Opinia: Co zabiło Hellraid?

Mateusz Mucharzewski
2015/05/23 12:41

Wydawało się, że Hellraid trafi do sprzedaży już w tym roku. Na zapowiedzianą w 2012 roku produkcję czekaliśmy już i tak sporo, ale niestety wszystko wskazuje na to, że to dopiero początek.

Opinia: Co zabiło Hellraid?

Rozwój projektu, który początkowo nosił nazwę Project Hell obserwowałem od samej zapowiedzi. Jeszcze jako redaktor innego portalu o grach przeprowadziłem nawet dwa wywiady z twórcami, pierwszy raz tuż po ogłoszeniu gry, drugi po zmianie nazwy na Hellraid. Obserwowałem więc jak to wszystko się rozwija dosyć dokładnie i nie ukrywam, że bardzo mocno chciałem w to zagrać. Tym bardziej jestem rozczarowany z faktu, że premiera, o ile w ogóle kiedykolwiek będzie miała miejsce, nastąpi może za dwa lata, jak nie później. Dlaczego tak się stało? Patrząc na to wszystko z boku odnoszę wrażenie, że Techland zaczynał od moda do Dead Island, a chciał skończyć na własnym Wiedźminie. Taki pomysł nie ma rąk i nóg. To nie mogło się udać.

W 2012 roku Techland był w zupełnie innej sytuacji niż jest obecnie. Studio dopiero zaczynało odczuwać wielki sukces Dead Island, przede wszystkim pieniądze idące za tym projektem. Wtedy decyzja o zrobieniu czegoś mniejszego, ale samemu, bez ingerencji wydawcy, wydawała się sensownym posunięciem. Oparcie gry na podstawach mechaniki Dead Island, ale ubranie tego w nieobecny do tej pory w produkcjach Techlandu klimat fantasy miało wiele wspólnego z dobrą decyzją. Potem jednak studio zaczęło się szybko rozwijać. Dead Island nadal świetnie się sprzedawało, sporo osób kupiło również Riptide oraz Call of Juarez: Gunslinger. Techland stać było na samodzielne finansowanie największej produkcji w swojej historii – Dying Light. Sytuacja była więc na tyle komfortowa, że można było pozwolić sobie na więcej szaleństwa z Hellraidem. Przy okazji zmiana generacji wymusiła przesiadkę na kolejną wersję silnika i nowe konsole. Gra nieco się rozrosła i zaczęła wyglądać jak znacznie ambitniejszy projekt. Nadal jednak premiera miała odbyć się tylko w cyfrowej dystrybucji.

GramTV przedstawia:

Dzisiaj Techland może pochwalić się tym, że w ciągu 100 dni od premiery w Dying Light zagrało już 4,5 mln graczy. Pobicie wszystkich rekordów sprzedaży Dead Island to tylko kwestia czasu. Wrocławskie studio wskoczyło do najwyższej ligi deweloperów na świecie. Dzięki temu po pierwsze, można sobie pozwolić na sfinansowanie ambitniejszych i większych produkcji, po drugie, już nie wypada wydawać gier mniejszych (w porównaniu do bezpośredniej konkurencji). Wiele wskazywało, że taki właśnie miał być Hellraid. Sprzedaż tylko w cyfrowej dystrybucji spowodowałaby, że nie byłby to tytuł wielkością przypominający Dying Light. Zresztą akurat ostatnia produkcja Techlandu nie musi być w tym momencie wyznacznikiem. Jako punkt odniesienia powinniśmy wziąć tytuły pokroju The Elder Scrolls V: Skyrim, czy Wiedźmina 3. Na pierwszy rzut oka to jest właśnie konkurencja dla Hellraid i nawet jeśli prawda jest nieco inna, większość graczy właśnie o tym pomyśli. Na tle tych produkcji coś, co zaczynało jako mod do Dead Island będzie wypadać dosyć skromnie.

Nie wiem jaka sytuacja panuje w Techlandzie i mogę jedynie zgadywać, przy okazji podpierając się własną wiedza wyciągniętą z różnych rozmów i obserwacji. Z zewnątrz wygląda jednak na to, że wraz z rozwojem projektu poprawiała się sytuacja w studiu. Ona nie tylko pozwalała na przygotowanie bogatszej i lepszej gry, ale i wręcz ją wymuszała. Hellraid był więc ciągle rozbudowywany, aż wreszcie ktoś doszedł do wniosku, że tak dalej już się nie da. Trzeba to wszystko skasować i zacząć od początku. Fundamenty gry po prostu zbyt mocno ograniczają wizję twórców. Być może właśnie tak było. W lutym usłyszałem (nie wnikając w szczegóły nie miałem podstaw, aby nie wierzyć informatorowi), że Techland nie wyda Hellraid w tym roku. Powodem miało być rozwinięcie projektu. Być może niedawne ogłoszenie to właśnie oficjalne potwierdzenie tych informacji. Wrocławskie studio chce przygotować coś znacznie ambitniejszego, stąd to porównanie do Wiedźmina z początku tekstu. Nie uważam oczywiście, że Hellraid ma być bezpośrednią konkurencją dla przygód Geralta, ale wydaje mi się, że deweloperzy po prostu mocno podnieśli poprzeczkę.

