Wokół gry Starfield narosło wiele historii, niekoniecznie dobrych. Często porównywano grę i jej możliwości, do innych produkcji. Bruce Nesmith, projektant systemów w Starfield, wskazał właśnie główny powód, dla którego kosmiczna gra RPG od Bethesdy nie dorównała Falloutowi ani The Elder Scrolls. Chodzi o “generowanie proceduralne”.
Starfield
Starfield nie jest tak dobry jak Fallout i wiemy dlaczego
W rozmowie w najnowszym odcinku podcastu FRVR, Nesmith przyznał, że choć jest dumny z pracy nad projektem, to Starfield nie osiągnął poziomu swoich poprzedników.
Nie sądzę, żeby dorównywała dwóm pozostałym — Falloutowi, Skyrimowi, a raczej Elder Scrolls — ale uważam, że to dobra gra – powiedział.
Jak wyjaśnił, winny jest sam fundament rozgrywki – proceduralne generowanie planet, które miało zapewnić ogromny świat, ale ostatecznie sprawiło, że wiele z nich wydaje się pustych i powtarzalnych.
Kosmos jest z natury nudny. To dosłownie nicość. Kiedy planety zaczynają wydawać się monotonne i nie czujesz na nich ekscytacji, to moment, w którym gra się rozpada – dodał.
Nesmith zauważył też, że brak zróżnicowanych przeciwników negatywnie wpłynął na wrażenia z eksploracji.
GramTV przedstawia:
Byłem rozczarowany, że praktycznie jedynymi poważnymi wrogami, z jakimi się walczy, są ludzie. Obce stworzenia są jak wilki w Skyrimie – po prostu są, ale nie wnoszą nic do rozgrywki.
Mimo uznania krytyków po premierze w 2023 roku, Starfield spotkał się z mieszanymi reakcjami graczy. Choć tytuł dobrze się sprzedał, dziś – według danych z SteamDB – ma mniej aktywnych użytkowników niż Skyrim: Special Edition i Fallout 4. Nie tylko Nesmith próbował zdiagnozować, dlaczego najnowsza gra Bethesdy nie porwała fanów. Wcześniej były deweloper studia Nate Purkeypile stwierdził, że świat Starfield jest zbyt jałowy, by angażować graczy na dłuższą metę.
Bethesda wciąż jednak nie porzuca swojej kosmicznej epopei – trwają prace nad drugim fabularnym dodatkiem DLC po Shattered Space. Pozostaje pytanie, jak długo studio będzie jeszcze wspierać grę, skoro coraz więcej zasobów trafia już do produkcji The Elder Scrolls VI. Tymczasem wiemy już, że premiera gry na PS5 nie nastąpi prędko.
Strafield nie jest złą grą, a jedynie bezsensowną jak większość rzeczy, które wprowadziła.
Wystarczyłaby zmiana 3 elementów i całość nabrałaby większego sensu:
1) wywalenie generowanych, pustych planet - mogli tu iść w kierunku Mass Effect gdzie latamy od planety do planety w poszukiwaniu surowców. Miasta które odwiedzamy nie różnią się w sumie od takiej Cytadeli.
2) budowanie bazy nie ma sensu - baza to jeden wielki magazyn surowców z możliwością tworzenia nowych przedmiotów i modułów statków. Lepiej by się sprawdziła ta baza kosmiczna, która ostatecznie nie trafiła do gry. Dorzućmy do tego automatyczne pobieranie materiałów ze zbadanych planet i przerzucenie rozbudowy z umiejętności na poziomy stacji = mamy prawie idealną mechanikę.
3) fabuła, która miała potencjał - zakończeniem zawiodłem się najbardziej, a jeszcze bardziej możliwością dalszej rozgrywki jako kontynuacji. Gra mogłaby być krótsza, ale zmieniać się po zakończeniu w zależności od naszych wyborów. Obecnie mamy tylko zmienione dialogi i losowe spotkanie w Lozy.
wolff01
Gramowicz
22/10/2025 12:05
Podoba mi się że koleś stwierdza oczywistą kwestie jakby to była prawda oświecona - "świat gry jest nudny bez kontentu". No ale to chyba zasadniczo jest fundamentaly problem designu gry, pomysłu na nią? Przepraszam ale on stał obok i patrzał jak gra powstawała, czy jednak brał udział w procesie produkcyjnym? Czyli on de facto przyznaje że gra została źle zaprojektowana u podstaw, w fazie konceptualnej...