Roboty kontra ludzie i fajne pomysły vs. średnie wykonanie - recenzja ReCore

Paweł Pochowski
2016/09/19 15:30
0
0

Sympatyczna Joule i jej pocieszne roboty walczą o planetę Far Eden - w roli głównej niezły pomysł, backtracking oraz długaśne loadingi.

Roboty kontra ludzie i fajne pomysły vs. średnie wykonanie - recenzja ReCore

Deweloperzy ReCore już od samego początku wrzucają nas w sam środek akcji. I to do tego stopnia, że początkowo podejrzewałem nawet tytuł o przypadkowe pominięcie startowego intra nakreślającego scenariusz, ale okazało się, że go po prostu nie ma. Wszystko dlatego, że także nasza bohaterka nie ma właściwie pojęcia co dokładnie się stało na planecie Far Eden, od samego początku wiadomo jednak, że coś tu nie poszło zgodnie z planem. Wprowadzając Was lekko w temat zdradzę tylko, że ludzkość musiała ewakuować się z ziemi i poszukać sobie nowego miejsca do zamieszkania. Udało się, był tylko jeden problem - niezbyt przyjazna atmosfera z czym miały poradzić sobie wielkie maszyny przygotowujące nowym dom dla naszego rodzaju. Ocaleni spali więc sobie w statkach na orbicie czekając w spokoju na pobudkę, gdy wszystko będzie gotowe, ale ta nigdy nie nastąpiła. Główna bohaterka, Joule, jest natomiast członkiem ekipy technicznej, która miała doglądać wszystkiego na miejscu. Niestety, proces modyfikacji planety utknął w miejscu, a na Far Eden aż roi się od złowrogo nastawionych robotów zostawionych tu przez ludzi, które miały pomóc w zadbaniu o pomyślny przebieg poszczególnych etapów operacji.

Joule zdziwiona aktualnym stanem rzeczy ochoczo rusza na wyprawę, której celem jest dowiedzenie się co tak właściwie u licha zaszło na Far Eden oraz przywrócenie procesu modyfikującego atmosferę i warunki na planecie. Na szczęście nie jest sama. Początkowo towarzyszy jej Mack, pocieszny robo-piesek, ale z czasem ekipa rozrasta się o kolejnych sprzymierzeńców. Każdy z nich charakteryzuje się innymi zdolnościami specjalnymi - Mack dla przykładu, jak na psa przystało, potrafi wyniuchać pod piaskiem poszukiwany klucz do otwarcia zamka, a Seth (robo-pająk) świetnie się wspina zapewniając dostęp do nowych lokacji. Joule daje się poznać jako naprawdę fajna bohaterka, wrażliwa i sympatyczna, a jej relacja z mechanicznymi przyjaciółmi potrafi rozczulić - każdy z nich ma własną osobowość, dzięki czemu da się ich naprawdę polubić. Dodatkowo są przydatni podczas walki i eksploracji planety, a bez nich tak właściwie nie udałoby nam się przeżyć w ReCore nawet kilkunastu minut.

Grę przygotowali twórcy Metroid Prime, nic więc dziwnego, że gameplay to przeniesienie standardowych dla gatunku elementów przygotowanych w pełnym 3D. ReCore oferuje niby otwarty świat, ale często natrafiamy na blokady uniemożliwiające przejście dalej. Lokacje podzielić można na dwa typy - położone na planecie, zbudowane wokół maszyn lub budowli oraz wnętrza kompleksów i jaskiń. Te drugie w większości są do siebie bardzo podobne. Powierzchnia planety to natomiast rozległa pustynia i skały - wielkie maszyny wyglądają na ich tle futurystycznie i ciekawie, ale widoki są dość monotonne. Zabawa to albo walka z przeciwnikami, albo elementy zręcznościowe. Obydwa wypadają całkiem nieźle.

Strzelanie odbywa się z pomocą autocelowania, ale system ten nie specjalnie przeszkadza - walki jest naprawdę wiele, a przeciwników sporo, przydaje się więc taka pomoc podczas zabawy. Modele przeciwników są do siebie bardzo podobne i pod tym względem brakuje urozmaicenia, ale co jakiś czas trafiamy na mocniejszych, ciekawiej wyglądających i trudniejszych wrogó. Strzelając musimy dopasowywać amunicję w posiadanym karabinie do koloru przeciwnika, by zadawać maksymalne obrażenia - robimy to za pomocą krzyżaka. Dodatkowo istnieje możliwość skorzystania ze specjalnej linki, by przeciwnika po uprzednim osłabieniu pozbawić jego rdzenia i tym samym natychmiastowo wyeliminować. Odbywa się to na wzór przeciągania liny i jest całkiem efektowne, choć zmieniająca się w tej sytuacji kamera potrafi się zbugować i utrudnić zadanie. Na szczęście tylko okazjonalnie.

Gdy nie walczymy, to biegamy, skaczemy i wspinamy się korzystając z odrzutowych butów i podwójnego skoku. Elementy platformowe wykonano naprawdę dobrze i przyjemnie. Momentami trudno ocenić co prawda, gdzie wyląduje Joule, ale takie są realia trójwymiarowych platformówek. Część z przygotowanych przeszkód wygląda imponująco, a wspinanie się na nie jest naprawdę dobrą zabawą. Dodatkowo deweloperzy fajnie trafili z poziomem trudności przeszkód czy stopniem ich urozmaicenia. Napotykamy także na specjalne jaskinie, gdzie albo walczymy na arenie z przeciwnikami, albo pokonujemy specjalnie wyznaczone tory przeszkód z alternatywnymi zadaniami w stylu pokonania trasy w wyznaczonym limicie czasowym czy zebrania specjalnego klucza. Czasem skręcenie w taką jaskinię na "góra 15 minut" owocowało dla mnie półtoragodzinnym zmaganiem się z ciągłymi restartami, by przejść całość w perfekcyjny sposób - skakanie po platformach bywa w tej grze aż tak wciągające.

