DmC Devil May Cry - już graliśmy!

Mateusz Kołodziejski
2012/12/14 10:51

Były płacze i wrzaski, rwanie włosów i tupanie ze złości, wyzwiska i groźby pod adresem Ninja Theory. Tymczasem DmC Devil May Cry zapowiada się naprawdę bardzo dobrze. Haterzy, pogódźcie się z tym!

DmC Devil May Cry - już graliśmy!

Capcom już od dobrych kilku lat zleca tworzenie kolejnych odsłon swoich popularnych marek studiom zlokalizowanym poza Krajem Kwitnącej Wiśni. Ma przy tym zmienne szczęście, bo o ile kanadyjskie Blue Castle Games całkiem dobrze poradziło sobie w przypadku Dead Rising 2, to już Resident Evil: Operation Raccoon City od Slant Six Games, które przyszło mi zresztą recenzować, okazało się grą co najwyżej przeciętną. Nie zrażony tym japoński powierzył zachodnim ekipom kolejne projekty, wśród nich Lost Planet 3 i DmC Devil May Cry. I właśnie decyzja odnośnie tego drugiego tytułu wywołała ogromne kontrowersje, szczególnie, że zadanie stworzenia nowej historii Dantego przypadło w udziale Ninja Theory, którego portfolio specjalnie nie imponuje. Sam również podchodziłem do tej produkcji ze sporą rezerwą, ale po kilku godzinach jej ogrywania z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że nie taki Devil straszny jak go malują.

Dante, nie Donte

Zacznijmy od tego, co dla wielu fanów DMC jest najważniejsze - nowy Dante nie jest żadnym emo-chłoptasiem. Co prawda na pierwszych rysunkach koncepcyjnych przedstawiony został jako cherlawy pseudobuntownik z kruczoczarną czupryną, ale od tego czasu wiele się zmieniło. W toku prac nad grą widocznie zmężniał, a i grzywkę zaczesywaną na boczek zastąpiła mu modna fryzura a la irokez. Poza tym przy każdej okazji się popisuje, jest arogancki i zachowuje się tak, jakby nie było dla niego rzeczy niemożliwych, co akurat jest bliskie prawdy. Zasadniczo więc Dante wykreowany przez Ninja Theory ma bardzo wiele wspólnego z białowłosym bohaterem poprzednich odsłon serii. Ach, zapomniałbym o jeszcze jednej ważnej różnicy - w nowej wersji Devil May Cry komentarze rzucane beztrosko przez naszego zabijakę naprawdę śmieszą.

Głównemu bohaterowi nie można zarzucić braku poczucia humoru, ale świat w którym przyszło mu żyć nie nastraja zbyt optymistycznie. Ziemia jest tutaj opanowana przez demony, które kontrolują ludzi za pomocą mediów i wielkich koncernów, co brzmi niebezpiecznie znajomo. Diaboliczne istoty znają potencjał Dantego, który jako jeden z niewielu potrafi im się oprzeć, i za wszelką cenę chcą go unicestwić. Świetnie pokazują to pierwsze minuty gry, kiedy chłopak nocnej imprezie zostaje wyrwany z łóżka przez hordę potworów i staje naprzeciw nich goły, jak go stworzyła Matka Natura. Jednak poza takimi zabawnymi akcentami charakterystycznymi dla serii, fabuła pozwala zagłębić się w mroczną przeszłość naszego młodego protagonisty, by dowiedzieć się kim byli jego rodzice i skąd wzięły się jego niezwykłe umiejętności. Trzeba jednak pamiętać, że DmC nie jest formalnie ani prequelem, ani restartem serii, tylko alternatywną wersją historii Dantego, stąd niektóre poznane już wcześniej fakty mogą tu zostać zmienione lub zupełnie pominięte.

Zabawy z bronią

Podobnie jak w przypadku postaci Dantego, rozgrywka wydaje się jednocześnie znajoma i odmienna. Tak jak to było do tej pory bohater nigdzie nie rusza się bez swoich ukochanych pistoletów Ebony i Ivory oraz dwuręcznego miecza Rebellion. W tracie gry szybko znajdzie też kolejne narzędzia mordu, pośród których znajdują się kosa Osiris, topór Arbiter czy płonące rękawice. Pomiędzy broniami przełączać się można w dowolnym momencie, co pozwala wyczyniać z przeciwnikami prawdziwe cuda. Przykład? Proszę bardzo.

Zostajemy otoczeni. Szybko oceniając, który z przeciwników jest najgroźniejszy rzucamy się na niego z Rebellionem w ręku. Zaraz po serii szybkich ciosów przełączamy się na rękawice i potężnym podbródkowym wybijamy go wysoko w powietrze. Czas zająć się pozostałymi rywalami, a nic nie kontroluje tłumu jak kosa. Kilka zamachów wystarczy, żeby wyeliminować słabszych rywali i wrócić do tego, który właśnie zaczyna opadać. Ebony i Ivory, jak zwykle są niezastąpione w takich momentach, pozwalając bezkarnie dobijać bezwładnych oponentów. Jeżeli któraś z poczwar miała na tyle szczęścia, że przetrwała nasz szalony atak, uderzenie Arbeiterem powodujące płomienną falę uderzeniową z pewnością załatwi sprawę.

