10 gier wyścigowych ARCADE, które porządnie przetestują waszą zręczność

Gry wyścigowe to jeden z najstarszych i najbardziej różnorodnych gatunków elektronicznej rozrywki. Przez lata ewoluowały od prostych, dwuwymiarowych zmagań po złożone, pełne detali produkcje, łączące prędkość z widowiskowością. Do tego dorzućmy jeszcze zaawansowane symulatory i okazuje się, że gatunek gier wyścigowych ma naprawdę wiele do zaoferowania.

Wiele gier wyścigowych zapisało się na trwałe w pamięci graczy dzięki swojej innowacyjności, wyjątkowej oprawie i wciągającej rozgrywce. Jest ich jednak tak wiele, że trudno byłoby wymienić wszystkie godne uwagi produkcje. W tym zestawieniu skupimy się na grach wyłącznie arcade i od razu informuję, że celowo w tym zestawieniu pominąłem tak oczywiste serie jak Need for Speed czy kolorowe Mario Kart, ponieważ wszyscy dobrze wiemy i pamiętamy, że te serie mają swoje perełki. Skupiłem się tu na nieco mniej wspominanych dzisiaj grach wyścigowych, które mimo wszystko potrafiły przyciągnąć graczy do ekranów na długie godziny. Zanurzcie się zatem w świecie prędkości, pamiętając przy okazji, że kolejność jest przypadkowa, a lista mocno subiektywna.

Burnout Paradise
Burnout Paradise

WipEout

Seria WipEout od samego początku wyróżniała się swoją estetyką. Są to futurystyczne wyścigi antygrawitacyjnych pojazdów, którymi ścigamy się na pokręconych i widowiskowych trasach, którym towarzyszyła elektroniczna ścieżka dźwiękowa. Gry z tej serii cechowała niesamowicie wysoka prędkość, więc nie dość, że trzeba było wykazać się nadzwyczajnym refleksem to jeszcze wypadało precyzyjnie prowadzić pojazd, żeby co zakręt nie rozbijać się o bandy. To sprawiało, że WipEout wcale nie było najłatwiejszą grą i amatorzy ścigania mogli sobie z tą produkcją zwyczajnie nie radzić. Jeśli jednak macie trochę samozaparcia, lubicie szalone wyzwania i nie przeszkadza wam brak kół, to powinniście sprawdzić się w którejkolwiek odsłonie WipEout!

WipEout
WipEout

Road Rash

Road Rash to seria, która wprowadziła do gier wyścigowych brutalność. Generalnie uwielbiam wszystkie gry motocyklowe, ale ta jedna jest na tyle wyjątkowa, że lubię ją przez to jeszcze bardziej. Wszak nie są to zwykłe wyścigi, tylko nielegalne zmagania na dwóch kółkach, gdzie oprócz szybkiej jazdy liczy się też okładanie swoich przeciwników na różne sposoby. W tym celu można było korzystać z łańcuchów, pałek, a nawet samych gołych pięści, byle by tylko uprzykrzyć rywalowi jazdę. Gra zyskała kultowy status dzięki nietypowemu połączeniu wyścigów i przemocy, a także charakterystycznemu, punkowemu klimatowi i trochę szkoda, że nikt nie wziął się za próbę odnowienia Road Rash. Nie żebym lubił brutalność, ale wirtualnie czasem fajnie komuś dać w mor… no wiecie sami.

Road Rash
Road Rash

Star Wars Episode I: Racer

Gier na licencji Gwiezdnych Wojen powstała ogromna ilość, ale nie będzie ani krzty przesady jeśli stwierdzę, że jest to jedna z najlepszych gier w tym uniwersum w jakie grałem. Star Wars Episode I: Racer pozwalało wcielić się w pilotów śmigaczy znanych z filmu „Mroczne widmo”. To jedna z najbardziej dynamicznych gier wyścigowych swoich czasów, a na dodatek pozwala odtworzyć kultową scenę z filmu (mowa tu o uszkodzonym silniku i naprawie w trakcie jazdy). Prędkość w tej grze była absolutnie oszałamiająca (podobnie jak w WipEout), a futurystyczne pojazdy różniły się osiągami i sterowaniem. Gra świetnie oddawała atmosferę uniwersum Star Wars, a różnorodne planety i trasy wprowadzały wizualne urozmaicenie, które po prostu zachwycało. Do tego można było modyfikować swój pojazd, więc dało się jeszcze nieco podkręcić tempo zabawy. Na koniec warto zaznaczyć, że ta produkcja ma przy okazji fantastyczną grywalność. Ciężko się od niej oderwać, a gdy się do niej wraca po latach to bawi dokładnie tak samo.