Spodziewałem się opóźnienia premiery, ale nie sądziłem, że Techland ogłosi aż tak drastyczne kroki, czyli tzw. powrót do deski kreślarskiej. Gra była przecież nie tylko planowana na ten rok, ale i promowana, między innymi w materiałach wideo programu ID@Xbox. Mam jednak nadzieję, że studiu i grze wyjdzie to na dobre. Samemu mogę jedynie wywnioskować, że problemem Hellraid był brak jednej, spójnej wizji. Co chwilę okazywało się, że możliwości Techlandu są większe i można zrobić coś ambitniejszego. W ten sposób po trzech latach od zapowiedzi studio nie ma praktycznie nic. Oby tylko Hellraid nie skończył jak Chrome 2 i Warhound. Mam nadzieję, że nowa wizja będzie już tą ostateczną i gra finalnie trafi do sprzedaży. Szkoda by było, aby kolejny ciekawy projekt wylądował w koszu.

Komentarze
18
Usunięty
Usunięty
24/05/2015 19:51
Dnia 24.05.2015 o 16:56, Principes napisał:

I tutaj popełniasz podstawowy błąd, już w samych założeniach - tworzone dzisiaj gry nie są "bardziej rozbudowane" od produkcji z połowy/końca lat 90

Niestety, nie zgodzę się z tym stwierdzeniem. Jeśli weźmiemy za przykład niektóre gry z lat 90 i porównamy je z niektórymi grami współczesnymi, wtedy Twoja teoria ma rację bytu. Do dziś nie spotkałem gry, która swoim poziomem złożoności przebiłaby Wizardry 7, grę mającą już ponad 20 lat. Ale jeśli porównamy ogół... wtedy sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Większe światy, więcej możliwości, lepsze/precyzyjniejsze sterowanie itp. To wszystko przemawia na korzyść gier dzisiejszych. Chcesz konkretów? Proszę bardzo. Porównaj Privateera z EVE Online. Albo z Elite: Dangerous.

Dnia 24.05.2015 o 16:56, Principes napisał:

A "otwarty świat" to w większości przypadków po prostu mydlenie ludziom oczu

Zależy jak do tego tematu podejdą twórcy. Są gry z otwartym światem, w których, jak sam napisałeś, można chodzić kilometrami i nic z tego nie wynika, są gry, w których ten świat jednak żyje.

Dnia 24.05.2015 o 16:56, Principes napisał:

Tak jest w GTA, tak było w Far Cry 3/4, Skyrim i wielu innych produkcjach.

Tylko wtedy, gdy gracz postanowi podążać za głównym wątkiem fabularnym. I tylko nim. W przeciwnym razie dostajemy "symulator turysty" i możemy chodzić, gdzie dusza zapragnie (w większości wypadków). Podajesz tu przykład FC3, ja dorzucę do tego Assassin''s Creed IV: Black Flag. W obu grach wątek fabularny olałem kompletnie i przytłaczającą większość czasu spędzonego w grze poświęciłem na zwiedzanie, bawienie się w pirata (w przypadku BF), pływanie po Karaibach, oglądanie widoczków, szukanie znajdziek, robienie questów pobocznych itp.

Dnia 24.05.2015 o 16:56, Principes napisał:

Sugerujesz, że Hexen/H2/Portal of Praevus cierpiały na brak swobody i syndrom oskryptowania do bólu?

Na pierwsze pytanie tak, na drugie i tak, i nie. Wczesne FPSy (a do takich zalicza się Heretic czy Hexen) były właśnie takimi grami, o jakich pisałeś wcześniej - idź od A do B, kliknij przełącznik, żeby dostać się do C, tam znajdziesz klucz, którym otworzysz drzwi prowadzące do D... I tak dalej. Gracz nie miał za bardzo możliwości łażenia tam, gdzie mu się akurat zachciało. Żeby była jasność: NIE MÓWIĘ, ŻE TO JEST WADA! Wtedy takie rozwiązanie w zupełności wystarczyło i się świetnie sprawdzało. Dziś, gdy mam "pod pagonami" prawie 30 lat grania, oczekuję czegoś więcej, niż właśnie taka liniowość.

