Aktor uważa, że to stracona szansa dla tej postaci.
Luke Skywalker nadal pozostaje istotną postacią rozbudowanego świata Gwiezdnych wojen. Postać grana przez Marka Hamilla, stała się swego rodzaju symbolem całej marki. W najnowszym wywiadzie aktor wypowiedział się na temat ewentualnego powrotu do swojej roli, jasno wskazując, dlaczego Luke nie potrzebuje już nowych rozdziałów.
Gwiezdne wojny
Gwiezdne wojny – Luke Skywalker otrzymał tylko początek i koniec, uważa Mark Hamill
W rozmowie w podcaście Variety Awards Circuit Hamill podkreślił, że choć z sentymentem patrzy na przeszłość, nie czuje potrzeby dalszego rozwijania historii Skywalkera. Dodał, że jego bohater nie otrzymał na ekranie odpowiedniej liczby minut, aby zaprezentować jego dalsze losy po Powrocie Jedi, ale przed Przebudzeniem Mocy.
Czuję, że miałem swój czas i naprawdę podoba mi się to, co robią teraz z The Mandalorian i innymi serialami. Zapraszano mnie na krótkie występy, gdy Luke był u szczytu swoich możliwości. Powiedziałem George’owi, że to trochę tak, jakby w historii Jamesa Bonda pokazać pierwszy odcinek, w którym marzy o przyszłości i słyszy o agentach. W drugim uczy się fachu, a w trzecim dostaje licencję na zabijanie i… koniec. Żadnego Dr. No, żadnego Goldfingera. Luke ma początek i koniec, ale brakuje mu środka. Tak po prostu się potoczyło. Miałem swój moment. Oni robią świetną robotę i życzę im wszystkiego najlepszego – powiedział aktor.
Hamill przez lata był nieodłącznym elementem świata Gwiezdnych wojen. Po raz pierwszy wcielił się w Luke’a w 1977 roku, a jego bohater szybko zyskał status kultowego. Powrócił w trylogii sequeli, gdzie jego rola wywołała sporo emocji i kontrowersji. W Przebudzeniu Mocy pojawił się symbolicznie, w Ostatnim Jedi odegrał kluczową, ale nieoczywistą rolę, a w Skywalker. Odrodzenie powrócił już jako duch Mocy. W ostatnich latach mogliśmy też zobaczyć cyfrowo odmłodzonego Luke’a w The Mandalorian i Księdze Boby Fetta, gdzie przedstawiono go w okresie po Powrocie Jedi.
GramTV przedstawia:
Luke przeszedł pełną drogę bohatera w oryginalnej trylogii, od trudnych początków przez niebezpieczny środek po triumfalny finał. I to właśnie ten zamknięty łuk fabularny jest, zdaniem Hamilla, powodem, dla którego nie widzi sensu powrotu na stałe do tej roli.
Luke dostał swoją opowieść i została ona opowiedziana dobrze. Nie czuję potrzeby, by do niej wracać. Wolę patrzeć, jak inni tworzą coś własnego - dodał aktor.
Wielka szkoda. Zmarnowali to co najlepsze. W przypływie jakiejś snobistycznej złośliwości na koniec zrobili z niego pustelniczego żula złamanego życiowo. W zamian mamy bulletproof Rey Palpatine jako wszechwładna Mary Sue.w studium ignorancji twórców i kompletne niezrozumienie co w ogóle było siła dawnych StarWars. Zero charyzmy postaci i choćby szczątkowej logiki ich motywacji i możliwości. Tego sie po prostu nie daje oglądać. Po co?