Za pięć północ patrząc inaczej na pewne sprawy

Hakken
2007/12/01 23:55

Czasem zadziwia mnie wybiórczy charakter współczesnej cenzury charakteryzującej cywilizację zachodnioeuropejską. Jak powszechnie wiadomo niektóre tematy w filmach i grach są „be” i po prostu nikt ich nie porusza aby nie tracić dużych pieniędzy. Oczywiście nikt nie zabrania o tym mówić, wszak mamy wolność słowa, ale i tak tematy takie poruszane są półgębkiem, przez niezależnych publicystów i to w środkach przekazu nie tak nośnych jak te dwa wymienione, czyli literaturze. Istnieje oczywiście kino alternatywne, lecz takie filmy niestety nie mają szans dotrzeć do szerszej publiczności.

Czasem zadziwia mnie wybiórczy charakter współczesnej cenzury charakteryzującej cywilizację zachodnioeuropejską. Jak powszechnie wiadomo niektóre tematy w filmach i grach są „be” i po prostu nikt ich nie porusza aby nie tracić dużych pieniędzy. Oczywiście nikt nie zabrania o tym mówić, wszak mamy wolność słowa, ale i tak tematy takie poruszane są półgębkiem, przez niezależnych publicystów i to w środkach przekazu nie tak nośnych jak te dwa wymienione, czyli literaturze. Istnieje oczywiście kino alternatywne, lecz takie filmy niestety nie mają szans dotrzeć do szerszej publiczności.

O jednym z takich tematów przypomniałem sobie przy okazji tematu bieżącego weekendu, czyli Assassin’s Creed. Mówię tu o bliskowschodnim terroryzmie, czyli temacie z jednej strony bardzo powszechnym, ale z drugiej przedstawianym tylko w jeden, „prawdziwy” sposób. Każde dziecko wie, że „szmatogłowi” są źli a nasi dzielni amerykańsko – europejscy chłopcy dobrzy. Tak jest ten świat ułożony i koniec. Relatywizm kulturowy to mit, wszyscy mamy jeść hamburgery i pić Coca-Colę. Ale wróćmy do tematu. Zapytacie pewnie: co ma wspólnego dziejący się w głębokim średniowieczu AC z terroryzmem. Ja odpowiem: wszystko. Zanim się jednak wytłumaczę, pozwólcie, że przypomnę sprawę pewnej gry, która swojego czasu wstrząsnęła opinią publiczną.

Mowa tu oczywiście o Rescue the Nuke Scientist, grze zrobionej przez kilku irańskich studentów, o której pisałem kilka miesięcy temu. Jak zapewne pamiętacie, wciela się w niej w dzielnego irańskiego komandosa walczącego ze złymi amerykanami. Gdyby nie ta „kontrowersyjna” tematyka opinia publiczna pewnie nawet by się nie zająknęła na jej temat. A tak zrobił się wokół niej szum i kilku poprawnych politycznie publicystów dostało piany na ustach i uniesionych słusznym gniewem ciskało w tą amatorską grę gromami.

Wróćmy jednak do Assassin’s Creed, gry która pozornie nie ma nic wspólnego z Rescue the Nuke Scientist. Wszak to nie ten sam gatunek, nie ma nawet mowy aby porównać poziom ich wykonania a i tematyka jest zupełnie inna. Czy jednak aby na pewno? Pomyślmy o czym tak naprawdę mówi AC.

GramTV przedstawia:

Wcielamy się w nim w asasyna, członka tajemniczej szyickiej sekty nizarytów , który na zlecenie swoich przywódców zabija wybrane jednostki spośród niewiernych i wiernych jednako. Piękny mit, godny dzisiejszych superbohaterów walczących ze złem, podniosły i pełen patosu. Czy ktoś jednak zastanowił się kim tak naprawdę byli nizaryci? Aby nie dublować dzisiejszego artykułu Curtissa, nie będę tu przytaczał całej historii tej sekty. Przypomnę tylko, że nizaryci byli radykalnym odłamem szyitów, mordujących dla celów politycznych nie tylko niewiernych ale przede wszystkim tych muzułmanów, którzy według nich odeszli od prawdziwej ścieżki wiary. Ich główną bronią był terror. Kilka spektakularnych publicznych morderstw, zawsze jest dobrym narzędziem nacisku politycznego. Zwłaszcza, jeżeli zabójca nie zważa przy tym na swoje własne życie.

Coś wam to przypomina? Spróbujmy tą grę przenieść we współczesne realia. Rok 2007, Afganistan. Gramy talibskim żołnierzem do zadań specjalnych. Naszym celem jest wyeliminowanie przywódców sił okupacyjnych jak i ważnych person z rządu przez okupantów wspieranego. Właściwie to samo, wszak też gramy członkiem fanatycznej islamskiej sekty i również walczymy z wrogami politycznymi.

Oczywiście diabeł tkwi w szczegółach. Prawdopodobnie za 900 lat nasi potomkowie będą już zupełnie inaczej patrzeć na wojny agańskie, jednakże dzisiaj było nie to nie do pomyślenia. Pewnie właśnie dlatego nikt nie postrzega Assassin’s Creed jako gry niepoprawnej politycznie a wszystkie portale i pisma branżowe uznały ją za po prostu dobry tytuł (którym bezsprzecznie jest). Wszak po co zastanawiać się nad konotacjami społeczno politycznymi sprzed prawie milenium a tym bardziej porównywać je do współczesności? Zresztą może to i lepiej, jeszcze AC wszedłby zupełnie niepotrzebnie na listę „gier na indeksie”. Ja jednak lubię zabawy konwencją a i wam polecam zastanowienie się kim naprawdę gramy i co robimy. Ot choćby tylko tak przez chwilę, zanim pogonimy za kolejnym achievmentem...

Pozdrawiam Was nocne marki.

Komentarze
19
Usunięty
Usunięty
07/12/2007 08:13

Bardzo ciekawe hi

Usunięty
Usunięty
03/12/2007 18:23

>Tak to można napisać o każdym tytule o "Wiedźminie"

Dnia 02.12.2007 o 13:27, archeus napisał:

też że promuje chamstwo(niewybredne odzywki) alkoholizm,seksizm itd

Generalnie chodzi o niepoprawność polityczną (jeśli wiesz, co to jest :D) w Assassin Creed. Mi artykuł się podobał. Bo faktycznie główny bohater jakby nie patrzyć walczy z chrześcijanami. Ale w dzisiejszych czasach islam nie tyle boi się chrześcijaństwa, co raczej ateizmu (bo to on stał się głównym wrogiem islamu). Przecież żaden (przynajmniej znany mi) chrześcijanin nie wpadłby na pomysł karykaturowania Machometa ani innego boga. Żeby zrobić coś takiego, trzeba nie czuć uczuć religijnych innych narodów. A czynić to może tylko ktoś, kto uczucia religijne ma głęboko w poważaniu.

Usunięty
Usunięty
02/12/2007 20:01

I co wielkiego jest w tym, że gramy terrorystą ? Graliśmy już przestępcą w GTA, płatnym zabójcą (bez poglądów politycznych) w Hitmanie, złodziejem w Thief. Co niezwykłego jest w graniu muzułmaninem-terrorystą sprzed 1000 lat?




Trwa Wczytywanie