Udział do zakończenia projektu albo pominięcie w napisach końcowych – kolejna porcja szczegółów dotyczących pracy w Rockstar Games

LM
2018/10/23 23:38
9
0

Okazuje się, że warunki pracy bywały różne dla poszczególnych projektów, a dużo zależało od prowadzących je menedżerów.

Serwis Kotaku postanowił wyjaśnić sprawę Rockstar Games i porozmawiał z wieloma byłymi i obecnymi pracownikami studiów. Okazuje się, że niektórzy z nich byli zastraszani przez swoich kierowników, którzy wymagali poświęcenia pracy co najmniej 80 godzin tygodniowo – co ciekawe dotyczy to nie tylko procesu deweloperskiego Red Dead Redemption II, ale też pozostałych projektów Rockstara. Pracownicy byli zastraszani utratą pracy, upomnieniami czy niemożnością sprostania wymaganiom pracodawcy. Dużo w tym względzie zależało od kierowników poszczególnych projektów. Udział do zakończenia projektu albo pominięcie w napisach końcowych – kolejna porcja szczegółów dotyczących pracy w Rockstar Games

Co ciekawe polityka Rockstar Games przewiduje, że jeśli któryś z pracowników odpowiedzialny za grę postanowi opuścić szeregi studia przed zamknięciem projektu, to niezależnie od włożonego w jej przygotowanie wkładu, jego nazwisko nie pojawi się podczas napisów końcowych. Tym samym możemy domniemywać, że zastraszani pracownicy bali się nie tylko utraty pracy, ale też ważnej pozycji w portfolio, której nierzadko poświęcali kilka lat swojej kariery. Wystarczy spojrzeć na niektóre oferty pracy dla większych firm, by przekonać się, że często jednym z wymogów jest obecność na liście deweloperów podczas napisów końcowych, a nie ukrywajmy, że przy produkcji pokroju Red Dead Redemption II czy GTA V takie wyróżnienie, może być punktem zwrotnym w dalszej karierze. Omawianą tu politykę potwierdza także Jennifer Kolbe z Rockstar Games, która tłumaczy, że firmie zależało, by "wszyscy uczestnicy projektu wspólnie przekroczyli linię mety". Dajcie znać, co o tym myślicie.

W minionym tygodniu New York Magazine opublikowało wywiad, w którym Dan Houser z Rockstar Games przyznał, że czasami w najgorętszych okresach pracownikom studia przyszło pracować nad grami po 100 godzin w tygodniu. Oczywiście jego wypowiedź wywołała burzę w sieci i chociaż Houser szybko wycofał się ze swoich słów, to sprawy nabrały tempa. Niektórzy pracownicy porównywali presję wywieraną przez włodarzy studia czy menedżerów do pracy z lufą pistoletu przy głowie, ale obok tego pojawiały się także pozytywne komentarze pracowników.

GramTV przedstawia:

Red Dead Redemption II zadebiutuje 26 października na PlayStation 4 i Xbox One.

Komentarze
9
Khalid
Gramowicz
24/10/2018 17:13

Problem w tym, że Rockstar właśnie postanowił utrudnić swoim pracownikom opuszczenie szeregów, jeśli "się nie podoba". Nie trzeba się zbytnio wysilać, żeby sobie wyobrazić, do jakich nadużyć może to prowadzić. Dla przykładu: jeśli orientujesz się już pierwszego dnia/tygodnia/miesiąca, że dana posada nie jest dla ciebie, to możesz spokojnie odejść i powiedzieć sobie "walić te końcowe napisy". Ale co, jeśli np. pracodawca traktuje cię dobrze przez 80-90% cyklu tworzenia gry, żebyś nie odszedł, a na ostatnim odcinku próbuje cię dymać tak, że masz dosyć? Nagle lądujesz w sytuacji, kiedy włożyłeś całe swoje serce/energie/czas w jakiś projekt, a na ostatniej prostej dają ci wybór: albo dajesz się dymać do końca, albo wynocha i twoje nazwisko nigdzie się nie pojawi. 

Święta racja. Dlatego właśnie jestem zwolennikiem posiadania broni :) W Polsce mamy to samo. Jesteśmy 'murzynami Europy' i chyba ewenementem na skalę światową pod wzglęgem dymania narodu przez własny rząd.

Headbangerr
Gramowicz
24/10/2018 13:57
TigerXP napisał:
 
Zasada jest prosta. Jak się nie podoba, to się idzie gdzie indziej, a nie płacze wszystkim jak to mi jest źle i tragicznie. 

Problem w tym, że Rockstar właśnie postanowił utrudnić swoim pracownikom opuszczenie szeregów, jeśli "się nie podoba". Nie trzeba się zbytnio wysilać, żeby sobie wyobrazić, do jakich nadużyć może to prowadzić. Dla przykładu: jeśli orientujesz się już pierwszego dnia/tygodnia/miesiąca, że dana posada nie jest dla ciebie, to możesz spokojnie odejść i powiedzieć sobie "walić te końcowe napisy". Ale co, jeśli np. pracodawca traktuje cię dobrze przez 80-90% cyklu tworzenia gry, żebyś nie odszedł, a na ostatnim odcinku próbuje cię dymać tak, że masz dosyć? Nagle lądujesz w sytuacji, kiedy włożyłeś całe swoje serce/energie/czas w jakiś projekt, a na ostatniej prostej dają ci wybór: albo dajesz się dymać do końca, albo wynocha i twoje nazwisko nigdzie się nie pojawi. 

Usunięty
Usunięty
24/10/2018 12:29
TigerXP napisał:
4 minuty temu, MisioKGB napisał:

Dobra nie popadajmy w skrajności, idąc tym tokiem rozumowania Polacy na najniższej powinni całować pracodawce po stopach kolego.

Zasada jest prosta. Jak się nie podoba, to się idzie gdzie indziej, a nie płacze wszystkim jak to mi jest źle i tragicznie. 

Jak śmią chcieć pracować w branży i jeszcze żyć jak ludzie.

 

Bardzo dobrze, że w końcu jest o tym więcej rozgłosu. Nie ma co zamiatać pod dywan.




Trwa Wczytywanie