51 lat temu w serii o Jamesie Bondzie miał miejsce jeden z najdziwniejszych zwrotów akcji. Został przeniesiony wprost z książek

Radosław Krajewski
2025/12/19 16:00
0
0

To nie był wymysł twórców filmu.

Minęło 51 lat od amerykańskiej premiery filmu Człowiek ze złotym pistoletem, czyli dziewiątej odsłony serii o agencie 007 i drugim występie Rogera Moore’a w tej roli. Produkcja szybko okazała się sukcesem finansowym, ale zapisała się w historii przede wszystkim jednym z najbardziej dziwnych wątków, jakie kiedykolwiek pojawiły się w bondowskim uniwersum.

Człowiek ze złotym pistoletem

Człowiek ze złotym pistoletem miał jeden z najdziwniejszych zwrotów akcji w historii przygód Jamesa Bonda

Już otwarcie film łamie zasady franczyzy, gdyż zamiast spektakularnej akcji z Bondem na pierwszym planie widz poznaje antagonistę. Christopher Lee jako Francisco Scaramanga zostaje przedstawiony w surrealistycznej sekwencji z lustrami, która kończy się ujawnieniem cechy tak nieoczywistej, że do dziś budzi zdziwienie. Zabójca posiada trzeci sutek, detal podany bez cienia wahania, jakby był równie naturalny jak jego słynny złoty pistolet.

Motyw szybko trafia do dialogów między Bondem a M, gdzie agent 007 z kamienną twarzą przywołuje nawet fachową nazwę tej anomalii. W teorii ma to być znak rozpoznawczy Scaramangi, w praktyce prowadzi do jednej z najbardziej kuriozalnych scen w całej serii. Bond decyduje się udawać swojego wroga, doklejając sobie fałszywy trzeci sutek i licząc na to, że zmyli tajskich gangsterów. Plan zawodzi, bo detal znajduje się po złej stronie ciała, a prawdziwy Scaramanga już czeka na miejscu.

GramTV przedstawia:

Cały wątek znika tak nagle, jak się pojawia, nie mając realnego wpływu na finałowy pościg ani na rozwiązanie konfliktu. Pada nawet sugestia, że w niektórych kultach taki znak oznacza niezwykłą potęgę i odporność, co w praktyce okazuje się jedynie egzotyczną ciekawostką. Z perspektywy czasu trudno uznać ten element za fabularnie potrzebny, choć niewątpliwie dodał filmowi rozgłosu.

Najbardziej zaskakujące jest jednak to, że pomysł nie narodził się w głowie scenarzystów. Trzeci sutek Scaramangi pochodzi wprost z powieści Ian Fleming, ostatniej napisanej przez twórcę Bonda przed jego śmiercią. To jeden z tych momentów, które pokazują, jak dziwne i nieprzewidywalne potrafiły być nawet oficjalne, kanoniczne historie o najsłynniejszym agencie świata.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!