GramTV przedstawia:

Każda taka walka zostaje na koniec oceniona. O długie combo jest tym razem nieco łatwiej, bo zniknęło ograniczenie czasowe i licznik combo zeruje dopiero udany atak wroga albo rozprawienie się ze wszystkimi rywalami w danej bitwie. Dodatkową nagrodą za skuteczność jest zmieniający się podkład muzyczny. Wraz ze zdobywaniem coraz wyższych not ciężkie metalowe brzmienie wyraźnie przyspiesza, a w końcu pojawia się też opętańczy wokal. Jest to świetne rozwiązanie, które skutecznie motywuje do szlifowania swoich umiejętności. Jedyne, co w walce nie przypadło mi do gustu, to zrezygnowanie z funkcji lock-on. Kamera automatycznie stara się dobierać dla nas najbliższego przeciwnika, co najczęściej sprawdza się dobrze, ale nie brakuje też momentów, kiedy chcielibyśmy skupić swoją uwagę na oddalonym rywalu, ale, ale gra jako cel uparcie obiera innego wroga.

Anioły i demony

Anioły i demony, DmC Devil May Cry - już graliśmy!

Brak tej dość przydatnej funkcji można jednak sensownie wytłumaczyć, ponieważ Ninja Theory musiało wygospodarować na padzie dwa przyciski, żeby przeznaczyć je na uruchamianie demonicznych i anielskich umiejętności Dantego. Ostatecznie przydzielono je odpowiedniego do prawego i lewego i spustu. Skorzystać z nich można w dowolnym momencie i chociaż nie powodują one zmiany w wyglądzie bohatera, znacząco modyfikują rozgrywkę, zarówno w trakcie walki, jak i poza nią.

Ogólnie rzecz biorąc w trakcie potyczki wykorzystanie mocy demona pozwala na zadawanie mocnych, ale powolnych obrażeń, a miecz zmienia się w pejcz, którym przyciągać można rywali. Jak łatwo się domyślić anielska moc jest tu przeciwwagą tej pierwszej. Dzięki niej atakujemy więc z większą szybkością i to my przyciągamy się w pobliże rywali. Rebellion działający niczym bat Gabriela Belmonta z Castlevania: Lords of Shadow wykorzystywany jest też w eksploracji, ponieważ huśtając się na nim albo wciągając się z jego pomocą dostajemy się do niedostępnych wcześniej miejsc.

American McGee's Devil May Cry

American McGee's Devil May Cry, DmC Devil May Cry - już graliśmy!

Skoro już o miejscówkach mowa, to nie wiem co brali projektanci poziomów w czasie prac nad grą, ale na pewno nie jest to legalne. Mniejsza jednak o to, ważne, że efekt jest przeszedł moje oczekiwania, a Limbo City jest po Dantem drugim najważniejszym bohaterem DmC. Diabelskie miasto sprawia wrażenie jakby samo chciało pozbyć się chłopaka raz na zawsze i robi wszystko, żeby uprzykrzyć mu życie. Przygotujcie się więc na to, że ściany wysokie konstrukcje chcą przygnieść głównego bohatera, ściany budynków próbują go zmiażdżyć, a ulice rozpadają się pod jego nogami. Całość wygląda jak jeden niekończący się koszmar, co świetnie buduje klimat.

Dawać mi tu pełną wersję!

Po pierwszych informacjach na temat DmC Devil May Cry nie spodziewałem się po nim niczego dobrego. Nawet po ograniu dema, które ukazało się w ubiegłym miesiącu, pozostawałem, delikatnie mówiąc, sceptyczny. Jednak teraz, po kilku godzinach spędzonych z nowym Dante, poznaniu jego historii i opanowaniu umiejętności wiem, że można już przestać wysyłać listy z pogróżkami do Ninja Theory. Wygląda na to, że Brytyjczycy wiedzą co robią i niecierpliwie czekam na efekt końcowy.

Komentarze
24
Usunięty
Usunięty
29/12/2012 14:20

@Gosu,ja szczerze mówiąc nie sięgałem po 1 i 2, bo o ile się nie mylę na PC''ta nigdy nie wyszły, Pewnie wydają Ci się "inne", bo założenie tych tytułów (przynajmniej pierwszego, nie wiem jak z drugim) było takie żeby zrobić grę w świecie Resident Evil. Osobiście Dantego znam z świetnej trójki (moja ulubiona gra, chyba żaden tytuł już tego nie zmieni) słabszej czwórki i średniego anime. Skoro mówisz, że trzecia część przypomina nieco obecne DmC to napawasz mnie optymizmem! Najprawdopodobniej, od premiery minęło już tyle czasu, że każdy utworzył sobie w głowie swój własny obraz Dantego i jest on teraz zaburzony przez wychodzącą za miesiąc odsłonę.Nie zostaje nic innego jak czekać na premierę i podejść do gry bez niepotrzebnych uprzedzeń ;)

