W samo południe z armią kultystów

Lucas the Great
2007/06/26 12:00

Dawno, dawno temu, gdzieś w odległej krainie zwanej Ameryką powstała sobie gra pod tytułem Fallout. Z czasem doczekała się kontynuacji, po drodze łapiąc status dzieła kultowego. Ot, problem. Pojęcie kultowości jest co prawda mocno nadwyrężone, bo za chwilę nawet producenci podpasek zaczną go używać w stosunku do swoich sztandarowych produktów – o ile w ogóle można w tym wypadku stosować samo pojęcie „sztandarowy”. Tak czy inaczej, konsumenci od czasu do czasu weryfikują kultowość. Zwłaszcza za pomocą Internetu. Jak wiele dyskusji toczy się na temat – dajmy na to - „kultowych” batoników, a jak wiele na temat Misia czy właśnie Fallouta?

Dawno, dawno temu, gdzieś w odległej krainie zwanej Ameryką powstała sobie gra pod tytułem Fallout. Z czasem doczekała się kontynuacji, po drodze łapiąc status dzieła kultowego. Ot, problem. Pojęcie kultowości jest co prawda mocno nadwyrężone, bo za chwilę nawet producenci podpasek zaczną go używać w stosunku do swoich sztandarowych produktów – o ile w ogóle można w tym wypadku stosować samo pojęcie „sztandarowy”. Tak czy inaczej, konsumenci od czasu do czasu weryfikują kultowość. Zwłaszcza za pomocą Internetu. Jak wiele dyskusji toczy się na temat – dajmy na to - „kultowych” batoników, a jak wiele na temat Misia czy właśnie Fallouta?

To właśnie, jeśli już cokolwiek, może być wyznacznikiem faktycznej kultowości w ujęciu popkultury – bo przecież nie mówimy o kulcie w ujęciu mistycznym, raczej nie widuje się ołtarzy filmów Quentina Tarrantino czy gier z serii X-COM... Jednakże owa obecność na ustach wszystkich niesie za sobą pewną straszliwą cenę. Dzieło otoczone kultem zatraca swe prawdziwe, wymierne cechy, staje się mistycznym symbolem ponadczasowej doskonałości. Zapominane mu są wszystkie błędy, a jakakolwiek próba nawiązania do legendy piętnowana jest jako świętokradztwo.

Kult czegoś oznacza bowiem obecność kultystów. A kultyści już nie raz w historii ludzkości udowodnili, jak dużo złego potrafią przynieść światu. Spośród tej fanatycznej ciżby zawsze najgroźniejsi są neofici. Ci muszą się wykazać w społeczności swoją gorliwością – a wręcz nadgorliwością. Często obiekt kultu pozostaje dla nich całkowicie enigmatycznym bytem – kto słyszał bowiem o tym, by byle wyznawca spoglądał w oblicze bóstwa? To wręcz wygodne, zwłaszcza wtedy gdy dzięki temu nie trzeba się męczyć z archaiczną grafiką kultowego Fallouta, a jedynie powtarzać za starszymi kultystami ich religijne mantry. To trochę jak z fanatycznym islamem. Mało kto w Iranie czytał Koran, bo: primo - trzeba umieć czytać; secundo - czynić to po arabsku, gdyż tłumaczenie świętej księgi jest świętokradztwem, a naród Iranu to Persowie, nie Arabowie. Za to każdy chętnie powtórzy słowa mułły i da się zabić za to, iż zgodne są z islamem, bo wypowiedziane przecież przez świętego człowieka, uczonego w piśmie.

GramTV przedstawia:

Tak więc Internet pełen jest dziś zagorzałych kultystów Fallouta, którzy na każdym kroku udowadniają, że mistyczny blask oślepił ich tak, iż nie mogli przyjrzeć się żadnym szczegółom gry. Ci neofici idą równymi szeregami poprzez fora internetowe, zakapturzeni w anonimowe sieciowe pseudonimy, wymachując nad głowami pochodniami ignorancji. Ich celem i wrogiem jest oczywiście Bethesda Softworks. Przeciwko niewielkiej grupie programistów i marketingowców ze Wschodniego Wybrzeża ogłoszono przecież Dżihad w oparciu o fatwy skazujące na śmierć wszystkich, którzy ośmielą się tknąć markę „Fallout”. Wszak naruszanie boskiego majestatu aż się prosi o stosik...

Grzechem jest tu wszystko – tym bardziej śmiertelnym, z im brudniejszego palca wyssanym. Wystarczyło ogłosić, że głos pod postać ojca bohatera gry podkładać będzie Liam Nisson, aby kultyści z pianą na ustach zaczęli wykrzykiwać: świętokradztwo! Od razu neofici zaczęli z mocą właściwą jedynie sądom kategorycznym wygłaszać, iż to marnotrawstwo kasy, bo poprzednie odsłony cyklu obchodziły się przy udźwiękowieniu bez gwiazd. Jakże dobrze jest móc wykrzyczeć taki zarzut i usłyszeć, jak powtarzają go tłumy fanatyków stojących za naszymi plecami, prawda? Tyle że nie ma on oparcia w rzeczywistości, bo autorzy Falloutów zatrudniali gwiazdy. Przy tej samej okazji kultyści wytoczyli inne działo: ojciec? Co to, telenowela jakaś? Potrząsnęli pochodniami w słusznym gniewie, rozkoszując się bijącym z nich ciepłem i zapominając dzięki temu, iż niedawno wykrzykiwali, że na pewno Fallout 3 będzie gniotem akcji, pozbawionym jakiejkolwiek głębszej fabuły. Tak więc dla kultystów informacja o istnieniu w grze wątku rodzinnego nie jest dowodem na istnienie fabuły, ale za to stanowi dowód na „telenowelowatość”... czego? Oops... fabuły właśnie?

