Po wielu latach ciszy jedna z najbardziej kultowych serii fantasy w historii literatury powróci w zupełnie nowej odsłonie. Netflix przygotowuje własną adaptację Opowieści z Narnii, a za kamerą stanie Greta Gerwig, twórczyni Barbie. Dla platformy to nie tylko ambitny projekt, który będzie rozwijany przez długie lata, ale i ogromny test, czy widzowie zaufają platformie w sprawie tej adaptacji.
Opowieści z Narnii
Opowieści z Narnii – Netflix nie może porzuć serii po dwóch, czy trzech filmach
Netflix od dawna stara się budować swoją pozycję wśród fanów kina fantasy, inwestując zarówno w oryginalne pomysły, jak i znane uniwersa. Po Wiedźminie oraz sukcesie serialu Wednesday gigant streamingu sięga po jeszcze większe wyzwanie. Choć prawa do serii Netflix zdobył już w 2018 roku, projekt przez długi czas pozostawał w fazie przygotowań. Dopiero w 2023 roku zapadła decyzja, że za realizację odpowie Greta Gerwig. Reżyserka planuje rozpocząć narnijski cykl od ekranizacji Siostrzeńca czarodzieja, czyli prequela Lwa, czarownicy i starej szafy. Takie podejście pozwoli przedstawić początki magicznego świata i odróżnić nową wersję od wcześniejszych filmów Disneya.
Platforma zamierza potraktować ten projekt wyjątkowo poważnie. Netflix zapowiedział, że Siostrzeniec czarodzieja trafi nie tylko do oferty streamingowej, ale także do kin IMAX w 2026 roku. Mimo to przed Netflixem stoi wyjątkowo trudne zadanie. Historia poprzednich adaptacji pokazuje, że utrzymanie uwagi widzów w długofalowych projektach fantasy nie jest łatwe. Po początkowych sukcesach filmowej trylogii Opowieści z Narnii zainteresowanie zaczęło spadać, a kolejne odsłony serii nie powtórzyły sukcesu Lwa, czarownicy i starej szafy.
Nowa ekranizacja ma jednak szansę na świeży start. Gerwig jest już uznaną reżyserką, która potrafi stworzyć widowiskowy film. Jej podejście może przyciągnąć zarówno dorosłych widzów, jak i młodsze pokolenie, które nie zna jeszcze przygód Aslana, Lucy i Białej Czarownicy.
GramTV przedstawia:
Jeśli projekt odniesie sukces, Netflix może zyskać własną sagę fantasy na miarę Władcy Pierścieni czy Harry’ego Pottera. Warunkiem jest jednak konsekwencja i widzowie muszą uwierzyć, że platforma nie porzuci projektu po dwóch lub trzech filmach.
Siostrzeniec czarodzieja został wydany w 1955 roku. Historia opisuje stworzenie Narnii przez Aslana, w czym uczestniczą Digory Kirke i Pola Plummer. Młodzi bohaterowie trafiają do zrujnowanego kraju Charnu, gdzie Digory nieświadomie budzi do życia złą królową Jadis. Czarownica chce dostać się na Ziemię, aby ją zniszczyć. Ostatecznie jej się to nie udaje, a Digory i Pola zwycięsko wychodzą ze starcia, dostarczając Aslanowi owoc z zaczarowanej jabłoni, które urosło na Drzewie chroniące Narnię.
Przypomnijmy, że premiera pierwszej części Opowieści z Narnii zaplanowana jest na grudzień 2026 roku.
Ja się do netflixa już dożywotnio zraziłam, po tym co zrobili z wiedźminem i kilkoma innymi filmami, na które miałam spore nadzieje. Teraz gdy przy włączani jakiegoś filmu mignie mi logo netflixa to już w ciemno wiem, że nic dobrego z tego nie będzie.
Na bank napchają do tego filmu pełno ludzi kolorowych i o odmiennych orientacjach, a wątek religii zdepczą.
FallingStickman
Gramowicz
03/11/2025 18:48
Umówmy się, że nie ma absolutnie żadnych szans, żeby ta adaptacja była nie tylko wierna książkom, ale zwyczajnie dobra. Cała seria Kronik Narnii jest głęboko zakorzeniona w chrześcijaństwie, a adaptację robi feministka dla Netflixa.