Scott Stuber, bo tak nazywa się jegomość, pomógł już przełożyć pewną grę na język kina. Była to gra w statki, której adaptacja pod tytułem Battleship: Bitwa o Ziemię wołała o pomstę do nieba.
Scott Stuber, bo tak nazywa się jegomość, pomógł już przełożyć pewną grę na język kina. Była to gra w statki, której adaptacja pod tytułem Battleship: Bitwa o Ziemię wołała o pomstę do nieba.
Film wyprodukuje firma Stubera Bluegrass Films, a scenariusz ma powstać w bliskiej współpracy z Epic Games. Póki co z projektem związana jest jedynie osoba producenta. Film nie ma scenarzysty, obsady, reżysera ani dystrybutora. Do tego ostatniego ma jednak pierwszeństwo studio Universal, które raczej nie odpuści jeśli film spełni pokładane nadzieje.
Przeniesienie przygód Marcusa Fenixa na kinowe ekrany to trudne zadanie. Pierwszy raz podjęto się go w 2007 roku, gdy New Line Cinema nabyło prawa do marki. Różnice zdań między twórcami gry a licznymi chętnymi do produkcji skutecznie odwlekały rozpoczęcie zdjęć. Minęło 6 lat, mamy rok 2013, Epic jest już zupełnie inną firmą. Może uda się tym razem?