Gra tygodnia: Tomb Raider

Patryk Purczyński
2012/06/17 23:30

Kolejny tydzień, kolejne kontrowersje - tym razem o gwałcie, którego nie będzie i o tym, jak zdanie palnięte przez przypadek stało się przyczynkiem do gorącej dyskusji.

Gra tygodnia: Tomb Raider

Podczas rozmowy z dziennikarzami Kotaku Ron Rosenberg z Crystal Dynamics zasugerował, że w nowym Tomb Raiderze mamy być świadkami próby gwałtu na głównej bohaterce. Studio szybko te doniesienia zdementowało. - Naszym celem jest pokazanie, co ukształtowało Larę Croft taką, jaką znamy ją z późniejszych odsłon - tłumaczył Darrell Gallagher w oświadczeniu. - Jeden z takich momentów został niesłusznie nazwany jako scena próby gwałtu.

Tę rzekomą próbę gwałtu, jak się okazuje, mieliśmy okazję zobaczyć podczas prezentacji nowego Tomb Raidera na targach E3 2012. - Właśnie wtedy Lara jest zmuszona po raz pierwszy zabić drugiego człowieka. W tej konkretnej sekcji, w której narasta atmosfera zagrożenia i dramaturgia, nie zachodzi nic więcej ponad to, co zostało już pokazane. Napaść seksualna w jakiejkolwiek formie absolutnie nie jest tematem, który poruszamy w tej grze - podkreślał Gallagher.

Fama szybko się jednak rozniosła, co oczywiście wywołało falę komentarzy. Sprawą zainteresowały się media ogólnoinformacyjne, w tym brytyjska bulwarówka The Sun, która na swoich łamach przedstawia wypowiedź Katie Russell z działającej na terenie Anglii i Walii organizacji Rape Crisis, która pomaga ofiarom aktów przemocy na tle seksualnym. - Bylibyśmy zaniepokojeni, gdyby zostało to zaprojektowane głównie po to, by podniecać i trywializowałoby prawdziwe doświadczenia kobiet - stwierdziła.

Ale temat - jeszcze przed ogłoszeniem powyższego dementi - podchwyciła nie tylko prasa sensacyjna, ale też prestiżowa. Dziennikarka Guardiana w rozbudowanym felietonie zadaje szereg pytań o sposób przedstawienia sceny (m.in. czy gracz jest jej czynnym uczestnikiem). Odnosząc się do zapowiadanej przez Crystal Dynamics próby ukazania przemiany Lary Croft zaznacza, że gwałt nie jest czymś naturalnym. - W zbyt wielu mediach użycie sceny gwałtu jest leniwym skrótem myślowym, pozwalającym pisarzowi na przedstawienie złego gościa jako tego złego, a kobiety jako bezbronnej istoty (przy czym płcie rzadko pełnią odwrotne role) - podkreśla.

Tymczasem w 24-godzinnej ankiecie przeprowadzonej na łamach CVG czytelnicy przyznają, że nie zostali urażeni treściami przedstawionymi w nowym Tomb Raiderze - taką deklarację składa 84 proc. z ponad 3 tys. ankietowanych. 73 proc. uważa ponadto, że całe zamieszanie stworzyli dziennikarze. Ale kajają się też przedstawiciele Crystal Dynamics. - Przykro nam, że nie przedstawiliśmy tego jaśniej. W przyszłości z pewnością będziemy staranniej dobierać słowa - deklaruje Gallagher, szef studia.

GramTV przedstawia:

Skoro już jednak zamieszanie powstało i temat został - nieważne, że przez przypadek czy niesłusznie - wywołany do tablicy, warto poświęcić mu tych kilka zdań. Moim zdaniem wszystko sprowadza się znów do tego, że przemysł gier nie jest traktowany zbyt poważnie, a same gry postrzegane są jedynie jako zabawki. A skoro tak, to nie może być w nich miejsca na podejmowanie poważnych, czy wręcz drażliwych tematów, bo przecież zabawa nie ma z tym nic wspólnego. Stereotyp ten wciąż funkcjonuje i mam niestety wrażenie, że jeszcze długo nie zostanie obalony.

Tym niemniej, gwałt to jeden z najbardziej intymnych tematów, a jego ukazanie zawsze wywołuje wiele kontrowersji. I podzielam obawy przedstawicielki Rape Crisis, że w grze bardzo łatwo mogłoby dojść do trywializacji tej sceny. Zgadzam się z autorką artykułu w Guardianie, że akty przemocy na tle seksualnym są w ogóle zbyt często wykorzystywane, przez co to zjawisko nam powszednieje. Oczywiście to samo można by powiedzieć o morderstwach z zimną krwią, których przecież ani w grach, ani w filmach, ani w książkach nie brakuje. Problem w tym, że w pierwszym z wymienionych przypadków przemoc łączy się z seksualnością, mamy zatem połączenie dwóch niesamowicie silnych żywiołów, z których tylko najstaranniejsze pociągnięcia dłuta potrafią wyrzeźbić sztukę zapewniającą głębszy przekaz i zmuszającą odbiorcę do refleksji. Tylko w takich przypadkach sceny gwałtu czy jego usiłowania mają moim zdaniem jakiekolwiek uzasadnienie.

