Aktor wiele obiecał fanom oryginalnego Star Treka.
Premiera Star Trek: Starfleet Academy zbliża się wielkimi krokami i pierwsze dwa odcinki zadebiutują już 15 stycznia 2026 roku. Wokół nowej produkcji narosło wiele spekulacji dotyczących jej stylu, tonu oraz kierunku, w jakim podąży cały projekt. Weterani uniwersum mogą jednak odetchnąć z ulgą, ponieważ Jonathan Frakes zdradził kilka szczegółów, które brzmią jak spełnienie życzeń fanów wychowanych na klasycznych serialach.
Star Trek: Starfleet Academy
Star Trek: Starfleet Academy będzie skierowany do starych widzów serii
Frakes, legenda Star Treka znana przede wszystkim z Następnego pokolenia, opowiedział o swoich doświadczeniach związanych z pracą na planie podczas rozmowy z TrekMovie. Jego słowa wskazują na to, że choć Starfleet Academy postawi na młodszy skład aktorski i nowe otoczenie, to nie zamierza rezygnować z humoru i lekkości charakterystycznych dla dawnych odsłon serii.
Trzeba przyznać, że Academy ma w sobie dużo lekkości. Po pierwsze, Paul Giamatti jest czarnym charakterem. Spotkałem go na planie i jestem jego wielkim fanem tak jak większość aktorów i większość ludzi. Zapytałem go jak się bawi. Odpowiedział, że świetnie się bawi. Po czym pochylił się i dodał, że może aż za dobrze.
Reżyser przedostatniego odcinka nadchodzącego sezonu podkreślił, że nawet jeśli w jego epizodzie nie zobaczymy antagonisty granego przez Giamattiego, to widział wystarczająco dużo, aby zapewnić widzów, że aktor wniesie do roli coś wyjątkowego. Według Frakesa nowy serial ma oferować ton spójny i bardziej stonowany niż eksperymentalne Nieznane nowe światy. Jednocześnie nie zabraknie w nim humoru, który od dekad był fundamentem najmocniejszych produkcji w uniwersum.
Szukam lekkości w każdym scenariuszu, zwłaszcza w Treku, ponieważ jest jej tam naprawdę dużo. I w Academy ona również jest. Pomaga to w rytmie montażu oraz samej narracji.
GramTV przedstawia:
Za komediowy sznyt odpowiada między innymi obecność osób związanych z lżejszymi, humorystycznymi odsłonami franczyzy. W pokoju scenarzystów zasiada choćby Tawny Newsome znana z Lower Decks. Do obsady wracają również aktorzy, którzy od lat dostarczają fanom sporą dawkę uśmiechu, w tym Jetta Reno ponownie zagra Tig Notaro, Robert Picardo powróci w roli Doktora EMH, a Stephen Colbert użyczy głosu cyfrowemu dziekanowi Akademii. Twórcy najwyraźniej chcą połączyć zabawę i lekkość z emocjami oraz elementami science fiction, które od zawsze stanowiły sedno Star Treka.
Frakes pochwalił również Holly Hunter wcielającą się w kapitan Nahłę Ake. Określił ją jako niezwykle przygotowaną, instynktowną i błyskotliwą aktorkę, która w pełni panuje nad swoją rolą. Taka rekomendacja ze strony człowieka, który jest związany z marką od ponad trzydziestu pięciu lat, sugeruje, że jej kreacja może być jednym z najmocniejszych punktów serii.
Od lat część społeczności fanowskiej narzeka na to, że współczesne odsłony Star Treka zbyt mocno przechylają się w jedną stronę, czasem w stronę przesadnego mroku, innym razem w kierunku żartów i pastiszu. Starfleet Academy według Frakesa ma odnaleźć równowagę między dramatem, humorem i charakterystycznym dla serii poczuciem moralności. Jest to dokładnie ta mieszanka, która sprawiła, że wiele poprzednich serii odniosło sukces.
Tragiczna wiadomość. Nadmiar "lekkości" i infantylności był już w ostatnich sezonach Strange New Worlds, o zabawnej lekkiej bohaterce w Discovery już nie wspominając. Niemal wszystkie odcinki skupiają się głównie na pojedynczych postaciach tak jakby międzygwiezdne konflikty polityczne obracały się jedynie wokół delikatnych uczuć pojedynczych bohaterów, którym brakuje terapii u psychologa. Zupełnie są pomijane problemy społeczne, socjologiczne, szersza geopolityka, problemy militarne, gospodarka i nawet odkrycia naukowe są traktowane po macoszemu.
dariuszp
Gramowicz
24/11/2025 12:28
wolff01 napisał:
Po obejrzeniu zapowiedzi każdy fan Star Treka chyba powinien trzymać się od tego z daleka.
Zwłaszcza że to co mówią kompletnie nie pasuje do tego co ja uznaje za top Star Trek. A wspominanie o takich produkcjach jak Lower Decks tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu.
Dla mnie peak Star Treka to TNG i DS9. Świat miał swoje zasady i swój sens. Nie było przesadnego komizmu, mieliśmy lekkie sceny, mnóstwo koncertów ale też np. sporo momentów zmuszających do myślenia. I tempo było w miarę spokojne. To nie jest typowy akcyjniak. Star Trek też nie miał głównych bohaterów. Bohaterem był cały statek i załoga. Ile w TNG mieliśmy scen gdzie wszyscy z mostka spotykali się w sali by przedyskutować co robić?
W zasadzie jedyne co chcę z nowych trendów to postacie które się rozwijają i zmieniają z czasem (jak np. w Breaking Bad) czego nie lubiłem w starych serialach i spójnej historii na sezon zamiast odseparowanych od siebie odcinków. Tzn powinny być rzeczy które zamykają się w odcinku ale też powinien być ogólny plan na sezon.
Jak na razie czarno to widzę.
wolff01
Gramowicz
24/11/2025 11:55
Po obejrzeniu zapowiedzi każdy fan Star Treka chyba powinien trzymać się od tego z daleka.