Recenzja Kholat w wersji na Switcha - mogło być lepiej

Adam "Harpen" Berlik
2020/05/18 19:15
2
2

Liczyłem, że autorzy wyeliminują błędy z edycji na PlayStation 4. Mieli na to ponad cztery lata.

Recenzja Kholat w wersji na Switcha - mogło być lepiejKilka dni temu odbyła się premiera gry Kholat w wersji na konsolę Switch (produkcja IMGN.PRO wcześniej trafiła ona na wspomniane już PlayStation 4, a także Xbox One oraz PC). Pod względem technologicznym recenzowany tytuł nie prezentuje się najlepiej. Tym bardziej, że w edycji „na pstryczka” możemy go uruchomić również w trybie przenośnym, czyli na małym, nieco ponad sześciocalowym wyświetlaczu.

Żeby dotrzeć do finału w grze Kholat należy zebrać dziewięć notatek rozmieszczonych na jednej, dużej mapie. Nie zamierzam tutaj oceniać, czy to dobra koncepcja, czy też nie – jeśli chcecie poznać odpowiedź na to pytanie i sprawdzić, co sądzimy o grze, przeczytajcie koniecznie recenzję Myszastego. W niniejszym tekście skupię się wyłącznie na tym, by ocenić, jak Kholat działa na Switchu. A działa, cóż – niezbyt dobrze.

Skoro już napisałem o tych pamiętnikach, to warto dodać, że czytanie ich było dość karkołomne już w poprzednich wydaniach produkcji, natomiast na Switchu, na małym wyświetlaczu, jest szczególnie uciążliwe. Jasne, można przybliżyć obraz, ale nawet wtedy czcionka nie jest na tyle duża, byśmy mogli mówić o komfortowej lekturze. Czasem tekst zajmuje mniej niż pół strony – dlaczego nie wykorzystano całej, zwiększając rozmiar liter? W czytaniu przeszkadza też odbijające się od kartek światło. Miało być realistycznie, a wyszło… irytująco?

Kholat reprezentuje gatunek narracyjnych przygodówek ukazanych z perspektywy pierwszej osoby. Zabawa skupia się więc na eksplorowaniu kolejnych lokacji, w których próżno szukać skomplikowanych zagadek natury logicznej. Zamiast tego musimy kombinować, jak zlokalizować miejsce oznaczone na nieczytelnej mapie, korzystając przy okazji z kompasu. Lwia część rozgrywki polega zatem na zwiedzaniu świata gry, w którym bardzo często obiekty otoczenia doczytują się na naszych oczach. Mógłbym myśleć, że wynika to z niezbyt dobrej optymalizacji czy też kiepskich podzespołów Switcha, ale z podobnym problemem borykałem się również na PlayStation 4.

GramTV przedstawia:

Frajdę z gry odbierają także okazjonalne spadki płynności animacji w losowych miejscach, co jest o tyle dziwne, że o Kholacie można powiedzieć wszystko, ale na pewno nie to, że oferuje dynamiczną rozgrywkę czy też wysokiej jakości oprawę graficzną. W tym przypadku również wynika to ewidentnie z winy twórców, a nie nowej platformy docelowej. Kholat najzwyczajniej w świecie wymaga dopieszczenia kwestii technologicznych, ale IMGN.PRO nie zdecydowało się na wyeliminowanie tych niedociągnięć podczas pracy nad nową wersją swojego dzieła. Szkoda.

Kholat został wydany w pełnej polskiej wersji językowej, ale istnieje opcja włączenia angielskiego voice-actingu. Grając z rodzimym dubbingiem zauważyłem jednak, że najpierw słychać głos lektora, a dopiero potem pojawiają się napisy. Nie jest to może szczególnie irytujące, ale przydałaby się lepsza synchronizacja w tym aspekcie.

Sam co prawda nie lubię remasterów, ale mimo wszystko po cichu mam nadzieję, że IMGN.PRO zapowie grę Kholat na konsole nowej generacji, w której usunięte zostaną wyżej wymienione niedociągnięcia, a mapa świata będzie bardziej czytelna i przyjazna użytkownikom. Jeśli tak się nie stanie, to cóż – tym, którzy chcieliby nadrobić zaległości odradzam wersję na Switcha, bo prezentuje ona zbyt niski poziom wykonania i wymaga odpowiednich szlifów, by nowi gracze mogli cieszyć się komfortową rozgrywką.

5,0
Gra potrafi wciągnąć, ale trudno cieszyć się rozgrywką ze względu na błędy techniczne
Plusy
  • niska cena (gra kosztuje 39 złotych)
Minusy
  • doczytywanie się obiektów otoczenia na oczach gracza
  • okazjonalne spadki płynności animacji w losowych miejscach
  • mały rozmiar czcionki w pamiętnikach (nawet po skorzystaniu z opcji przybliżenia)
  • problemy z synchronizacją głosu lektora i napisów
Komentarze
2
Bambusek napisał:

Czyżby chociaż jedna redakcja w tym kraju powoli usuwała szkło ochronne ze Switcha i zaczeło się traktowanie gier na tę platformę jak wszystkich innych, a nie z podejściem "no są problemy, ale Switch to plaftorma mobilna, więc jest super"

Czy ja wiem... od jakiegoś czasu już nikt nie traktuje Switcha ulgowo. Przyznam zupełnie szczerze, że gdybym to ja dostał DOOMa do recenzji na Pstryka, to pewnie ostro bym go obsmarował za wiele problemów, z którymi miałem do czynienia.

Po prostu osobiście uważam, że pewne gry są za duże jako porty na Switcha i DOOM tego koronnym przykładem.

Bambusek
Gramowicz
18/05/2020 19:52

Czyżby chociaż jedna redakcja w tym kraju powoli usuwała szkło ochronne ze Switcha i zaczeło się traktowanie gier na tę platformę jak wszystkich innych, a nie z podejściem "no są problemy, ale Switch to plaftorma mobilna, więc jest super"