Nie wszyscy są zwolennikami obecności koordynatorów intymności na planie filmowym. Ale Olivia Cooke ma o nich pozytywne zdanie. Aktorka znana m.in. z Player One i Rodu smoka, w rozmowie z The i Paper otworzyła się na temat tego, jak wyglądają kulisy intymnych momentów na planie i dlaczego rola koordynatorów jest dziś tak istotna.
Ród smoka
Olivia Cooke o kręceniu scen intymnych
Cooke zwróciła uwagę, że kręcenie scen wymagających bliskości zawsze stawia aktorów w wyjątkowo delikatnej sytuacji – łatwo tu o poczucie niepewności czy brak komfortu. Szczególnie dotyczy to osób młodych, które dopiero zaczynają karierę i nie zawsze potrafią jasno nazwać swoje granice.
Jej zdaniem problem wciąż dotyczy zwłaszcza kobiet. – “Kiedy mówisz wprost o tym, czego nie chcesz robić, szybko dostajesz łatkę „trudnej” lub “suki” – podkreśliła. Właśnie dlatego tak ważna jest obecność koordynatora intymności, który potrafi wyczuć wahanie i stanąć po stronie aktora. – “Niesamowite jest dla mnie to, że kiedyś ludzie musieli po prostu przebrnąć przez takie sceny, bo nie było nikogo, kto ich wspierał” – dodała.
GramTV przedstawia:
Aktorka przyznała też, że źle przeprowadzona scena intymna zostawia po sobie poczucie, jakby „ktoś zabrał cząstkę mnie”. Jednocześnie broni sensu takich ujęć – “jej zdaniem są potrzebne, bo pokazują pasję, emocje i ludzką bliskość, bez których trudno mówić o pełnym obrazie relacji”.
Olivia Cooke dała się poznać widzom dzięki filmom Earl i ja, i umierająca dziewczyna, Sound of Metal czy hitowi Stevena Spielberga Player One” Ostatnio zasłynęła rolą Alicent Hightower w Rodzie smoka, który powróci z trzecim sezonem w 2026 roku.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!