Donald Trump chce przywrócić dawny blask Hollywood. W tym celu ogłosił mianowanie Sylvestra Stallone’a, Mela Gibsona i Jona Voighta „specjalnymi ambasadorami” Hollywood. Celem tej inicjatywy jest „przywrócenie biznesu filmowego utraconego na rzecz obcych krajów” oraz wzmocnienie pozycji amerykańskiego kina na świecie. Decyzja, choć ambitna, wydaje się mieć bardziej wymiar polityczny niż artystyczny, bo trudno sobie wyobrazić, by ta trójka miała teraz realny wpływ na hollywoodzki przemysł filmowy i kontrolowała go. Panowie mają jednak stanowi ciało doradcze w administracji Trumpa.

Voight, Gibson, Stallone – ambasadorzy amerykańskiego kina
O tych zasłużonych dla kina personach było ostatnio nieco głośniej. Stallone powrócił na ekrany w serialu Tulsa King, czym ponownie zyskał uznanie widzów. Mel Gibson promuje obecnie swój najnowszy film 3000 metrów nad ziemią, który ma swoją premierę pod koniec stycznia. Z kolei Jon Voight pojawił się w ubiegłorocznej produkcji Megalopolis Francisa Forda Coppoli, która niestety okazała się finansową klapą. Wybór Voighta na ambasadora zaskakuje chyba najbardziej – ostatnie lata jego kariery przyniosły więcej rozczarowań niż sukcesów.