Czy możemy już sobie dać spokój z otwartymi światami?

Kamil Ostrowski
2020/07/01 09:30
5
1

Było o tym tysiąc razy, ale tak długo, jak gry skierowaną do mnie będą stanowić jedynie margines wydawnictw, ja nie przestanę. Naprawdę nie potrzebuję otwartych światów!

Spis Treści

W poszukiwaniu dodatkowych grogodzin

W poszukiwaniu dodatkowych grogodzin, Czy możemy już sobie dać spokój z otwartymi światami?

Ostatnich parę lat upłynęło nam pod znakiem otwartych światów. Praktycznie wszyscy więksi wydawcy przerzucili się w każdej ze swoich znanych serii na otwarte światy, albo wypuszczając nowe marki, chwalili się w pierwszej kolejności najbardziej swobodną ze swobód - możliwością wejścia pod każdy kamień, kopnięcia każdej krowy, rozmową o imperatywie kategorystycznym Kanta z każdym NPC, a do tego możliwością rozbudowy bazy, sześcioma milionami hektarów terenu do odkrycia i czternastoma miliardami losowo generowanych szuflad do otwarcia.

GramTV przedstawia:

Do problemu stworzonego przez modę na otwarte światy pośrednio parę dni temu odniósł się były szef Sony America, który stwierdził, że aktualna formuła produkcji gier AAA, czyli najwyższej próby, jest nie do utrzymania na dłuższą metę. W nadchodzącej generacji gry muszą być bądź to krótsze, bądź to droższe. Osobiście jestem za pierwszym z tych rozwiązań, rozumianym jako zaprzestanie przepompowywania gier i ucięcia z nich zbędnych elementów. Moim zdaniem rozmieniamy się na drobne, a społeczność graczy nie jest nawet w stanie sensownie przerobić tylu “gramogodzin”, ile oferuje nam się obecnie. Nie ma sensownego powodu, żebyśmy mieli z jedną produkcją, spędzać grube dziesiątki godzin, skoro za rogiem czai się już pięć kolejnych produkcji, które chciałyby nam się zaprezentować, a z którymi moglibyśmy przecież spędzić świetnie czas.

Komentarze
5
Headbangerr
Gramowicz
01/07/2020 16:19
Muradin_07 napisał:

Przykład z brzegu i na świeżo - mam wrażenie, ze etapy z otwartym światem w Metro Exodus były totalnie niepotrzebne i sztucznie wydłużały rozgrywkę czymś, co miało być "a'la Stalkerem". Zarówno Wołga jak i Morze Kaspijskie open worldowym podejściem mnie kompletnie zbiły z tropu, 

Tutaj w pełni się zgadzam. Otwarty świat w Metro Exodus nie miał dla mnie żadanego sensu. Nie czułem się w żaden sposób nagradzany za eksplorację i zaglądanie pod każdy kamień. Jeśli w grze chodzi tylko o trafienie na kolejnych wrogów, zabicie ich i zebranie amunicji, to powinna to być gra liniowa, gdzie TRZEBA tych wrogów zabić, żeby odblokować przejście dalej. A tutaj - mamy np. jakieś ruiny na końcu mapy, ale tak naprawdę nie ma po co do nich iść, chyba, że po to, żeby dać się napaść kolejnym stworom. Trochę amunicji zużyjemy, zbierzemy trochę nowej z trupów i wychodzimy na zero - jakbyśmy w ogóle nigdzie nie byli. 

PDenton
Gramowicz
01/07/2020 16:14

Od czasów otwartego świata, fabuła w grach mocno podupadła. Większość wysiłku jest kładziona na zaimplementowanie ogromnej mapy, dużo ciężej również o przeprowadzenie interesującej narracji w przypadku pozostawienia tak dużej swobody graczowi. Zamiast immersyjnego świata i wciągającej fabuły mamy otwarty świat, w którym możemy sobie co prawda iść gdzie nam się podoba tylko po co skoro po godzinie zacznie wiać nudą. Wystarczy spojrzeć na Detroit: Become Human. Gracz jest prowadzony bezczelnie po sznurku ale co z tego, kiedy każda lokacja jest niesamowicie klimatyczna i dopracowana, dialogów nie powstydziłaby się żadna dobra książka a historia wciąga do tego stopnia, że można zapomnieć o realnym świecie. 

Headbangerr napisał:

Podsumowując... otwarte światy powinny dalej powstawać. Problem w tym, że większość ekip obecnie źle się za nie zabiera. Tylko czy... można za to winić studia? Przecież na rynek wychodzi to, co się obecnie podoba i dobrze sprzedaje. Zabijanie 200 gołębi, czy uzbieranie tysiąca klejnotów rozsianych po całej mapie to bardzo fajna rozrywka wg ogromnej większości graczy. Wychodzące gry są tylko odpowiedzią na to, co młodzi mają dzisiaj w głowach. Twórcy wychodzą naprzeciw naszej miernocie i bezmyślności, i zarabiają na nich krocie.

Przykład z brzegu i na świeżo - mam wrażenie, ze etapy z otwartym światem w Metro Exodus były totalnie niepotrzebne i sztucznie wydłużały rozgrywkę czymś, co miało być "a'la Stalkerem". Zarówno Wołga jak i Morze Kaspijskie open worldowym podejściem mnie kompletnie zbiły z tropu, gdzie kolejne dwie duże miejscówki już były o wiele lepsze, bo miały w sobie o wiele więcej z ducha growego Metra - wszystko idzie jak po sznurze, ale nie ma większych powodów, aby zbaczać z kursu.

Dlaczego o tym mówię? Bo tutaj ewidentnie widać, że twórcy być może nawet mieli pomysł na ten open world, ale zabrakło czasu, aby wypełnić go ciekawą zawartością, bo dyrdać na drugi koniec mapy po misia czy gitarę... no nie, nie wytrzymię ;)




Trwa Wczytywanie