Star Wars Episode I: Racer
Star Wars Episode I: Racer

Stunt GP

Wiem, pewnie wielu z was myśląc o zdalnie sterowanych samochodzikach RC, pomyśli o grze Re-Volt i słusznie, ponieważ to świetna produkcja, a także są to jedne z moich ulubionych wyścigów dzieciństwa. Mimo wszystko bardziej wolałem Stunt GP od studia Team17, ponieważ ich produkcja trafiała w moje klimaty czyli wyścigi na zamkniętych torach. Oczywiście gra łączyła wyścigi z wykonywaniem kaskaderskich trików, więc można było poszaleć, ale jako dzieciak skupiałem się raczej na jak najszybszym przejechaniu danego okrążenia. Co ciekawe, były trzy kategorie samochodzików, które można było modyfikować, więc każdy mógł ścigać się tak jak lubił, np. wykonując jedynie szalone tricki, lub tak jak ja, mknąć do mety na przysłowiowe złamanie karku. Żeby było jeszcze fajniej, w trakcie zabawy trzeba było zarządzać stanem naładowania akumulatora w samochodziku, więc wypadało planować w którym momencie warto przejechać przez strefę ładowania. Rozgrywka dawała mnóstwo satysfakcji i jest to jedna z gier do której wracam dość regularnie, zwyczajnie warto.

Stunt GP
Stunt GP

Hot Wheels Unleashed 2

Hot Wheels Unleashed 2 to już nieco nowsza produkcja, która z powodzeniem przenosi do cyfrowego świata magię zabawy miniaturowymi samochodzikami – swoją drogą świetnie odwzorowanymi, łącznie z malowaniem i uwzględnieniem materiału z jakiego są wykonane. Grałem w różne gry na licencji Hot Wheels, ale wszystkie były typowo dziecięcymi zapchajdziurami, natomiast Unleashed 2 oferuje już zabawę w której można zanurzyć się bez względu na wiek. Gra oferuje kolorowe i szalone trasy, które przy możemy również sami budować, a to wielki plus, a do tego ma… motocykle. Tak, musiałem. Wyścigi potrafią być szybkie, ale bardziej liczy się jednak odpowiednie wchodzenie w zakręty i balans pojazdem w powietrzu, co też ma swój urok. Myślę, że to idealna gra dla fanów arcade'owego ścigania, która przy okazji wywoła nutkę dziecięcej nostalgii – o ile bawiliście się takimi samochodzikami na żywo.

Hot Wheels Unleashed 2
Hot Wheels Unleashed 2

Project Gotham Racing 4

Project Gotham Racing 4 to niestety ostatnia odsłona uznanej serii wyścigowej i również niestety, dostępna jedynie na konsoli Xbox 360. Gra o dziwo posiadała licencje na prawdziwe pojazdy i skupiała się nie tylko na jak najszybszym dojechaniu do mety, ale także na stylowej jeździe, np. wykonując efektowne manewry. System punktów Kudos, wręcz zachęcał do ryzykowania i kreatywnego pokonywania tras. Oczywiście jeśli chcieliście się tylko zwyczajnie pościgać to jak najbardziej mogliście. Świetna oprawa graficzna jak na tamte lata oczywiście, różnorodne warunki pogodowe oraz bogaty wybór samochodów i motocykli czyniły z tej gry kompletne doświadczenie wyścigowe w arcadowym wydaniu. Gdybym miał ponownie kupić Xboxa 360 dla jakiejś gry wyścigowej to zdecydowanie dla Project Gotham Racing 4.

Project Gotham Racing 4
Project Gotham Racing 4

Midnight Club: Los Angeles

Seria Midnight Club, a szczególnie jej odsłona Los Angeles, zapisała się w historii jako jedna z najlepszych gier traktujących o wyścigach ulicznych w otwartym świecie. Na fali popularności Undergroundów, kilka lat później Rockstar Games stworzyło grę w której również przyszło nam się nielegalnie ścigać, tuningować swój samochód i lawirować między ruchem ulicznym. Co więcej, mogliśmy tego dokonać wczuwając się bardziej w kierowcę, dzięki widokowi z kokpitu, czego niektórym brakowało w Need for Speedach. W Midnight Club: Los Angeles poruszaliśmy się po wiernie odwzorowanym Los Angeles, co też miało swój urok. Gra oferowała mocne poczucie klimatu z filmów „Szybcy i Wściekli”, ale z nutką Rockstarowej magii znanej z GTA. W tamtym czasie, było to dla mnie najlepsza alternatywa dla Need for Speedów z tuningiem.

