Nigdy nie było lepszego czasu, żeby pozostać przy budżetowym pececie

Kamil Ostrowski
2017/06/25 11:30

Jeżeli marzy Wam się sprzęt do grania z wyższej półki, to przemyślcie tę decyzję, zwłaszcza jeżeli portfel Was pali i chcecie kupować jak najszybciej. Cierpliwi zostaną nagrodzeni po wielokroć.

Nigdy nie było lepszego czasu, żeby pozostać przy budżetowym pececie

Temat już poruszałem parę miesięcy temu, przyznając się do tego, że mój pecet to złom, ale wcale mi to nie przeszkadza. Od tego czasu trafiła mi się okazja, parę wolnych groszy i chęć aby nieco poprawić wydajność mojego leciwego peceta. Kupiłem sobie nową kartę graficzną… za 400 złotych. I wiecie co? Byłbym głupi, gdybym w tej chwili zrobił inaczej, a tegoroczne targi E3 zupełnie utwierdziły mnie w przekonaniu, że warto przeciągać mówienie „sprawdzam” wydawcom, deweloperom, producentom sprzętu i całej reszcie zgrai, która chce wyciągnąć od Was grube pieniądze na wciąż jeszcze zbędne nowinki.

Żeby specjalnie tego felietonu nie przeciągać umówmy się, że abyśmy w ogóle w ogóle zakup sprzętu lepszego niż obecny mid-low rozważali, to musi wystąpić co najmniej jeden z trzech elementarnych warunków: musicie mieć monitor 4K, musi Wam zależeć na płynności na poziomie 60k/s, bądź musicie chcieć korzystać z gogli VR. W każdym innym wypadku powinniście spokojnie pozostać przy rozwiązaniach budżetowych, które w zupełności wystarczą na lata komfortowego grania i rozkoszowania się śliczną grafiką. Branża bowiem nadmiar mocy obliczeniowej pożytkuje na rozwój w jeden z trzech wymienionych kierunków. Ale nawet gdybyście marzyli o zabawie we wspomnianym 4K, 60k/s czy VR to nawet inwestując dodatkową gotówkę będziecie zmuszeni użerać się ze świadomością, że w większości przypadków robicie za króliki doświadczalne i pomimo posiadania potężnego zestawu, nie będziecie mogli wykorzystać jego możliwości. Rynek nie jest dziś łaskawy dla high-endowców.

Zacznijmy od sytuacji na rynku konsol. Sony idzie raczej w powszechność, niż elitarność (chyba że mówimy o grach na wyłączność) – wygodnie rozsiadając się w obecnych warunkach, ze swoją kosmicznie dobrą sprzedażą PlayStation 4 i bardzo dobrą PlayStation 4 Pro. Microsoft urządza wycieczkę do przodu, ale nawet zakładając, że uda mu się przekonać część deweloperów, aby przygotowywali ulepszone graficznie wersje gier na Xboksa One X, tak porównania nowej konsoli do komputera wyposażonego w kartę graficzną klasy GeForce GTX1070, forsowane przez Microsoft, to prawdopodobnie lekka przesada (współdzielona pamięć RAM zawsze robi swoje). Kto już dziś chce zweryfikować nieco obietnice producenta Xboksa, ten może rzucić okiem na materiał Digital Foundry które rozłożyło na części prezentację Anthem. Wnioski? Owszem, gra może działać w prawdziwym 4K, ale kosztem zastosowania przez dewelopera sztuczek, wybiegów, nie mówiąc o ograniczeniu liczby klatek na sekundę. Bajdurzenia o zapasie mocy jakie rzekomo ma mieć Xbox One X należy wsadzić… no cóż, między bajki, przynajmniej jeżeli mówimy o próbach uruchamiania nowych tytułów w 4K. Gier obsługujących ten standard będzie prawdopodobnie niewiele, podobnie jak obecnie wciąż nie wszystkie gry obsługują pełne Full HD (a minęły już przecież dwie generacje!).

