Moja prywatna gra roku - Grand Theft Auto V

Piotr Bajda
2013/12/25 11:03

Niespodzianka!

Moja prywatna gra roku - Grand Theft Auto V

Czy Grand Theft Auto V sprostało moim oczekiwaniom? Nie. Nie miało na to szans. Zdarza się to rzadko, ale przed premierą koronnego klejnotu Rockstar dogonił mnie ten przeklęty "pociąg z hajpem". Ostatnie kilka dni przed premierą zleciało na odliczaniu godzin, obgryzaniu paznokci i planowaniu pierwszych chwil z grą. Sytuacja była o tyle bardziej nieznośna, że internet zalewały filmiki ze spiraconych/sprzedanych omyłkowo wcześniej kopii, a ja postanowiłem wytrwać bez zerknięcia na żaden z nich. 17 września to też jedyny raz w tym roku (w zasadzie od ładnych paru lat), gdy nie mogłem dospać z wrażenia, a wypatrując kuriera przez okno wyglądałem tak:

Już za to należy się GTA V tytuł mojej prywatnej gry roku. Obudziła drzemiącego we mnie 13-latka. Wzbudziła jakiekolwiek uczucia zanim w ogóle w nią zagrałem. Tak, Rockstar to mistrzowie pompowania balonika. A gdy płytka wreszcie zakręciła się w napędzie...

Lekko się rozczarowałem. Nie samą grą, a faktem, że to "tylko gra". Oczekiwałem - głupio - czegoś więcej. Pięć lat potrafi zrobić to z człowiekiem.

GramTV przedstawia:

Po kilku minutach na opadnięcie kurzu po zderzeniu z rzeczywistością, nastąpiło drugie - tym razem z obietnicami Rockstar. I skubańcy dotrzymali w zasadzie wszystkich. Jak stworzyli tak wyglądającego, rozbudowanego potwora na przestarzałych konsolach? Nie mam pojęcia, ale zakrawa to na cud, a narzekający na ograniczenia sprzętowe twórcy powinni za karę klęczeć na grochu. Ale nie to jest w GTA V najlepsze (choć zdecydowanie najlepszym elementom pomogło). GTA V to niesamowita, rozpisana na trzy role główne historia osadzona w świecie łudzącym iluzją życia. To opowieść o wszystkim. O odkupieniu, o zawsze doganiającej teraźniejszość przeszłości, o trudnych początkach i jeszcze trudniejszych końcach, o kondycji naszej cywilizacji, o byciu spisanym na straty i parciu do przodu pomimo sprzysiężenia się całego świata. Oraz wreszcie o czystym szaleństwie.

Opus magnum Rockstar (mistrzów robienia filmowych gier) to najlepiej napisana gra roku (przy całej mojej miłości dla Naughty Dog i The Last of Us) i przede wszystkim najlepiej zagrana. Wzorując się na filmach, GTA V zostawiło X muzę hen daleko z tyłu. Stworzenie przekonującej opowieści w grach wideo to trudne zadanie, opierające się na sztuce kompromisu. Rockstar nie poszło na żadne kompromisy (mogą sobie na to pozwolić), dzięki czemu tego, co sprawia problemy w liniowych grach polegających na chodzeniu wzdłuż korytarza dokonali w produkcji pozwalającej wyskoczyć na spadochronie z myśliwca nad tętniącą życiem metropolią w samych brudnych majtkach. A po lądowaniu strzelić przechodniowi w twarz z rakietnicy i odjechać rowerem.

W skrócie: GTA V to najwspanialszy, najbardziej przekonujący świat zbudowany kiedykolwiek na potrzeby gry wideo. GTA V to szczytowe osiągnięcie w opowiadaniu historii za pomocą gier. GTA V to niemałe wstrząśniecie formułą serii (oraz fundamentami gatunku, czekam na pierwsze "zainspirowane" tym pomysłem gry) za sprawą trzech żyjących własnym życiem, grywalnych w dowolnym momencie postaci. GTA V to Trevor Philips, czyli postać, na którą fani Grand Theft Auto czekali od zawsze. GTA V to wyprawa do dawno niewidzianego w naszym medium miejsca, gdzie wszystko jest ciekawe, magiczne i nowe. GTA V to moja prywatna gra roku.

Wybory pozostałych osób w redakcji znajdziecie tutaj. Nie zapomnijcie też o naszym plebiscycie na Waszą grę roku!

Komentarze
10
Usunięty
Usunięty
26/12/2013 23:58

GTA to GTA. Można nie lubić tej serii, ale swoje piętno odcisneła. Poza tym fabuła piątki plus multi dały jej zasłużone miejsce w pamięci graczy.

Usunięty
Usunięty
26/12/2013 23:58

GTA to GTA. Można nie lubić tej serii, ale swoje piętno odcisneła. Poza tym fabuła piątki plus multi dały jej zasłużone miejsce w pamięci graczy.

Usunięty
Usunięty
25/12/2013 20:55

Jeśli mam być szczery to po GTA V czuje lekki niedosyt. Misji jest mniej niż w GTA IV i ogólnie fabuła według mnie jest słabsza od poprzedniczki. Liczyłem w tej odsłonie też na tryb multi ale po paru godzinach grania strasznie nuży i nie jest tym co zapowiadali twórcy. Dla mnie najlepsze jest GTA Vice City a tuż za nim San Andreas one miały świetną fabułę, i klimat.




Trwa Wczytywanie