Kilka dni temu w internecie pojawił się raport, który opublikował serwis IGN – dziennikarz Tom Marks doszedł do wniosku, że 30-procentowa marża popularnej platformy Steam w żadnym wypadku nie odbiega od standardów branży. Jest to dość interesująca sytuacja, ponieważ, jak większość z nas zapewne wie, jednym z głównych argumentów firmy Epic Games używanym w kontekście rywalizacji platform cyfrowej dystrybucji jest właśnie wysokość marży Steama. Epic Games Store pobiera od każdej sprzedaży zaledwie 12 procent, podczas gdy Steam – jak już sobie powiedzieliśmy – pobiera aż 30 procent. Koncern Tima Sweeneya wywiera więc presję.
Wiemy więc, że Steam nie robi nic, czego nie robiliby inni – marża, która zmniejsza zyski deweloperów o niemalże jedną trzecią jest w branży standardem. Co więcej, stosuje ją nie tylko większość sklepów cyfrowych, ale również wszyscy dystrybutorzy fizycznych egzemplarzy. Serwis IGN sprawdził takich dystrybutorów piętnastu: Steam, Epic Games Store, The Humble Bundle, itch.io, GOG.com, Microsoft Store, PlayStation Store, Xbox Games Store, Nintendo eShop, Apple App Store, Google Play Store, Gamestop, Amazn, Best Buy i Walmart. Dokonując analizy dostępnych informacji, okazało się, że w wymienionej grupie tylko Epic Games Store, The Humble Store oraz itch.io pobierają od sprzedaży mniej, niż 30% – w przypadku drugiego sklepu wynosi ona 25%, aczkolwiek fizycznie sklep zarabia jedynie 15%. Pozostałe 10% trafia na konta organizacji charytatywnych lub zostaje zwrócone klientowi w postaci kredytu, który ten następnie może wykorzystać przy kupnie kolejnej produkcji. Natomiast platforma itch.io umożliwia deweloperom samodzielne ustalenie marży, która może wynieść nawet 0%.
Ostatecznie w praktyce przy 30-procentowej marży oraz odliczeniu wszelkich dodatkowych opłat, realne zyski wydawcy gry na Steamie częstą sięgają 65%. W przypadku konsol sytuacja jest podobna – na ogół zyski wynoszą 70%, tyle że jest więcej problemów z reklamacjami klientów. Warto jednak zaznaczyć, że jeśli dane studio odpowiedzialne za tytuł wydaje go samodzielnie, całość zysków trafia wówczas do tego studia – w wielu przypadkach jest jednak jeszcze kwestia podzielenia zarobionych pieniędzy pomiędzy wydawcę oraz twórców gry. Krótko mówiąc, wszystko zależy od podpisanego kontraktu.
Przypadki dystrybucji fizycznej są już bardziej przykre – wydawca ponosi często dodatkowe koszty związane z takimi kwestiami, jak produkcja pudełek, transport i tym podobne. Jedno ze źródeł serwisu IGN przyznało nawet, że realne zyski ze sprzedaży wydań pudełkowych w wielu sytuacjach wynoszą zaledwie 10-15% ceny gry. To wyjaśnia, dlaczego tak wiele mniejszych produkcji decyduje się jedynie na cyfrową dystrybucję. Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze przecież podatki i opłaty za licencje.Nie ma jednak żadnych wątpliwości co do tego, że Epic Games Store wywarł wpływ na branżę i znacznie poprawił sytuację wielu deweloperów. Ostatecznie wielu rozmówców IGN przyznaje, że działania koncernu Tima Sweeneya spowodowały, iż na horyzoncie pojawiło się przekonanie o nieuczciwości dotychczasowego podziału – równocześnie powstała więc presja, aby coś w tej kwestii zmienić. Zauważmy, że ostatecznie nawet Steam wprowadził kilka zmian w swojej polityce, aczkolwiek nie są one odczuwalne dla mniejszych firm – przy zyskach na poziomie 10 milionów dolarów marża spada do 25%, a po przekroczeniu 50 milionów o kolejne 5%. To jednak nie oznacza, że Steam wyzyskuje deweloperów – prawdą byłoby bardziej stwierdzenie, że w takim razie robi to prawie cała branża.
Pełna oferta gier komputerowych w sklepie Sferis