Warto też zwrócić uwagę na przywiązanie szeroko pojętego „rynku” do dwóch magicznych literek, czyli „4K”. Na ten element kładziony będzie nacisk w najbliższych latach. Nie na nowe efekty czy lepsze animacje, ale właśnie poprawianie rozdzielczości. Bez wątpienia doczekamy się przejścia z 1920x1080 do 3840 x 2160, aczkolwiek będzie to proces rozłożony na lata, a może i generacje (pamiętacie okres przejściowy dla migracji z SD do HD Ready, a później FullHD?). Do tego czasu twórcy gier najprawdopodobniej będą cieszyli się swobodą w ramach starego standardu, który wreszcie stanie się standardem, to jest Full HD. Część gier prawdopodobnie dostanie jakąś formę upscale’owanej kompatybilności, ale powiedzmy sobie szczerze – nie będzie to „prawdziwe” 4K, więc po co przepłacać?

GramTV przedstawia:

Okej, w takim razie załóżmy, że zależy Wam na mitycznych sześćdziesięciu klatkach na sekundę. W przypadku gier z niezależnych stajni budżetowa karta graficzna w zupełności wystarczy do tego, aby trzymać wysoką płynność (ot, niedawno wydany Everspace, który u mnie zalicza spadki, ale zazwyczaj dobija do 60fpsów). Jeżeli natomiast chodzi o gry od dużych wydawców, to w wielu przypadkach twórcy kwestię optymalizacji pod super-wydajne pecety traktują nieco… po macoszemu. Efekt jest taki, że wysoką płynność jest bardzo ciężko wymusić, a koszt sprzętu rośnie wykładniczo. Możemy mieć więc 30 klatek na sekundę na karcie za 100 euro i 60 klatek na karcie za 500 euro. Nie mówiąc o tym, że zdarzają się wypadki „lockowania” liczby wyświetlanych klatek na sekundę (przed wydaniem odpowiednich łatek sytuacja taka dotyczyła Mafii 3 oraz Need for Speed: Rivals).

Ostatnim argumentem za zakupem potężnego „rigu” jest możliwość korzystania z technologii VR. Tutaj muszę przyznać, że na przestrzeni ostatniego roku zweryfikowałem swoje poglądy w tym zakresie – wirtualna rzeczywistość nie nadeszła jak tsunami. Technologia ta powoli wkrada się do naszego życia i chociaż jestem wciąż przekonany, że ostatecznie każdy, albo przynajmniej wielu z nas ostatecznie będzie miał w domu taką czy inną formę gogli VR, tak póki co jest to nowinka, która bawić może przede wszystkim gadżeciarzy, nie zaś przeciętnego Kowalskiego. Dopiero co zaczynają pojawiać się zapowiedzi pierwszych poważnych gier, takich jak Lone Echo czy Bravo Team VR. Ciężko zresztą na obecną chwilę wyrokować co jest lepszą platformą do VR dla graczy: PlayStation VR, Oculus Rift czy może HTC Vive. Jest wiele niewiadomych, a inwestycja w high-endowego peceta, a dodatkowo wciąż niedoskonałe i drogie gogle oraz akcesoria, to strzał w ciemno, który może, ale nie musi się zwrócić.

Reasumując: moim zdaniem znajdujemy się obecnie w okresie przejściowym. Nie warto jest być królikiem doświadczalnym w walce o popularyzowanie formatu 4K, na ringu walki o dominację na rynku technologii VR czy niechęci deweloperów do odpowiedniej optymalizacji silników pod kątem liczby wyświetlanych klatek na sekundę. Jeżeli lubicie zawsze być na topie, to czekają na Was spore wydatki, a różnica jaką odczujecie póki co będzie niewielka. Ja pozwolę sobie na przeczekanie tej wichury w trybie „stand-by” i może… kto wie? Może nawet odłożę wreszcie parę groszy?

Kilka zdań od Myszastego

Sytuacji nie poprawia fakt, że ostatnio ceny kart graficznych (głównie ze średniej półki) wzrosły w zastraszający sposób, a i tak rynek został niemal wyczyszczony. Winę za to ponoszą głównie... "kopalnie" kryptowalut. Duże i dynamiczne zmiany wartości Bitcoina spowodowały, że zapotrzebowanie na doskonale radzące sobie z "kopaniem" wirtualnych pieniędzy karty graficzne wzrosło niebotycznie. Ta bańka zapewne kiedyś pęknie, a firma NVIDIA już zapowiedziała specjalną serię tanich kart dedykowanych "kopaczom", ale póki co warto chyba poczekać.

