Gra tygodnia: Angry Birds: Star Wars

Patryk Purczyński
2012/10/14 23:30
6
0

Zderzenie dwóch wielkich marek praktycznie gwarantuje producentowi niesłychane zyski. Przy okazji powoduje wstrząsy wtórne - niektórzy fani Gwiezdnych wojen chwytają się za głowy.

Gra tygodnia: Angry Birds: Star Wars

Trudno zliczyć pozycje, które trafiły na rynek pod szyldem Star Wars. Dość powiedzieć, że zaznaczyły one swoją obecność praktycznie w każdym segmencie branży rozrywkowej, poczynając oczywiście od filmu, przez książki, komiksy, audycje radiowe, produkcje telewizyjne, przemysł zabawkowy i kolekcjonerski, a na grach komputerowych i wideo kończąc. Trudno byłoby zliczyć wszystkie produkty sygnowane marką George'a Lucasa, jeszcze trudniejsze zadanie stanowiłoby zsumowanie wszystkich dziesiątek milionów dolarów wygenerowanych przez tę markę. Skoro zatem jej magia nie przygasa, wciąż poszukuje się nowych dróg jej eksploatacji. Znakiem naszych czasów będzie gra Angry Birds: Star Wars na urządzenia przenośne, komputery osobiste i Maki, o której pisaliśmy na początku tygodnia.

Czym będzie nowa produkcja Rovio? Połączeniem sprawdzonej formuły z Angry Birds (a konkretniej rzecz ujmując z Angry Birds: Space) z uniwersum Gwiezdnych wojen. Znane nam doskonale wściekłe ptaszory upodobnią się na potrzeby gry do postaci ze słynnych filmów George'a Lucasa. I można sobie tylko wyobazić słupek sprzedaży rosnący w astronomicznym tempie. Nie ulega bowiem wątpliwości, że nowe Angry Birds sprzedadzą się równie świetnie jak poprzednicy - już w maju tego roku seria dobijała do 650 milionów rozprowadzonych kopii. Zwłaszcza, że ta odsłona wspomagana jest przez markę jeszcze potężniejszą. Oto prosta recepta na sukces.

Ten idealny obraz mąci jedna rzecz - oburzenie fanów Gwiezdnych wojen. Z jednej strony trudno im się dziwić, bo "czerwony ptak" w roli Luke'a Skywalkera to istne świętokradztwo. Z drugiej jednak wystarczy sobie przypomnieć, jak na rynek wchodziły gry spod znaku LEGO Star Wars. Postacie z uwielbianego uniwersum papcia Lucasa zbudowane z duńskich klocków?! Wówczas o dziwo ten pomysł spotkał się z aprobatą (która dodatkowo wzrosła, gdy okazało się, że produkcje Traveller's Tales stoją na naprawdę wysokim poziomie). Powstaje zatem pytanie: gdzie leży granica? W czym ludziki LEGO są lepsze od wściekłych ptaków? Są to oczywiście pytania retoryczne, mające bardziej na celu skłonienie do refleksji niż naciąganie na konkretną odpowiedź.

GramTV przedstawia:

Dla oburzonych miłośników SW sposób na pogodzenie się z faktem, że żyjemy w takich szalonych czasach, w których wściekłe ptaki przybierają szaty Luke'a, Leii i Hana Solo, jest jeden: omijać Angry Birds: Star Wars szerokim łukiem i nie zawracać sobie głowy wiadomościami o tym, ile to milionów dolarów rzeczona produkcja zarobiła. A pozostali niech kupują. Albo nie - ich wybór.

Zobacz też: Gra tygodnia #38: FIFA 13

Komentarze
6
Usunięty
Usunięty
15/10/2012 16:58
Dnia 15.10.2012 o 13:45, cHICEK napisał:

nazywanie angry birds grą to trochę jak nazywanie teledysku lub reklamy filmem...

A niby czemu nie jest to gra? Jaki jest niby tego powód?Wg Twojej logiki 90% gier z lat 70/80/90 nie jest grami, bo mają gameplay równie skomplikowany, co AB, jeżeli nie prostszy.

Usunięty
Usunięty
15/10/2012 14:22
Dnia 15.10.2012 o 13:45, cHICEK napisał:

nazywanie angry birds grą to trochę jak nazywanie teledysku lub reklamy filmem...

To co w takim razie jest grą? W jaki sposób definiujemy grę? Jeśli za definicję gry przyjmiemy "interaktywny program, z którego korzystanie ma dawać przyjemność" (bardzo pobieżna definicja, pamiętam, że w którymś Kompendium Wiedzy SS było to zrobione lepiej), to Angry Birds jak najbardziej się tu łapią. Natomiast jeżeli grami dla Ciebie są jedynie niesamowicie skomplikowane tytuły w stylu Cywilizacji czy Total War, to połowa obecnych na rynku pozycji nie jest grami.Co do samej idei wydania AB:SW... Jako fana SW, który przygodę z sagą zaczął w bardzo wczesnym dzieciństwie i miał przyjemność oglądania TESB i RotJ w kinie, ani mnie to ziębi, ani grzeje. Ot, kolejne "otoczenie", w którym będą Wściekłe Ptaki i tyle. Nie widzę powodów do bulwersowania się, wzburzenia i świętego gniewu. Już bardziej bym się czepiał "świetnych" pomysłów Lucasa i tego, co robi z uniwersum swoimi wypocinami w stylu kreskówki Clone Wars.

Usunięty
Usunięty
15/10/2012 14:10

SW to ikona do której nawiązują masy - jedni lepiej drudzy gorzej. Ortodoksom radzę wrzucić na luz, bo tego i tak nie da się zatrzymać. Zresztą najwięcej krzywdy zrobił SW sam Lucas nową trylogią.




Trwa Wczytywanie