Można by tak wymieniać jeszcze przez jakiś czas, niezbyt długi co prawda, bo Bethesda udzieliła relatywnie mało informacji na temat trzeciego Fallouta. Tylko czy jest sens, czy myśl nie została już jasno wyrażona? Jeśli nie, to warto może przypomnieć felieton z zeszłego tygodnia, bo porusza kwestię sądów kategorycznych wygłaszanych w ciemno, mimo zbyt skąpych danych o przyszłej grze. Czas ucieka, południe już bije, trzeba kończyć – za tydzień zahaczymy jeszcze o temat powiązany, czyli ogólniejsze poruszenie sprawy powrotów po latach do dawnych hitowych serii. Zastanowimy się czy mają one szanse zadowolić publikę, a jeśli nie, to czy mogą być chociaż bardzo dobrymi grami. Tego ostatniego, oczywiście, a nawet niewykonalnego pierwszego, Wam i sobie serdecznie życzę...

Komentarze
70
Usunięty
Usunięty
26/06/2007 22:20

Czyżby jednak CDP miało wydać Falouta 3, że następuje zmiana frontu i już na gram.pl nie każe się fanom serii szykować wideł i pochodni? :DBrawa dla autora za dużą elokwencję w pisaniu tekstu, ale moze by podał trochę więcej konkretów. Jaki to mianowicie UKŁAD zaplątany zapewne w SZARĄ SIEĆ POWIĄZAŃ jest przeciwko Falloutowi z Bethesdy?A wracając do meritum sprawy - klepać po główce ludzi z Bethesdy też nie ma powodów. Bo choćby Fallout 3 miałby kosmiczną strzelanką, to niech te informacje zostaną podane oficjalnie - a nie przez drugą czy trzecią rękę.Natomiast uważam że każdy beton - czy ten zachowawczy czy ten nuworyszowski - w sprawach nowego Fallouta, nie ma racji. Ale to nie znaczy, że nie należy ostro punktować Bethesdy za jej poczynania. Choćby i za słowa Todda Howarda - któy jak widać ma bardzo niskie mniemanie o współczesnych graczach - skoro uważa, on że gra ma być taka, aby gracz wczuł się w jej świat.Zapewne do Fallouta 4 będzie dołączany - ekskluzywny zestaw krwi i flaków - którym będzie można obrzucać pokój, wczuwając się w eksterminatora Pustkowi...

drAq44
Gramowicz
26/06/2007 20:38

Pierwsze skojarzenie na widok tytułu... Warhammer :P Co do tematu... Tak.. jestem fanem poprzednich Falloutów, a do tego TES III i TES IV uważam za podrzędne gry cRPG. Przyznaję, wieszanie kotów na F3 jest przedwczesne (fani Fallout, poczekajmy z tym do premiery ;) ), ale prawda jest taka, że gry pokroju Fallout się nie zmienia, tylko stara się udoskonalić. To że F3 będzie grą zupełnie inną niż części poprzednie można przecież powiedzieć już teraz. Gra może i będzie dobra, zwłaszcza jeśli wzbije się ponad poziom np. TESIII, ale naprawdę lepiej byłoby dla twórców nazwać ją inaczej, fani by się nie czepiali. Z reguły moje przeczucia co do jakości gier się sprawdzają, F3 nie daję więc kredytu zaufania. Na dżihad narazie nie ruszam, zaczynam jednak skrupulatnie dopracowywać plany ataku... Ktoś się przyłącza? ;)

Usunięty
Usunięty
26/06/2007 17:48

jeremyarch:Grafika Obliviona rzuciła mnie na kolana. Specjalnie dla niego zmieniłem procek, płytę i kartę grafiki. I na początku było fajnie. Ale później wiało nudą. Gwoli informacji: skończyłem wszystko, byłem i widziałem wszystko. Skończyłem i nie chcę tam wracać.Prowincja imperialna jest ludzka to fakt. Ale czy nie można było się pokusić o jakąś oryginalną stylizację? To co jest to jest bałagan. Gotycki kościół w każdym mieście i jednocześnie ruiny antycznych elfów w tym samym stylu?Kwestia gustu, ale dla mnie brakuje tej magii, która była w poprzednich częściach.Było kilka fajnych questów, nie przeczę, co nie przesłoni to obrazu zubożenia TES w stosunku do np. Daggerfalla.W każdym RPG-u znajdzie sie kilka fajnych questów...




Trwa Wczytywanie