Tanie PR-owe zagrywki, duże pieniądze i na końcu gracze poirytowani niekonsekwentną polityką producentów konsol. Wszystko przez przejście na nową generację.
Tanie PR-owe zagrywki, duże pieniądze i na końcu gracze poirytowani niekonsekwentną polityką producentów konsol. Wszystko przez przejście na nową generację.
Kiedyś sytuacja była prosta. Na rynek wchodziły nowe konsole i od tego momentu ich producenci wydawali gry tylko na nie. To miało zachęcić (a może zmusić?) graczy do kupienia nowego sprzętu. Dzisiaj jednak jesteśmy w zupełnie innej sytuacji. Sony czy Microsoft nauczone doświadczeniem potrafią lepiej liczyć pieniądze i dbać o klientów. W zasadzie to pierwsze jest ważniejsze. Powoduje to jednak ogrom problemów, z którymi niektórzy kompletnie nie potrafią sobie poradzić. Tak jakby udawali, że pewne tematy nigdy nie zostaną poruszone przez media i graczy. Rzeczywistość jest jednak inna, co kończy się PR-owymi wpadkami i samymi użytkownikami konsol, którzy nie wiedzą co mają myśleć.
Jesteśmy na około półtorej miesiąca przed startem nowych konsol. Wielu graczy zastanawia się kiedy wskoczyć na nowe systemy. W końcu część gier i tak pojawi się jeszcze na Xbox One i PlayStation 4. Co bardzo rzadkie, dotyczy to również niektórych produkcji od Sony i Microsoftu. To właśnie o nich będzie ten tekst. Cały problem wynika z tego, że wielu graczy oczekuje, aby studia first-party obu firm mocno zaangażowały się w nową generację i jak najszybciej odcięły od starej, teoretycznie mogącej ograniczać Xbox Series oraz PlayStation 5. Na tym ma polegać nowa generacja – na końcu chodzenia na ustępstwa. Po to wydajemy 2 300 zł na konsole, aby poczuć najnowszą technologię. Z tego też względu wielu graczy negatywnie odebrało deklarację Phila Spancera, który stwierdził, że przez kolejne dwa lata wszystkie produkcje first-party giganta z Redmond trafią również na Xbox One. Wielu uznało, że to niepotrzebne ciągnięcie za sobą balastu, który przez te 24 miesiące nie pozwoli w pełni rozwinąć skrzydeł deweloperom. Pamiętajmy przecież, że jedną z największych nowości nowej generacji mają być bardzo szybkie dyski SSD, które pozwolą inaczej projektować gry. Wydawanie więc jakiejś produkcji jednocześnie na Xbox One i Xbox Series sprawi, że będzie ona musiała być dostosowana do sprzętu z 2013 roku! W końcu w takich sytuacjach zawsze trzeba równać do dołu.
Po decyzji Microsoftu (miało to miejsce kilka miesięcy temu) nie trzeba było długo czekać na odpowiedź Sony. Japońska korporacja ma długie tradycje nieco populistycznych odpowiedziach na ruchy głównego konkurenta (patrz słynny filmik o wymienianiu się grami). W licznych wywiadach mogliśmy usłyszeć, że PlayStation 5 otrzyma własne gry i nie będzie się ograniczać poprzednią generacją. Gracze zareagowali optymistycznie, chociaż nie jest to do końca opłacalne dla nich. Mimo wszystko nie można zapomnieć, że decyzja Microsoftu była błędna. Aż dwuletni okres przejściowy to zdecydowanie za długo, zwłaszcza biorąc pod uwagę że Xbox One miał problemy z wydajnością już w momencie premiery. Nic więc dziwnego, że gracze zaczęli obawiać się o jakość nowych gier na wyłączność. W tym momencie wchodzi Sony, całe na biało, i jak zwykle pokazuje wielką moc nowej generacji. Ich gry first-party zawsze zachwycały technologią i wygląda na to, że tym razem nie będzie inaczej.
Problem w tym, że… będzie. Sony najpierw chwaliło się jednym, a później ogłosiło drugie. Jak się okazuje, Spider-Man: Miles Morales pojawi się również na PlayStation 4. Gracze, których nie interesuje remake Demon’s Souls (więcej dużych gier na wyłączność PS5 pewnie nie dostanie na start) tracą ważny powód, aby już teraz zmieniać generację. Japońska korporacja poszła jednak o krok dalej i ogłosiła, że crossgeneracyjne będzie również Horizon II: Forbidden West. To już okazało się znacznie większym zaskoczeniem. Część graczy słusznie może się obawiać, że Guerrilla Games przygotuje produkcję mocno zbliżoną do pierwszej odsłony. Większe innowacje mogłyby uniemożliwić wydanie gry na już siedmioletnim PlayStation 4. Najbardziej bolesne jest jednak to, że Sony złamało swoje wieloletnie zasady. W dodatku zrobiło to mimo wcześniejszych deklaracji, że nowe gry będą w pełni wykorzystywać moc kolejnej generacji.