Komentarze
12
czaczi87
Gramowicz
28/06/2017 22:21

Ja jestem za sensownym wydawaniem pieniędzy na PC. Czyli nie za mało i nie za dużo. Nie boję się też używanych części. W 2014 złożyłem nowego peceta (ze starego wygrzebałem dyski i zasilacz 750W) na mocnej bazie czyli i7 4790k z niezłej klasy mobo, ram oraz fajną budą corsair air 540. Kartę graficzną natomiast kupiłem używaną - R9 290 za 1200 zł. Teraz najlepsze: kilka dni temu sprzedałem tego radeona za 900 zł (w ciągu dwóch lat stracił tylko 300 zł na wartości) i kupiłem używanego GTX 980 Ti za 1500 zł. Za dwa lata za podobne pieniadzę wymienię GPU na prawdopodobnie GTX 1080 Ti. Cała reszta komputera o ile nie stanie się jakaś rewolucja (mocno w to wątpię) starczy by zasilać GPU do pewnie 2020 roku.

Przy tym co dzisiaj się dzieje przez kopaczy walut to w życiu nie kupiłbym nowego GPU. Jedyną sensowną alternatywą dla tego 980 Ti był zakup GTX 1080 w niemieckim sklepie za prawie 2400 zł z wysyłką do Polski. Stwierdziłem, że 900 zł dopłaty nie jest jednak zasadny szczególnie, że gram na telewizorze 1080p (GTX 1080 to overkill do tej rozdzielczości). W naszym pięknym kraju to GTX 1060 6GB dzisiaj kosztuje 2000 zł. Co najlepsze względem mojego trzyletniego R9 290 (Sapphire Trixx) wzrost fps byłby rzędu 15%. To jest chora sytuacja!

@DzikiDzik2123 i tommm2 

Jeśli nie chcecie wchodzić w używane częście (co jest po części zrozumiałe) to radzę przeczekać ten dziki okres. Niedługo cena Ethereum (popularna obecnie kryptowaluta) spadnie i kopacze stracą zainteresowanie wykupowaniem kart po zaporowych cenach. Jeśli natomiast koniecznie chcecie teraz kupić PC to przynajmniej zróbcie zakupy przez internet np. w Niemczech. W polskich sklepach obecnie dzieje się sajgon i skrajnie nieopłacalne jest kupowanie nowych kart. Hit w morelowym sklepie - Palit GeForce GTX 1080 Ti JetStream za ponad 6500 zł :D Po prostu poezja. Dla porównania ta sama karta na niemieckim amazonie za 804 euro (3400 zł), a wersja Gigabyte za 767 euro (3250 zł). Mózg staje po tych przeliczeniach.

Usunięty
Usunięty
26/06/2017 22:55
13 minut temu, tommm2 napisał:

Powiem wam że to co sie dzieje teraz z grafikami to jakaś masakra...chciałem sobie zrobić jakiegoś skłądaka na wakacje a tu..lipa:). Szukam gotowców. Na komputroniku znalazłem Komputronik Infinity M700. NIe chce spamować więc wrzucam tylko nazwę. ktoś z Was oceni?

A do czego Ci komputer? Bo ten jest troche bezsensownie zlozony. Plyta główna obslugujaca ddr 2400, a wrzucone 2133. Potezny procesor, do zaledwie dobrej karty. Brak dysku ssd. Tak troche to bez sensu.

Usunięty
Usunięty
26/06/2017 22:37

Powiem wam że to co sie dzieje teraz z grafikami to jakaś masakra...chciałem sobie zrobić jakiegoś skłądaka na wakacje a tu..lipa:). Szukam gotowców. Na komputroniku znalazłem Komputronik Infinity M700. NIe chce spamować więc wrzucam tylko nazwę. ktoś z Was oceni?




Trwa Wczytywanie