To dużo i mało, jeśli weźmie się pod uwagę, jaki sukces osiągnęła cała seria.
Tim Miller, reżyser pierwszego Deadpoola z 2016 roku, ujawnił w rozmowie z Colliderem, że za dwa lata pracy nad swoim reżyserskim debiutem otrzymał jedynie 225 tysięcy dolarów. Choć film zarobił aż 782 miliony dolarów na całym świecie i zapoczątkował mega-franczyzę, Miller przyznał, że czułby się lepiej, gdyby jego kontrakt obejmował część zysków z merchandisingu.
Deadpool
Tim Miller opowiada o tym, jak trudno jest początkującym reżyserom w Hollywood
Reżyser Deadpoola wyraził swoje rozgoryczanie w niedawnym wywiadzie:
Możecie nie wiedzieć, ale bycie reżyserem debiutującym w Hollywood nie jest naprawdę opłacalne i powiem to wam dokładnie. Dostałem 225 000 dolarów za reżyserię Deadpoola. Wiem, że to brzmi jak dużo pieniędzy, ale w przeliczeniu za dwa lata pracy to nie jest duża kwota
GramTV przedstawia:
Miller dodał, że jego agent ironicznie zauważył, iż reżyser mógłby zarobić więcej na jednym odcinku The Walking Dead. Warto dodać, że po sukcesie Deadpoola Miller nie wrócił, by reżyserować kolejne części serii, ustępując miejsca Davidowi Leitchowi i Shawnowi Levy'emu. Tymczasem kontynuacje filmu przyniosły ogromne zyski, a tegoroczny Deadpool i Wolverine zarobił rekordowe 1,3 miliarda dolarów.
Mimo niskich zarobków z pierwszego Deadpoola Miller podkreślił, że jest dumny z tego, co udało mu się osiągnąć. „Czuję się wyjątkowo szczęśliwy, że mogłem być częścią tego projektu” – powiedział. Reżyser skupił się później na innych projektach, takich jak Terminator: Mroczne przeznaczenie czy praca przy serii Miłość, śmierć i roboty. Filmy z serii Deadpool są dostępne na platformie Disney+.
No niestety tak to wygląda. Jak robię aplikacje dla klienta a kontrakt jest po prostu za wykonanie roboty za konkretną sumę to dostaje tyle ile mam obiecane i tyle. Mogę się dogadać np. na procent z zysków albo ogólnie (jako inwestycja np. w postaci udziałów) albo przez jakiś okres czasu (coś ala tantiemy gdzie np. dostaje procent od sprzedaży) ale wtedy ryzykuje tym że robię praktycznie za darmo licząc na sukces.
George Lucas przecież zrobił biznes w ten sposób. Stworzył Gwiezdne Wojny i nikt nie chciał tego sfinansować bo uważali projekt za ryzykowny.
W końcu Lucas Dogadał się z 20th Century Fox i ci sfinansowali pierwszy film zachowując wieczyste prawo do jego dystrybucji. Ale Lucas wziął ich pod włos. Zrezygnował z 0,5 miliona dolarów które by dostał za zrobienie tego filmu (połowę tego co reżyser Deadpoola) w zamian za posiadanie prawa do sequeli i do zabawek.
Studio nie widziało w tym nic złego bo nikt wtedy na zabawki nie patrzył poważnie.
Tak swoją drogą, budżet Star Wars A New Hope to było 11 milionów dolarów. Na dzisiejsze było by to mniej jak 50 milionów. Dla porównania Deadpool kosztował 58 milionów dolarów.
Więc kontynuując... Lucas nie tylko zrezygnował z 0,5m ale też zainwestował jakieś swoje pieniądze w ten projekt.
Więc wyobraźcie sobie minę kołnierzyków w 20th Century Fox jak nagle Star Wars stało się hitem na skalę światową. George Lucas zrobił fortunę na zabawkach a studio miało tylko prawa do dystrybucji pierwszego filmu i zero praw do sequeli.
Oczywiście 20th Century Fox też nie miało do końca co narzekać bo się nieźle dorobili na pierwszym Star Wars.
Możliwe że gdyby Miller zaryzykował i zaufał Raynoldsowi to mógłby się dogadać na to by nie mieć płacone ale mieć udział w przychodach brutto.
Bo to kolejna lekcja ze Star Wars. Aktor który grał Vadera miał obiecane zyski z drugiego filmu i do dzisiaj nie dostał ani grosza bo na papierze drugi film nie zrobił ani grosza. Kreatywna księgowość z Holywood. Więc jak chcecie udział w zyskach - upewnijcie się że dostajecie mały procent od przychodu zamiast dużego od dochodu XD