A co w tym momencie słychać w obozie zielonych? Tak również okazało się, że stare deklaracje tracą na aktualności. W trakcie lipcowego pokazu Xbox Games Showcase Microsoft zaprezentował kilka nowych produkcji od swoich własnych studiów jak Forza Motorsport, Avowed, Fable czy State of Decay 3. Na żadnym z materiałów nie pojawiło się logo Xbox One, w przeciwieństwie do symbolu nowej generacji oraz PC. To samo dotyczy trailera Hellblade II oraz Everwild. O komentarz został poproszony Phil Spancer. Jak się okazuje wyjaśnieniem nie jest fakt, że żadna z tych gier nie pojawi się w ciągu najbliższych dwóch lat. Po prostu decyzja o doborze platform spadła na samych deweloperów, który we własnym gronie decydują co jest najlepsze dla ich gier. Tym samym możemy zapomnieć, że Xbox One starczy jeszcze na dwa lata grania. Prawdopodobnie Halo Infinite oraz Psychonauts 2 będą dwoma ostatnimi grami, które zrobią użytek z obecnej generacji. Czy to dobrze? Jestem pewien, że tak.
Niektórych może zastanawiać po co ciągnąć za sobą poprzednią generację. Otóż jak nie wiadomo o co chodzi to znaczy, że chodzi o pieniądze. Przykładowo decyzja Sony o wydaniu Spider-Man: Miles Morales również na PS4 jest w 100% racjonalna. Oczywiście jest to jeden argument mniej za kupnem PlayStation 5, ale korzyści „ważą” znacznie więcej. Przede wszystkim Sony nie zostawia na lodzie bazy ponad 100 mln sprzedanych egzemplarzy. To ogromna liczba osób, którym można sprzedać grę (albo skasować za płatny upgrade do nowszej wersji). Oryginalny Spider-Man pokazał, że cieszy się gigantycznym zainteresowaniem. Inna kwestia to podejście do obecnej bazy klientów. Sony po prostu nie może ich z dnia na dzień zostawić i „zmusić” do przesiadki na nowy sprzęt. Przejście musi być płynne. Nie jest nic złego w tym, że Demon’s Souls wyjdzie tylko na nową generację (chyba, że tutaj też coś się zmieni). Ważne, aby obecnych klientów nie zostawić na lodzie. Długookresowo jest to decyzja słuszna.
Popatrzmy teraz na obóz Microsoftu. Halo Infinite było zapowiadane jeszcze w czasach Xboksa One, a więc racjonalnym jest wydanie gry również na tę platformę. Podobnie wygląda sytuacja z kilkoma innymi grami. Nie ma moim zdaniem absolutnie żadnego powodu, aby Gears Tactics nie wyszło również na obecną generację. Patrząc z perspektywy konsumenta decyzja o tym, aby była to crossgeneracyjna gra jest absolutnie słuszna. To samo Psychonauts 2. Nie sądzę, aby Xbox One znacząco ograniczał te gry. Dla Microsoftu ważne jest też to, że jeszcze przez jakiś czas część osób będzie korzystać z obecnej generacji i opłacać abonament Game Pass, korzystając głównie z obecnego, ogromnego katalogu gier. Warto więc tym osobom dać jeszcze kilka mocnych tytułów. Xbox Series raczej nic na tym nie straci. Crossgeneracyjne gry są więc elementem procesu budowania przywiązania graczy do platform oraz ważnym źródłem dochodu dla producentów konsol. Słuszne jest to, że nowe gry w pełni korzystają z mocy nowej generacji, ale nie oznacza to, że w 100% należy odcinać się od obecnej bazy konsol.
Skoro wszystko jest tak jasne to dlaczego Sony i Microsoft mają z tym tak duży problem? Wydaje mi się, że występuje on tylko na poziomie komunikacji. Dziwię się obu firmom, że nie potrafiły tego PR-owo dobrze rozegrać. Tak jakby brakowało im porządnych strategów, którzy przed ogłoszeniem nowej generacji skrupulatnie przygotują plan komunikacji w taki sposób, aby uniknąć nieporozumień i rozczarowania. Jeśli pewne rzeczy muszą się wydarzyć to lepiej o tym wcześniej powiedzieć, aby być transparentnym. Wystarczyłoby więc aby Microsoft ogłosił, że decyzja o wydaniu nowych gier na Xbox One będzie leżeć w kwestii deweloperów, ale na pewno posiadacze tej platformy nie zostaną na lodzie. To samo mogło powiedzieć Sony – chcemy wykorzystać moc nowych technologii, ale nie zapomnimy też o ponad 100 mln posiadaczy PlayStation 4. Są to dosyć ogólne stwierdzenia, ale zawsze to lepsze niż ogłoszenie sztywnych reguł, które zawsze komuś nie będą pasować. Zwłaszcza, że później nikt nie dotrzymuje słowa.
Jeśli jednak miałbym stanąć w obronie specjalistów od PR i marketingu w Sony oraz Microsoftcie, na pewno zwróciłbym uwagę na jedno. Żadna, nawet najlepsza strategia komunikacji nie wygra z popularnymi w korporacjach zmianami koncepcji. Komunikat marketingowy musi być przede wszystkim spójny, a jeśli po drodze szefostwo decyduje się postępować inaczej niż wcześniej planowało (pamiętajmy, że czasami te zmiany są słuszne), nawet najlepszy plan potrafi się zawalić. Najważniejsze jednak to, że finalnie gracze nie tracą zbyt wiele. PR-owa gadka ma niewielkie znaczenie w porównaniu do tego, co ostatecznie możemy odpalić na naszych konsolach. Obie firmy nieco się pogubiły w swojej narracji, ale najistotniejsze że nie zabraknie kilku crossgeneracyjnych gier. Uważam, że dla graczy jest to najlepsze rozwiązanie. Dzięki niemu nikt przy zmianie generacji nie zostanie na lodzie.