Gwiazdor pochwalił również swoja ekranową partnerkę.
Dwayne Johnson ma na koncie wiele ról, ale niewielu widzów pamięta, że u progu swojej aktorskiej kariery pojawił się także w uniwersum Star Trek. Gościnny występ w jednym z odcinków Star Trek: Voyager był dla niego kamieniem milowym, o czym przypomniał w najnowszym wywiadzie. Aktor wspominał przejście z kariery wrestlera do pracy na planie serialu science fiction, a przy okazji wyraził ogromną sympatię i wdzięczność wobec Jeri Ryan, odtwórczyni roli Siedem z Dziewięciu.
Star Trek: Voyager
Dwayne Johnson wspomina początki swojej kariery w serialu Star Trek: Voyager
Postać Seven of Nine, znana nowym widzom głównie z Star Trek: Picard, debiutowała właśnie w Voyagerze i szybko stała się jedną z najważniejszych bohaterek serii. Jeri Ryan dołączyła do obsady w czwartym sezonie, a widzowie od razu docenili złożoność postaci. Siódemka była dawną członkinią Kolektywu Borg, której udało się odzyskać własną tożsamość, choć trauma związana z asymilacją pozostała z nią na zawsze. Podobnie jak Jean Luc Picard należała więc do wąskiego grona bohaterów, którzy na zawsze noszą w sobie piętno spotkania z Borg.
Popularność bohaterki rosła z sezonu na sezon, aż w szóstym roku emisji otrzymała jeden z najbardziej dynamicznych i fizycznych odcinków w historii serii. Mowa o epizodzie Tsunkatse, który wystawił Siódemkę na próbę w futurystycznym krwawym sporcie rządzonym przez nieuczciwego organizatora Penka. To właśnie tam bohaterka stanęła naprzeciw Pendarińskiego mistrza granego przez Dwayne’a Johnsona, czyli jednego z najbardziej imponujących fizycznie artystów przełomu tysiącleci.
W tamtym czasie Johnson dopiero rozpoczynał swoją przygodę z aktorstwem. Jak przyznaje, udział w Voyagerze okazał się jednym z projektów, które pomogły mu wkroczyć do branży z odpowiednim nastawieniem i cennym doświadczeniem. Aktor przyznał, że praca na planie była dla niego czymś wyjątkowym oraz że panowała tam fantastyczna atmosfera.
Ekipa i cała obsada byli niesamowici, a Jeri Ryan była absolutnie wyjątkowa. Była bardzo serdeczna i życzliwa.
GramTV przedstawia:
The Rock dodał, że dla początkującego aktora wsparcie partnerki z planu miało ogromne znaczenie:
Nigdy wcześniej nie występowałem w takiej roli. Pochodziłem ze świata wrestlingu, który też jest rodzajem występu, ale kwestie dialogowe i poruszanie się po planie były dla mnie zupełnie nowe. Jeri okazała się niesamowita, cierpliwa i po prostu oszałamiająco dobra dla mnie.
Johnson zaznaczył również, że zachowanie Ryan było przeciwieństwem tego, co spotykali początkujący aktorzy próbujący przejść z wrestlingu do filmu:
Jeri nigdy nie patrzyła na mnie z góry. Była po prostu cholernie fajna. Ludzie zawsze pamiętają, jak ich traktujesz.
Słowa Johnsona sugerują, że Jeri Ryan na pewno może liczyć na jego wdzięczność, jeśli kiedykolwiek będzie potrzebowała przysługi w Hollywood. W świecie filmowym taka karta może okazać się wyjątkowo cenna.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!