
0
0

Rahul Sadasivan, tworząc niniejszy obraz, postawił przed sobą ambitne zadanie oryginalności oraz oddania bardzo trudnej problematyki. Jak mu wyszło?

Filmowe opowieści grozy, zarówno te europejskie, amerykańskie, jak i azjatyckie, mają swoje schematy i regionalne naleciałości. Indyjscy twórcy, reżyser i scenarzysta Rahul Sadasivan oraz współautor scenariusza Sreekumar Shreyas, wyraźnie postanowili wielu wspomnianych elementów unikać, a zarazem nie zatracić zupełnie specyfiki miejsca, czasu i kultury, których dotyczy fabuła. To ostatnie nieraz stanowi drugą stronę medalu w kinematografii, co ma związek z próbami twórców przebicia się na światowe festiwale, odniesienia sukcesu poza granicami swego kraju i własnym kręgiem kulturowym. Ponadto w przypadku Duchów przeszłości (oryg. Bhoothakaalam) może zainteresować fakt, że jest to film spoza indyjskich ośrodków przemysłu filmowego, które są nam – odbiorcom i odbiorczyniom z zachodniego kręgu kulturowego – całkiem nieźle znane. Nie jest to bowiem utwór z Bollywoodu (Bombaj) czy niemal równie popularnego Tollywoodu (Bengal Zachodni, nazwa pochodzi od języka telugu), a z dość tajemniczego Mollywoodu (Kerala, Lakszadiwy, nazwa związana jest z językiem malajalam). Chociażby dlatego można cieszyć się, że festiwal Pięć Smaków daje możliwość zapoznania się ze sztuką słabo przez Europejczyków poznanego regionu.

Depresja i grzechy przeszłości – recenzja horroru Duchy przeszłości

Groza depresji

Film Rahula Sadasivana praktycznie składa się z dwóch równoprawnych części. Pierwsza z nich koncentruje się na emocjonalnym rodzinnym dramacie. Na plan pierwszy wysuwa się ciężka, skomplikowana relacja matki i syna, którą dodatkowo utrudnia kwestia opieki nad starą, schorowaną, cierpiącą na demencję babcią (Valsala Menon). Córka nestorki Asha (Revathi) z kolei choruje na depresję kliniczną, co nie tylko przysparza jej wiele cierpienia i utrudnia zarobkowanie, ale także de facto rujnuje życie i psychikę syna wyżej wymienionej. Vinu (Shane Nigam) przymuszony przez matkę (jak również własne wyrzuty sumienia) do pozostania w domu, nie może się usamodzielnić i podążać własną drogą, na miejscu brak pracy zgodnej z jego wykształceniem, ba, ma problem z podjęciem jakiejkolwiek. Próby wyjazdu napotykają na protesty, przy czym opieka nad babcią to głównie pretekst, a wraz z biegiem opowieści sprawa okazuje się bardziej zawiła. Niuanse rodzinnych relacji i psychologiczne aspekty historii rodziny są ciekawe same w sobie i ważne dla ogólnego przekazu historii filmowej.

Groza depresji, Depresja i grzechy przeszłości – recenzja horroru Duchy przeszłości

GramTV przedstawia:

Duchy przeszłości mniej lub bardziej szczegółowo prezentują rozmaite problemy. Mamy tu przede wszystkim warstwę stricte psychologiczną – ukazanie destrukcyjnej siły depresji; zagrożenie alkoholizmem (czuły punkt indyjskiego społeczeństwa); uwikłanie we wzajemną zależność, żal, gniew, miłość, która rodzi pytanie, na ile może być to relacja bezinteresowna (i czy w ogóle) oraz płynny przepływ władzy w rodzinie. Przy tej okazji zarysowana została kwestia niedostatecznej, traktowanej przez państwo po macoszemu opieki psychiatrycznej, a także psychoterapeutycznej, która – jak można by wnosić przynajmniej z tego filmu – bazuje bardziej na aktywistach-pasjonatach niż rozwiniętych ośrodkach, do których warto się zwrócić.

Zaufaj swojemu terapeucie
Zaufaj swojemu terapeucie

Duchy przeszłości przemycają kwestie socjologiczne w kilku aspektach: Bezradność ubogich, Ashy nie stać było na pielęgniarkę, tak samo z ewentualnym ośrodkiem – czy to domem opieki dla matki, czy to leczeniem uzależnień. Patriarchat rozpychający się łokciami w matrylinearnej Kerali, niegdyś mającej dużo silniejsze elementy matriarchatu niż obecnie (z racji wpływu Brytyjczyków, a potem muzułmanów i przybyszów z innych części Indii), co po trosze obrazuje apodyktyczne zachowanie brata Ashy (Babu Annur), który usiłuje przejąć stery nad życiem siostry i siostrzeńca (kobiecie ciężko się bronić ze względu na kondycję psychiczną – to wyraźnie jeden z powodów, dla których tak kurczowo trzyma syna). Owo zachowanie i sposób przedstawienia małżeństwa „wannabe patriarchy” z cichutką żoną, zawsze pozostającą w tle, zostaje niejako przeciwstawione dynamice małżeństwa sąsiadów i postawie pewnej siebie Priyi (Athira Patel) – dziewczyny Vinu. W filmie ważne są względy religijne versus postępująca sekularyzacja społeczeństwa, co u Sadasivana objawia się zarówno w postaci wymagań korporacji i przedmiotowego traktowania kandydata, jak i konfliktu szkiełko i oko kontra czucie i wiara. W tym wypadku chodzi oczywiście o zdarzenia paranormalne, które są z uporem odrzucane przez wspomnianego brata. Tu warto zaznaczyć, iż pomoc przychodzi z nader nieoczekiwanej strony...

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!