GramTV przedstawia:

Ale niestety, bywa także mocno nużące. Backtracking to słowo klucz do zrozumienia co z ReCore generalnie się nie udało. Pośród wielu "śmieci", które zbieramy po drodze natrafimy na specjalne rdzenie, za którymi trzeba uganiać się po specjalnych lokacjach. Część z nich leży na planecie i wystarczy podejść, by je zebrać, ale sięgnięcie po niektóre możliwe jest dopiero w odpowiednim momencie, gdy nasze szeregi zasili robot potrafiący radzić sobie z danym typem przeszkody. Kolejne dostajemy we wspomnianych wyzwaniach na arenie lub jaskiniach z torami przeszkód. Co jakiś czas okazuje się, że nie ruszymy akcji do przodu, jeśli nie będziemy posiadać X zebranych specjalnych rdzeni, przy czym X szybko rośnie i zmusza do przeczesywania wcześniejszych lokacji, by powiększać posiadaną pulę. To jest akurat monotonne i dość żmudne zadanie, które dodatkowo jest maksymalnie frustrujące przez karygodnie długie czasy ładowania się ReCore. Wejście do nowej lokacji? Kilkadziesiąt sekund wczytywania. Śmierć? Loading trwający czasem ponad minutę. A teraz wyobraźcie sobie, że musicie się cofnąć do jaskini po jakiś klucz i podróżując w każdą ze stron gra zaserwuje Wam minimum trzy loadingi plus większą ich ilość w przypadku śmierci. Odechciewa się grać. Problem dotyczy głównie Xbox One, bo na PC ReCore zdaje się radzić sobie znacznie lepiej, ale nie zmienia to faktu, że deweloperzy pod tym względem dopuścili się zbrodni na własnej grze i graczach przy okazji.

ReCore to także sporo niewykorzystanego potencjału. W żaden sposób nie ulepszamy umiejętności głównej bohaterki ani posiadanego przez nią uzbrojenia, a po jakimś czasie strzelania w kółko z tej samej broni przydałoby się coś nowego. Ulepszamy za to roboty, a właściwie ich rdzeń - i to w całkiem rozbudowanym systemie craftingu. Zbieramy plany ulepszeń i potrzebne do ich stworzenia surowce. Dla przykładu Mack może otrzymać różny tułów, przednie łapy czy głowę, każdorazowo zmieniając swój wygląd zewnętrzny i statystyki zadawanych obrażeń czy obrony. Za zbierane elementy dopakowujemy dodatkowo poszczególne jego cechy, trudno nie odnieść jednak wrażenia, że przydałoby się tu więcej możliwości czy bardziej urozmaicone elementy do tworzenia różniące się nie tylko liczbami przy tych samych cechach, a wprowadzające nowe skille.

Wraz z kolejnymi etapami rozgrywka staje się także monotonna. Po kilku godzinach znamy już wszystkie elementy, a dalsza zabawa to tylko ciągłe tłuczenie tego samego - walką z coraz trudniejszymi przeciwnikami wyskakującymi co kilkanaście kroków i nużącym zbieraniem rdzeni specjalnych w celu popchnięcia do przodu fabuł. Fabuły, która nie jest nakreślona zbyt bogato. To platformówka, ale pomysł był intrygujący, natomiast sposób ujawniania szczegółów historii głównie poprzez zbierane nagrania audio jest niezbyt przystępną formą śledzenia wydarzeń w świecie gry. Cutscenek także nie ma zbyt wiele, a szkoda, bo oprawa wizualna ReCore stoi na naprawdę niezłym poziomie. Pustynia i skały są dość nudne, ale umiejscowione pomiędzy nimi kompleksy czy ogromne maszyny robią niezłe wrażenie. Tekstury postaci wykonane są dość szczegółowo, podobnie jak i przeciwnicy - dorzućmy do tego niezłe animacje postaci i jest już naprawdę sympatycznie, choć efekt psują bugi i glitche oraz spadki animacji, które mam nadzieję z czasem zostaną poprawione jakimś patchem.

Reasumując, początek przygody z ReCore jest naprawdę ciekawym i obiecującym przeżyciem, niestety im dalej w las, tym produkcja odsłania swoje kolejne wady. Męczący backtracking i monotonne starcia, najdłuższe ekrany wczytywania w historii Xboksa One oraz brak późniejszych urozmaiceń sprawiają, że choć na starcie jest bardzo dobrze, w połowie zabawa traci swój impet, a dokończenie gry jest już po prostu wyzwaniem. Szkoda, bo niektóre elementy w ReCore działają całkiem nieźle i gdyby tylko doczekały się lepszej otoczki, byłaby to platformówka na mocną ósemkę. A tak mam aż półtora oczka w dół. Zakup polecam jedynie maksymalnie stęsknionym za platformówkami i to najlepiej za kilka miesięcy, gdy konsolowa wersja gry zostanie doprowadzana do używalności, a przy okazji stanieje.

6,5
ReCore miało potencjał na znacznie lepszą grę, ale wykonanie pozostawia sporo do życzenia
Plusy
  • sympatyczna główna bohaterka
  • fajnie zrealizowane roboty i system craftowania części dla nich
  • niezłe elementy platformówkowe i miejscami sympatyczne strzelanie
  • oprawa wizualna
Minusy
  • masakrycznie długie loadingi
  • sporo bactrackingu
  • w połowie gry wkrada się monotonia
  • bugi i glitche graficzne
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!