Czołg, pies i animowana wojna - pierwsze wrażenia z Valkyria Chronicles 4

Valkyria Chronicles 4 pojawi się na półkach sklepowych już we wrześniu, a my mieliśmy okazję zagrać w nią przedpremierowo.

Czołg, pies i animowana wojna - pierwsze wrażenia z Valkyria Chronicles 4

Już jakiś czas temu miałem okazję zagrać w Valkyria Chronicles 4, ale dopiero teraz swoimi wrażeniami mogę się z wami podzielić. Co ciekawe, to było właściwie moje pierwsze zetknięcie się z serią, z którą zawsze nie było mi zbytnio po drodze. Głównie dlatego, że jeśli chodzi o wytwory japońskiej kultury zawsze byłem bardzo wybredny.

Nie inaczej było w przypadku Valkyria Chronicles 4, które po ograniu na PlayStation 4 o wiele lepiej swoim podejściem do strategii turowej oraz przerywnikami animowanymi pasuje mi na Nintendo Switch. Zawsze możecie przekonać się o tym sami lub też niezgodzić się ze mną sprawdzając wersję demonstracyjną gry SEGA na tych platformach.

W trakcie pokazu mogliśmy zapoznać się z jednym z rozdziałów historii, w którym grupka zwiadowców miała za zadanie zrobić standardowy rekonesans na terenach Imperium, a później wspomóc ich w odwrocie na bezpieczną pozycję. Chciałoby się powiedzieć, iż to tradycyjna historia o tym, że "coś idzie nie tak"... gdyby nie powód późniejszej obławy imperialnych na oddział Federacji Atlantyckiej. Powiem wprost - nie kupił mnie pomysł na takie, a nie inne rozwiązanie tej sytuacji i mogę tylko mieć nadzieję, że w późniejszym toku opowieści zostanie to wytłumaczone. A może zbyt wiele oczekuję od tego typu japońskiej twórczości i powinienem przymknąć oko?

Sama warstwa strategiczna opiera się głównie na punktach ruchu, które wyświetlają się w dolnej części ekranu. Kilkukrotnie się zdarzyło, że źle wymierzyłem ruch żołnierza i ten nie mógł wrócić za kamień czy przewrócone drzewo po szybkim rajdzie na pozycje wroga. To już jednak jest kwestia wypracowania pewnych nawyków oraz przyzwyczajenia się do systemu obecnego w Valkyria Chronicles. Szkoda tylko, że prowadzeni żołnierze nie mogą dowolnie zmieniać swojej pozycji strzeleckiej, a jedynie przy wykorzystaniu osłon czy wysokiej trawy.

GramTV przedstawia:

Nie wyobrażam sobie, aby mój snajper strzelał na stojąco, a strzelcy ustawiali się w rządku jeden obok drugiego w trakcie ataku. Tym bardziej, że mówimy tu o grze, w której akcja odbywa się turowo. W niektórych miejscach można było rozstawić swoich ludzi i ten taktyczny sznyt czułem z łatwością. Później natomiast pojawiły się otwarte obszary, w których musiałem w pewien sposób kitrać swoich ludzi przy ścianach, aby ci nie byli w zasięgu wroga.

Inną kwestią były większe bądź mniejsze problemy z celowaniem do przeciwników znajdujących się w średniej odległości od pozycji moich żołnierzy. Celownik zachowywał się tak, jakby był zbyt czuły na ruchy gałką pada. Przy bliskich starciach nie było to natomiast aż tak uciążliwe, o dalszych nie ma nawet co mówić - dopóki w drużynie nie ma snajpera, to nie ma co bawić się w strzelanie na setki metrów.

Ogólna stylistyka menusów czy animacji nie jest co prawda czymś nowym w tej serii, ale muszę przyznać, że bardzo mi się spodobała, choć jak wspomniałem wcześniej - styl prowadzenia rozgrywki o wiele bardziej pasuje mi do Nintendo Switcha ze względu na epizodyczny charakter zabawy. Fajnie jest obejrzeć dwie czy trzy cutscenki w drodze do pracy czy na spotkanie ze znajomymi, gdy na PlayStation 4 lubię się rozsiąść wygodnie, obejrzeć to i owo, po czym ruszyć do boju. Przeklikiwanie się przez linie dialogowe zawsze będzie tym elementem, który będzie mnie doprowadzał do szału. Muszę jednak przyznać, że kilkukrotnie podczas oglądania ich uśmiechnąłem się pod nosem, więc może wcale nie będzie aż tak trudno przez to przebrnąć.

Ostatecznie można się cieszyć, że SEGA coraz szybciej wydaje swoje gry na zachodzie. Czy to wcześniej w przypadku Yakuzy, czy teraz w przypadku Valkyria Chronicles 4 czy też Fist of the North Star: Paradise Lost (o czym przeczytacie już niebawem) nie liczymy już latach, a raczej miesiącach. Z pewnością fani Valkyria Chronicles ruszą do sklepów wraz pojawieniem się czwartej części serii na półkach.

Ja z pewnością spróbuję zapoznać się bliżej z tą serią z prostego powodu - mimo pewnych niedoskonałości nie czułem frustracji, a tuż po pojawieniu się wersji demonstracyjnej od razu sięgnąłem po swojego Switcha i po ściągnięciu jej ograłem prolog przy jednym posiedzeniu. Zróbcie to samo. Jeśli wam się spodoba - dopisujcie śmiało Valkyria Chroncles 4 do swojej listy zakupowej, które pojawi się na PlayStation 4, Xbox One, PC oraz Nintendo Switch juz 25. września 2018 r.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!