Midnight Club: Los Angeles
Midnight Club: Los Angeles

Burnout Paradise

Oczywiście części Burnouta było znacznie więcej, ale wybrałem ostatnie Paradise, ponieważ było najbardziej kompletne, najpiękniejsze i ehh… tak miało motocykle, ale tutaj to akurat duży plus! Burnout Paradise z powodzeniem przeniosło dynamiczne, arcade’owe wyścigi do otwartego świata, który najlepiej było przemierzać trzymając obok drinka z palemką. Paradise City było świetnie zaprojektowanym miastem, w którym najfajniej było się rozbijać. Burnouty znane były ze swojego systemu zniszczeń ale ostatnia odsłona jeszcze bardziej wyśrubowała ten element. Patrzenie na zgniataną blachę lub pękające szyby było rozkoszą dla oczu. Oczywiście oprócz efektownego rozwalania się, gra oferowała różnorodne wyzwania począwszy od zwykłych wyścigów po klasyczne dla serii „Takedowny”, gdzie liczyło się rozwalanie przeciwników. Jak wspomniałem na początku, Burnout Paradise wprowadziło także motocykle i o ile już samochody oferowały wysokie poczucie prędkości to przy jednośladach był po prostu ogień!

Burnout Paradise
Burnout Paradise

Crashday

Crashday to raczej dość mało znany tytuł, który łączył wyścigi z ekstremalnymi akrobacjami, destrukcją i walką z przeciwnikami. Nie oszukujmy się, to nie była wybitna gra, ale było w niej coś co mnie bardzo przyciągało, do tego stopnia, że nadal trzymam grę na płycie – tak na wszelki wypadek. W Crashday mogliśmy korzystać z broni, wykonywać skoki i brać udział w trybach, które bardziej przypominały walki arenowe niż klasyczne wyścigi, a przy okazji mogliśmy obserwować jak rozwalały się kolejne pojazdy na mapie. Z pewnością jedną z fajniejszych opcji była możliwość budowania własnych tras i jak na tak małą produkcję, edytor oferował całkiem sporo możliwości. Na swój sposób, można było w grze odtworzyć prawdziwe tory wyścigowe – oczywiście w zakresie samego poprowadzenia nitki. Crashday był dość nietypową mieszanką gatunków, ale jego oldschoolowy klimat potrafił przyciągnąć na dłuuuugie godziny.

Crashday
Crashday

FlatOut 2

W tym zestawieniu nie mogło zabraknąć FlatOut 2, bowiem ta gra jest czystą esencją szalonej i nieprzewidywalnej zabawy, zwłaszcza gronie znajomych. Gra studia Bugbear Entertainment zyskała ogromną popularność dzięki efektownej fizyce zniszczeń, dynamicznemu modelowi jazdy i unikalnym trybom rozgrywki. Samochody w grze ulegały bardzo przyjemnej dla oka destrukcji, co w połączeniu z często sporych rozmiarów karambolami, wywoływało ten magiczny efekt „WOW”. O ile sama jazda w „zwykłych wyścigach” była po prostu turbo przyjemna, satysfakcjonująca i wściekle wciągająca to prawdziwą furorę robiła tutaj zabawa w trybie „Stunt” – głównie ze znajomymi. W tym odjechanym trybie, gracze musieli wystrzelić kierowcę przez przednią szybę, by następnie trafić nim we wskazany cel lub uzyskać jak największą odległość. Szalony, ale jakże wciągający pomysł! FlatOut 2 będąc połączeniem wyścigów, destrukcji i absurdalnego humoru w trybie „Stunt” uczyniło grę niezwykle oryginalną i zapamiętaną na lata.

FlatOut 2
FlatOut 2

GramTV przedstawia:

Komentarze
9
TheDoc
Gramowicz
04/06/2025 13:10

Ooo, można dać top (X) na jednej stronie, a nie na dziesięciu? Można.

Gucio1846
Gramowicz
Autor
04/06/2025 12:42
koNraDM4 napisał:

    Warto zaznaczyć, że Crashday dostał remaster i polecam sprawdzić bo do dziś bawi tak samo jak za dzieciaka (choć wtedy to bardziej wrażenie na mnie robiły wbudowane miniguny i rakiety :D). 

To jedna z tych gier, które nie mają konkurencji bo nikt nie oferuje czegoś podobnego.

Co zabawne GTA V poszło też w taki bardziej arcadowy system jazdy ale nie jest on tak przyjemny jak w wymienionych produkcjach :D

Mam Crashday dalej na płytce, ale faktycznie remaster wyszedł i też go kupiłem na Steam, jest o wiele wygodniej i... działa :P 

koNraDM4
Gramowicz
03/06/2025 20:22

    Warto zaznaczyć, że Crashday dostał remaster i polecam sprawdzić bo do dziś bawi tak samo jak za dzieciaka (choć wtedy to bardziej wrażenie na mnie robiły wbudowane miniguny i rakiety :D). 

To jedna z tych gier, które nie mają konkurencji bo nikt nie oferuje czegoś podobnego.

Co zabawne GTA V poszło też w taki bardziej arcadowy system jazdy ale nie jest on tak przyjemny jak w wymienionych produkcjach :D




Trwa Wczytywanie