A jeszcze niedawno aktor kręcił jedynie filmiki na YouTube odnoszące się do jego występków.
Najwyraźniej Kevin Spacey nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Do niedawna był persona non grata w Hollywood. Jeśli pełnił jakąś rolę, to rolę głównego bohatera obyczajowego skandalu. Teraz jednak po raz pierwszy od ponad dwóch dekad, stanął za kamerą i co ciekawe, od razu zagrał główną rolę w filmie. Dwukrotny laureat Oscara powraca jako reżyser thrillera science fiction zatytułowanego Holiguards.
Kevin Spacey
Kevin Spacey nakręcił thriller science fiction
Jak podaje Variety, Spacey występuje w filmie u boku eklektycznego zestawu aktorów: Dolpha Lundgrena, Tyrese’a Gibsona, Brianny Hildebrand, Dishy Patani, Erica Robertsa i kilku influencerów. Co już na samym wstępie zapowiada widowisko co najmniej zaskakujące.
GramTV przedstawia:
Akcja Holiguards toczy się w przyszłości rozdartej przez konflikt dwóch frakcji – Holiguards i Statiguards – które toczą wojnę o los ludzkości. Kluczem do pokoju może być młoda kobieta związaną z obiema stronami, o ile wcześniej nie zostanie zbombardowany Paryż i nie zostanie otwarty międzywymiarowy portal budzący coś o nazwie “Prime”, najwyraźniej bardzo złego.
Film powstał w Meksyku przy budżecie 10 milionów dolarów i obecnie znajduje się w fazie postprodukcji. Jeszcze bardziej zaskakujące są dalsze plany twórców. Holiguards ma zapoczątkować nową franczyzę, której producentką jest Elvira Gavrilova Paterson – ukraińska bizneswoman mieszkająca w Portugalii, działająca w ramach Elledgy Media. Co wy na to?
Dobre spostrzeżenie, ale mam jednak wrażenie, że Kevin to nie ten przykład. Wciąż wyczuwalny jest opór i dystans w stosunku do niego, nie tylko wielkich studiów.
wolff01 napisał:
Jest takie powiedzenie: "Hollywood loves comeback stories" - czyli gdy taki "upadły" aktor wraca do łask po różnych perturbacjach życiowych. Tak było z Robertem Downey JR czy Mickeyem Rourke i wieloma innymi.
Tylko czy jemu tak naprawdę cokolwiek udowodniono? Albo miał dobrych prawników albo były to po prostu takie same "brudne" rozgrywki jak całe te afery z #metoo kilka lat wstecz (tutaj po latach niestety dowiedzieliśmy się ile z tego było rozkręcane z premedytacją). Ta najgłośniejsza ze spraw Kevina jest o tyle ciekawa że mamy tu kontekst homoseksualny/pedofilski.
Jest takie powiedzenie: "Hollywood loves comeback stories" - czyli gdy taki "upadły" aktor wraca do łask po różnych perturbacjach życiowych. Tak było z Robertem Downey JR czy Mickeyem Rourke i wieloma innymi.
Dobre spostrzeżenie, ale mam jednak wrażenie, że Kevin to nie ten przykład. Wciąż wyczuwalny jest opór i dystans w stosunku do niego, nie tylko wielkich studiów.
wolff01
Gramowicz
28/05/2025 09:17
Jest takie powiedzenie: "Hollywood loves comeback stories" - czyli gdy taki "upadły" aktor wraca do łask po różnych perturbacjach życiowych. Tak było z Robertem Downey JR czy Mickeyem Rourke i wieloma innymi.