Nadszedł moment, w którym historia pyskatego miłośnika League of Legends zmieniła się z tragikomedii w samą tragedię.
Nadszedł moment, w którym historia pyskatego miłośnika League of Legends zmieniła się z tragikomedii w samą tragedię.
Nietrudno zgadnąć, że nie mogący nawet kupić piwa miłośnik LoL-a ciężko znosi pobyt za kratami. Cóż, "ciężko" nie oddaje nawet ułamka powagi sytuacji. Zacznijmy od poważnego ryzyka, że Justin targnie się na życie, wobec czego jest pod całodobową obserwacją. Rodzice Justina tak relacjonują stan syna:
Jest przygnębiony, przerażony i boi się, że nie wyjdzie na wolność. W zasadzie stracił wszelką nadzieję.
Bez wdawania się w paskudne szczegóły: miał wstrząśnienia mózgu, podbite oczy, przenoszono go cztery razy dla bezpieczeństwa. Przez całe dni przebywa w odosobnieniu, pod obserwacją, rozebrany, bo jest w głębokiej depresji.
Można wziąć małą poprawkę na fakt, że to kochający, zamartwiający się o dziecko rodzice, ale...
Jesteście w stanie wyobrazić sobie okoliczności, w których 19-latek rozważa odebranie sobie życia? Bo ja nie. I mam nadzieję, że Wy też nie, bo nikt nigdy nie powinien znaleźć się w takim położeniu. Całość robi się jeszcze bardziej nierealna, gdy pomyślimy, że sprawa rozbija się o kilka szczeniackich zdań.
Rozumiem zmniejszoną tolerancję dla takiego zachowania w Stanach. Rozumiem, że za głupotę trzeba płacić. Kara jest jednak całkowicie niewspółmierna do winy. Jestem pewien, że dwugodzinne przesłuchanie z lampą w oczy czy noc w zapyziałym areszcie dałyby pożądaną nauczkę - w prawdziwym życiu "lol" i "jk" nie cofa wypowiedzianych słów. Złamanie komuś życia przez traktowanie go jak złapanego na gorącym uczynku więźnia z Guantanamo to nie tyle przesada, co zupełna porażka systemu sprawiedliwości.
W tym miejscu znajdziemy petycję, która może pomóc Justinowi w drodze ku wolności i normalności.