15 lat temu kultowe science ficiton wróciło z nową odsłoną. To jedna z najbardziej niedocenionych kontynuacji

Radosław Krajewski
2025/12/18 19:10
1
0

Fani serii musieli czekać długie lata na kolejną część.

Minęło już 15 lat od premiery Tron: Dziedzictwo, kontynuacji kultowego science fiction od Disneya z 1982 roku. Film nie był typowym kinowym pewniakiem, ani też projektem skrojonym pod masową publiczność. Zamiast tego postawiono na klimat, styl i audiowizualną tożsamość, które do dziś sprawiają, że film wspominany jest z wyraźnym sentymentem. Paradoks polega na tym, że to właśnie ta odwaga stała się później punktem odniesienia, którego Disney nie potrafił już utrzymać w kolejnej części.

Tron: Dziedzictwo

Tron: Dziedzictwo – 15 lat temu powróciła kultowe science ficiton

Kontynuacja klasyka z lat osiemdziesiątych trafiła do kin w momencie, gdy nostalgia zaczynała realnie napędzać popkulturę. Tron: Dziedzictwo nie próbowało konkurować z największymi blockbusterami rozmachem fabuły. Zamiast tego zaprosiło widza do cyfrowego świata, w którym najważniejsze były neonowe pejzaże, chłodna atmosfera i muzyka budująca emocje tam, gdzie scenariusz pozostawał oszczędny lub zwyczajnie niedomagał. Historia Sama Flynna poszukującego zaginionego ojca była pretekstem do zanurzenia się w Sieci, a nie osią całego widowiska. Krytycy mieli z tym problem, widzowie nastawieni na doświadczenie wracali do filmu latami.

GramTV przedstawia:

Tym bardziej zaskakujące okazało się to, co wydarzyło się później. Tron: Ares nie poszedł drogą naturalnej kontynuacji, lecz wybrało niemal całkowite zerwanie z tym, co wcześniej przyciągnęło widzów. Zamiast rozwijać wątki i bohaterów, postawiono na nowy punkt wyjścia oraz historię, która mogłaby funkcjonować w niemal dowolnym uniwersum science fiction. Motyw programu próbującego przeniknąć do realnego świata brzmi aktualnie, ale nie niesie ze sobą ciężaru emocjonalnego ani mitologicznego, jaki był fundamentem powrotu marki w 2010 roku.

Piętnaście lat po premierze Tron: Dziedzictwo widać wyraźnie ironię losu. Disney wskrzesił serię z wyczuciem i stylem, po czym sam odebrał mu impet, rezygnując z ciągłości historii i charakterystycznego stylu. To historia o tym, że w świecie wielkich franczyz nie zawsze wygrywa świeży start.

Komentarze
1
dariuszp
Gramowicz
Dzisiaj 22:06

To już 15 lat? Dla mnie to jest "ten nowy film". 

Jak ten czas leci. Pamiętam jak się zorientowałem że GTA Vice City działo się w 1986 roku. Gra wyszła w 2002 roku. Grę i rok w grze dzieli 16 lat. 

Gra ma 23 lata...