Dnia 24.05.2015 o 16:56, Principes napisał:

Czy dosyć podobne pod względem filozofii rozgrywki/podejścia do designu poziomów Dishonored/Demon''s/Dark Souls też uważasz za przestarzałe?

Tu już troszkę przesadzasz, przypisując mi rzeczy, których nigdy nie napisałem. W mojej wypowiedzi odniosłem się jedynie do Twojego stwierdzenia, że skoro coś było wystarczająco dobre w Hereticu, to musi się sprawdzić i dziś. No cóż, Nokia 3210 też była "wystarczająco dobra", ale nie znaczy to, że chciałbym dziś chodzić z nią w kieszeni. Może i bateria wystarczyłaby na dłużej, niż 10 smartfonów, ale musiałbym z wielu rzeczy zrezygnować. Czy fakt, że wtedy ten model był wypasiony, jest wystarczającym argumentem za rezygnowaniem z nich? Raczej nie, przynajmniej moim zdaniem. Dziś wolę telefon, z którego mogę nie tylko dzwonić i wysyłać smsy, ale także służący mi za odtwarzacz mp3, aparat fotograficzny, na którym mogę przeglądać net czy oglądać filmy. I z grami jest podobnie. Duke Nukem 3D był genialną grą. Ale jednak, gdybym miał wybierać, zdecydowanie wolałbym zagrać w Half-Life 2 czy w Far Cry 3. Dark Forces wciągnęło mnie na długie godziny, ale raczej wróciłbym do Jedi Outcast. To nie znaczy, że te pierwsze tytuły są złe. I w przypadku Hexena jest tak samo.

Usunięty
Usunięty
24/05/2015 16:56
Dnia 23.05.2015 o 23:53, Ring5 napisał:

Dlatego nie rozumiem argumentow w rodzaju "skoro cos bylo dobre 20 lat temu, to musi byc dobre i dzis". Nie, nie musi. Od tego czasu wiele sie zmienilo, gry sa coraz bardziej rozbudowane, zlozone. Zdecydowanie wole otwarty swiat i swobode, jaka on daje, od oskryptowanych az do bolu korytarzy, z ktorych nawet na centymetr nie moge zboczyc.

I tutaj popełniasz podstawowy błąd, już w samych założeniach - tworzone dzisiaj gry nie są "bardziej rozbudowane" od produkcji z połowy/końca lat 90 (Skyrim w porównaniu z Daggerfall jest wręcz prostacki, co z tego, że grafikę i fizykę ma lepszą). A "otwarty świat" to w większości przypadków po prostu mydlenie ludziom oczu - przemierzanie kilometrów terenu bez większego celu, powtarzalność, niemożność interakcji z czymkolwiek, a gdy przychodzi do wykonywania questów/zadań/zejście do przypadkowego loszku - tak zachwalana przez Ciebie swoboda się kończy, idziesz jak po sznurku z punktu A do B. Tak jest w GTA, tak było w Far Cry 3/4, Skyrim i wielu innych produkcjach.Sugerujesz, że Hexen/H2/Portal of Praevus cierpiały na brak swobody i syndrom oskryptowania do bólu? Przecież doskonale wiesz, że to bzdura. Czy dosyć podobne pod względem filozofii rozgrywki/podejścia do designu poziomów Dishonored/Demon''s/Dark Souls też uważasz za przestarzałe? Niepasujące do dzisiejszych realiów? Dlaczego?

ManolitoPL
Redaktor
Autor
24/05/2015 14:52

> Skąd ten Skyrim i Wiedźmin jako odniesienie?Cytuję: "Jako punkt odniesienia powinniśmy wziąć tytuły pokroju The Elder Scrolls V: Skyrim, czy Wiedźmina 3. Na pierwszy rzut oka to jest właśnie konkurencja dla Hellraid i nawet jeśli prawda jest nieco inna, większość graczy właśnie o tym pomyśli."W komentarzach pojawiają się porównania do Dark Messiah, czy Heretica. Najpewniej to właśnie tym grom bliżej do Hellraida, ale mi chodziło o porównania, jakich użyje większość graczy. Dark Messiah, a tym bardziej Heretic to produkcje pamiętane przez niewielu. Dzisiaj pierwsze skojarzenia, które pojawią się u większości osób to właśnie Skyrim i Wiedźmin. Gameplay może być w Hellraidzie inny, ale wielu nie zdąży się nawet o tym przekonać.




Trwa Wczytywanie