Recenzja The Outer Worlds na Nintendo Switch – Port niegodny tak dobrej gry

Mateusz Mucharzewski
2020/06/04 15:50
0
0

Bardzo udana gra w formie absolutnie niegodnej. Nie polecam takich portów.

Recenzja The Outer Worlds na Nintendo Switch – Port niegodny tak dobrej gry

Prawie rok przyszło nam czekać na port The Outer Worlds na Nintendo Switch. To na tyle dużo czasu, że wielu już pewnie zapomniało o tej udanej produkcji ekipy Obsidian Entertainment. Dzisiaj posiadacze konsoli japońskiej korporacji wreszcie będą mogli zagłębić się w, jak to wielu mówi, Fallouta w kosmosie. Dla szczęśliwych właścicieli więcej niż jednej platformy będzie to z kolei okazja do zabrania The Outer Worlds do plecaka i grania gdziekolwiek ich poniesie. Mam jednak wątpliwości czy warto.

Moją opinię o The Outer Worlds można poznać z recenzji, którą napisałem na bazie testów wersji na PlayStation 4. Zdania od tego czasu nie zmieniłem. To udany, wciągający RPG w skali AA. Ma swoje bolączki, ale finalnie zdecydowanie warto zagrać. Odpuszczę sobie więc opisywanie o co w tym wszystkim chodzi i jakie są plusy i minusy gry legendarnej ekipy Obsidian Entertainment. Zainteresowanych odsyłam do recenzji. Tutaj skupię się wyłącznie na ocenie jakości portu na Switcha (tego dotyczy ocena końcowa) i odpowiedzeniu na pytanie, czy warto w ogóle sięgać po tę wersję. Niestety rzeczywistość przyniosła sporo rozczarowań.

Testowanie wersji na Switcha zacząłem od sprawdzenia trybu telewizyjnego. Mówimy przecież o dużej grze RPG na ok 25-30 godzin. Nie jest to więc produkcja stworzona do odpalenia w czasie przejażdżki autobusem komunikacji miejskiej. Tutaj przyszło pierwsze rozczarowanie. Gra wygląda koszmarnie źle. The Outer Worlds nigdy nie grzeszyło piękną oprawą wizualną, ale poziom wersji na Switcha jest bardzo niski. Liczba obiektów w świecie specjalnie się nie zmieniła. Jedynie jakość tekstur i rozdzielczość zaliczyły solidny zjazd. Oczy bolą, ale posiadacze Switcha pewnie są przyzwyczajeni. W końcu to nie pierwszy port dużej gry na ich sprzęt. Niestety równie źle sprawdzało się sterowanie. Od samego początku miałem problemy z czułością analogów i doprowadzenie tego do porządku zajęło troszkę czasu. O dziwo kiedy zaczynam się obracać w jedną stronę po dosłownie 1-2 sekundach kursor zaczynał przyspieszać, a postać kręciła się z ogromną prędkością. Nie da się więc ukryć, że w czasie walki trudno o precyzję. Nie wyobrażam sobie gry na wysokim poziomie czułości (ja zatrzymałem się na 25 punktach na 100).

Może w takim razie w trybie handheldu będzie lepiej? I tak i nie. Zacznijmy od grafiki, która przy przejściu na mniejszy ekran prezentuje się jeszcze gorzej. Może to spadek jakości, może efekt patrzenia z bliska. Faktem jest jednak, że tekstury to poziom późnego PS2. Nie lubię takich porównań i uważam, że często są przesadzone, ale w tym przypadku twierdzę że faktycznie jest aż tak źle. Tym samym gra, która nigdy piękna nie była, prezentuje teraz poziom wręcz dramatyczny. Na szczęście dużo lepiej sprawdza się sterowanie. Trudno mi to zrozumieć, tym bardziej że grając na telewizorze nie korzystałem z Pro Controllera. Mimo wszystko nagle celowanie stało się jakby bardziej precyzyjne, a niskiej jakości analogi Switcha nie przeszkadzały. W takiej formie The Outer Worlds, mimo iż szkaradny, zaczął nabierać sensu.

GramTV przedstawia:

Duże RPG chciałoby się konsumować na spokojnie, siedząc na kanapie przy imponującym gabarytami telewizorze i długimi godzinami zagłębiać się w wirtualnym świecie. Taka forma zabawy w The Outer Worlds, przynajmniej odpalonego na Switchu, sprawia jednak więcej bólu niż przyjemności. Grafika jest koszmarna, a sterowanie bardziej przeszkadza niż pomaga. Jeśli więc grać to tylko w trybie przenośnym. Oprawa wizualna to dramat, ale przyjemność z obcowania z grą na zdecydowanie wyższym poziomie. Na takim, który pozwala zapomnieć o bolączkach sprzętu i skupić się na odkrywaniu produkcji ekipy Obsidian Entertainment. Pytanie tylko czy tak duża gra konsumowana w ten sposób to najlepsza opcja. Dla mnie jednak bardziej atrapa niż sensowne rozwiązanie.

Wydaje mi się, że spora wina za jakość switchowego portu The Outer Worlds leży po stronie dewelopera. Pamiętajmy, że inne były okoliczności podpisywania wszystkich umów wydawniczych, a inne są obecnie. W tamtych czasach Obsidian Enterteinment był studiem niezależnym, dla którego umowa z Private Division była kolejnym sposobem na pozyskanie finansowania. Dzisiaj studio jest częścią rodziny Microsoftu i funkcjonuje w zupełnie innym krajobrazie. Umów trzeba jednak dotrzymywać i wersja na Switcha musiała się wydarzyć. Trafiła ona jednak na zewnątrz, do chińskiego Virtuos Games, które zrobiło absolutne minimum – dostarczyło działającą grę. Nie ma więc mowy o ścieżce Wiedźmina 3, który wycisnął ze Switcha wszystko, aby tylko zaprezentować maksymalnie wysoki poziom. The Outer Worlds na konsoli Nintendo to raczej tanie wywiązanie się z przykrego obowiązku. Obsidian pewnie jest teraz w pełnie zaangażowany w nowe gry na Xbox Series X i niespecjalnie myśli o Switchu.

Podsumowując, The Outer Worlds na Nintendo Switch to absolutnie najsłabsza wersja tego udanego RPG-a. Jeśli już grać to na PC, Xbox One lub PS4. Jeśli jednak ktoś koniecznie musi bawić się w trybie przenośnym, niech przygotuje się na kłującą w oczy oprawę wizualną.

Na koniec jeszcze raz przypominam, że ocena końcowa dotyczy jakości portu, a nie poziomu samej gry.

4,0
Udana gra, ale port wykonany poniżej krytyki.
Plusy
  • Płynna rozgrywka
  • W trybie przenośnym da się grać
  • Znalazło się miejsce na polską wersję językową (napisy)
Minusy
  • Oprawa wizualna to dramat
  • Grając na telewizorze sterowanie jest bardzo niewygodne
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!