Usunięty
Usunięty
29/12/2012 14:20

@Gosu,ja szczerze mówiąc nie sięgałem po 1 i 2, bo o ile się nie mylę na PC''ta nigdy nie wyszły, Pewnie wydają Ci się "inne", bo założenie tych tytułów (przynajmniej pierwszego, nie wiem jak z drugim) było takie żeby zrobić grę w świecie Resident Evil. Osobiście Dantego znam z świetnej trójki (moja ulubiona gra, chyba żaden tytuł już tego nie zmieni) słabszej czwórki i średniego anime. Skoro mówisz, że trzecia część przypomina nieco obecne DmC to napawasz mnie optymizmem! Najprawdopodobniej, od premiery minęło już tyle czasu, że każdy utworzył sobie w głowie swój własny obraz Dantego i jest on teraz zaburzony przez wychodzącą za miesiąc odsłonę.Nie zostaje nic innego jak czekać na premierę i podejść do gry bez niepotrzebnych uprzedzeń ;)

Usunięty
Usunięty
20/12/2012 06:58

Ja grajac w demo bylem bardzo zadowolony z gry Devil May Cry, zaintrygowalo mnie to ze fani tak bardzo okazuja swoje nie zadowolenie, dlatego postanowilem przekonac sie na wlasnej skorze czy starsze odslony DMC sa lepsze, inne, wiec zakupilem sobie Devil May Cry HD Collection, bo jak sie juz latwo domyslec nie gralem w ta serie.Skonczylem na dniach 1 i 2 czesc, teraz jestem w polowie 3. Szczerze? Nie wiem z kad ten caly rage o glownego bohatera o ktorym tak naprawde prawie nic nie wiem mimo skonczonych dwoch czesci. Zacznijmy od tego ze tekstu mowionego przez Dantego jest tyle co kot naplakal, ot dostajemy misje zabicia Demona i na tym na bardzo dlugi czas konczy sie gadka. Kilka misji w ciszy z naszym bohaterem, po czym walnie dwa slowa i znowu kilka misji do przodu. Myslalem ze nadrabiajac stare czesci dowiem sie czegos o tle fabularnym tej gry, tymaczasem moglbym sobie przyczytac 20 linijek tekstu bo mniej wiecej tyle go jest w obu czesciach i mial bym z glowy. Ale niech bedzie ze taki jego urok, ze sobie milczy, jest synem Spardy, ktory przeciwstawił sie swoim pobratymca, matka nie zyje, a on sam zalozyl sobie interes i wnerwia demony. Jakos przebrnalem przez dwie czesci, druga jak dla mnie pod wieloma wzgledami fatalna w porownaniu do jedynki, gdzies ten caly klimat ulecial, po skonczeniu 2 zaczalem trzecia czesc. Nagle Dante zrobil sie komiczny, gada jak najety, ciagle docina wszystkim zlosliwymi uwagami, mam wrazenie jakbym gral zupelnie inna postacia! Jego zachowanie przypomina mi nikogo innego jak nowego buca z dema DMC ktore bedzie mialo niedlugo premiere i jest tak krytykowane. Naprawde mam wrazenie ze ludzie chyba bardzo bardzo dawno grali w stary DMC i polegaja tylko na swojej pamieci lub wyobrazeniach. Przeciez od cichego lowcy demonow (niech bedzie ze intro jedynki pokazalo troche humoru Dantego ale tylko troche) do totalnego buca z trojki ktory wiecznie sie ze wszystkich nabija i nic nie bierze na powaznie to ewidetna zmiana prawda? Chyba ze to co sie dzieje w 3 to sa jego lata mlodosci, nie wiem, ale jakos Dante jako bohater przez znikoma fabule z 1 i 2 nie zapadl mi w pamiec. Moze trzecia odslowna to zmieni?Poza tym fatalna praca kamery, gra jest czesto trudna bardziej z powodu nie dopracowania, potrafi naprawde irytowac, fakt ze to stara produkcja bo jedynka wyszla 2001 roku o ile sie nie myle, ale chocby taki Soul Reaver - Legacy of Kain ktory jest 2 lata starszy bije DMC na glowe pod kazdym wzgledem, a na tle fabularnym ja praktycznie miazdzy. Przyznam ze pomysl i klimat zamku mimo znikomej fabuly w pierwszej czesci mi sie bardzo podobal, druga czesc byla po prostu o wszystkim i o niczym, (zainfekowane czolgi?!, smiglowce?!) strasznie durne, ale za to miala lepszy system walki. W trojce znowu powrot do kiepskiego sterowania, a Date odstawia cyrki, nie powiem, cut-scenki mnie bawia. Mam jeszcze czwarta czesc ;) ale to jak zmecze obecna.Podsumowujac wiec bedac z gra teraz na bierzaca nie uwazam ze czesc 1 i 2 stworzyla na tyle ciekawa fabule ze wykreowala ona ciekawego bohatera, bo tej fabuly prawie w ogole nie ma. Natomiast trzecia co prawda nadrabia to troche ale bohater zachowuja sie jak mlodzieniaszek z nadchodzacego nowego DMC.




Trwa Wczytywanie