Rustler - pierwsze wrażenia. Koń by się uśmiał!

Adam "Harpen" Berlik
2021/02/18 11:00
0
1

Średniowieczne GTA z Polski dzisiaj zadebiutuje we Wczesnym Dostępie na Steamie. Czy warto zagrać już teraz?

Jeśli ostatni czas spędziliście gdzieś pod kamieniem, z dala od cywilizacji, to mieliście prawo nie słyszeć o Rustlerze, czyli grze akcji z perspektywy top-down, która powstaje w polskim studiu niezależnym Jutsu Games. Sami autorzy określają swoje dzieło mianem Grand Theft Horse i nie ma w tym krzty przesady, bo odniesienia do kultowej serii Rockstara, ze szczególnym uwzględnieniem GTA 2, widać na każdym kroku. Czy mimo tego Rustler oferuje coś więcej niż jedynie parodię nieco zapomnianej już części bestsellerowego cyklu? Jak najbardziej!

Rustler - pierwsze wrażenia. Koń by się uśmiał!

Dziś premiera, ale…

Warto zaznaczyć, że wszystko, o czym przeczytacie w niniejszym tekście, udało mi się przetestować w wersji z Wczesnego Dostępu, którą miałem okazję sprawdzić przed jej oficjalną premierą zaplanowaną na dzisiejsze popołudnie (jest 18 lutego 2021 roku). Do rynkowego debiutu finalnego wydania jeszcze może nie bardzo, ale z pewnością dość długa droga, chociaż już teraz widać, że Rustler to gra z ogromnym potencjałem. Mam nadzieję, że zostanie on wykorzystany jeśli nie w stu, to przynajmniej w siedemdziesięciu procentach. Wtedy najpewniej otrzymamy hit przez wielkie H. Dlaczego?

Bo to dobra gra!

Rustler wciąga już od pierwszej chwili. Bez zbędnego przedłużania przejmujemy kontrolę nad Guyem (ależ oryginalne imię!), który prawdopodobnie „zezgonował” ostatniej nocy i teraz ponosi tego konsekwencje. Skacowany bohater szybko musi jednak wytrzeźwieć, bo przecież koń sam się nie ukradnie, rycerz sam się nie zabije, a w domu czeka na niego matka, która chce, by zaorał pole. To oczywiście dopiero początek wielkiej przygody, w trakcie której nie zabraknie walki wręcz, pościgów konnych czy też wielu innych atrakcji. Włącznie ze znajdźkami, które – na szczęście – pełnią tu istotną rolę, bo warto szukać ukrytych przedmiotów. Dzięki nim rozwiniemy swoją postać.

Skoro już o tym mowa, to w Rustlerze udostępniono kilka drzewek talentów pozwalających nam na chociażby na zwiększenie punktów zdrowia Guya, zadawanych przez niego obrażeń i szybkości przeładowywania kuszy. Musimy więc regularnie zaliczać misje główne i zadania poboczne, bo tylko w ten sposób otrzymamy możliwość odblokowywania nowych umiejętności, a co za tym idzie obniżymy sobie poziom trudności, który – nawet we Wczesnym Dostępnie – momentami jest dość (zbyt) wysoki. Same pojedynki z wrogami czy też przywołane już ucieczki nie stanowią większego problemu, ale gdy do akcji wkroczy policja, to najzwyczajniej w świecie mamy przechlapane.

GramTV przedstawia:

Ehh…

Dosiadający wierzchowców stróże prawa irytowali mnie od samego początku i tak pozostało do zakończonej (na razie, bo czekam na ukończoną wersję) przeze mnie przygody z Rustlerem. Byli wyczuleni na moim punkcie i dostrzegali najmniejsze przewinienia… No, uwzięli się – krótko mówiąc. Nawet na „easy” czasem nie mogłem sobie z nimi poradzić, co jest trochę dziwne, bo z jakimikolwiek innymi zadaniami czy aktywnościami nie miałem większych problemów. Mam nadzieję, że Jutsu Games nieco poprawi zachowanie średniowiecznych policjantów i gdy za jakiś czas spotkamy się ponownie, będą oni bardziej wyrozumiali.

Rustler oddaje do naszej dyspozycji niezwykle klimatyczny świat. Jasne, mapka nie jest duża, ale w końcu to nie GTA tworzone przez około 1000 osób, lecz gra niezależna od małego, polskiego studia. Mimo wszystko ostatnio chyba preferuję takie skondensowane obszary, bo wielkie połacie terenu rodem z ostatnich Assassin’s Creedów mocno mi się przejadły (dlatego też doceniłem to, że w Immortals: Fenyx Rising mieliśmy znacznie mniej terenów do eksploracji). Wracając jednak do tematu…

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!