Dobrze się jednak stało, że larum zostało podniesione. Dostaliśmy bowiem wyraźny sygnał, jak ludzie zapatrują się na sceny przemocy na tle seksualnym w grach, a do tego każdy dostał szansę na przemyślenie tej sprawy w zaciszu własnych opinii. Dyskusja jest jednak czysto akademicka, bowiem - podkreślmy jeszcze raz - żadnej sceny gwałtu w nowym Tomb Raiderze nie będzie. Mimo to jesteśmy choć trochę mądrzejsi i pewnych nieprzyjemnych rzeczy być może uda się w przyszłości uniknąć.

Zobacz też: Gra tygodnia: Wydanie specjalne, po E3

Komentarze
18
Vojtas
Gramowicz
18/06/2012 17:06
Dnia 18.06.2012 o 09:00, Tenebrael napisał:

Hmmm, moim zdaniem warto sie najpierw zastanowić, czy rzeczywiście stereotyp "gra = zabawka" jest jedynie stereotypem, czy może jednak rzeczywiście tak to w praktyce wygląda. Zauważ, że ostatnimi czasy gry stają się rozrywka masową. Cokolwiek by nie mówić, jakichkolwiek wyjątków od reguły nie wymieniać, obecnie jakieś 90% gier robionych jest pod masy, uproszczonych do maksimum.

Nie można wyciągać sensownych wniosków na takim poziomie ogólności. Idąc tym tropem kinematografia to też co najwyżej zabawka, bo przecież od cholery w niej holly(bolly)woodzkiego kiczu, efektów, wybuchów, tanich romansów, koszarowych żartów i czystego porno. A jednak nikt nie kwestionuje przynależności filmu do sztuki. To samo jest z grami - większość to zabijacze czasu, zabawki dające fun, odstresowywacze. Ale jest też trochę gier, które nie tylko potykają się o sztukę, ale do niej po prostu należą. To, że o czymś nie mówią na pierwszych stronach portali gamingowych, nie oznacza, że nie istnieje. Myślę, że z każdym rokiem ciekawszych produkcji będzie przybywać, bo medium interesuje się coraz większe grono twórców - nie tylko cyfrowych imigrantów, ale przede wszystkim growych autochtonów, którzy inaczej patrzą na gry.

Dnia 18.06.2012 o 09:00, Tenebrael napisał:

Podobnie z fabułami gier. Ile jesteś w stanie wymienić dojrzałych, poruszających istotne tematy opowieści we współczesnych produkcjach?

A czy wszystkie gry muszą mieć fabułę, by sprawiać frajdę? Myślę, że mainstreamowy gaming ma obsesje na tym punkcie. To przekonanie rozprzestrzenia się po całej branży do tego stopnia, że nawet wariacje nt. Bejeweled mają jakąś fabułę! TAK! :DDD Np. Jewel Quest czy Around the World in 80 Days. Paranoja. ;) Radosna rzeźnia bez jakiejś wymyślnej fabuły to nie jest moim zdaniem żadna ujma. Wystarczy to tylko odpowiednio zaznaczyć zanim grę kupię, co by nie było nieporozumień. :)Co do newsa:Temat jest niewątpliwie dorodną jaskółką nadchodzącego sezonu ogórkowego. Sceny nie ma, ale dyskusja jest. A przecież nie jest to nic nowego - wystarczyło zagrać w Phantasmagorię, dość leciwą przygodówkę filmową (FMV) Sierry, gdzie gwałt był pokazany (wprawdzie przez bieliznę, ale jednak). http://www.thedailyrotation.com/wp-content/uploads/2011/07/936full-phantasmagoria-screenshot.jpgZ nowszych gier przemoc seksualna jest obecna w obu Wiedźminach, szczególnie we dwójce (choć to głównie obecność w dialogach, cutsceny tylko sugerują to, co się zdarzy za moment). Reasumując: skala szumu, który się zrobił w związku z LC, jest kompletnie nieproporcjonalna do przyczyny - to nie jest "Nieodwracalne", gdzie obiektem napaści stała się

Spoiler

Monica Belluci, a rzeczona scena trwała 20 minut, obejmując akt i brutalne pobicie

. Jedyne co mnie irytuje, to asekuracja Crystal Dynamics, która śmierdzi zwykłym tchórzostwem i konformizmem wynikającym z chęci zabezpieczenia przychodów.

Vojtas
Gramowicz
18/06/2012 17:06
Dnia 18.06.2012 o 09:00, Tenebrael napisał:

Hmmm, moim zdaniem warto sie najpierw zastanowić, czy rzeczywiście stereotyp "gra = zabawka" jest jedynie stereotypem, czy może jednak rzeczywiście tak to w praktyce wygląda. Zauważ, że ostatnimi czasy gry stają się rozrywka masową. Cokolwiek by nie mówić, jakichkolwiek wyjątków od reguły nie wymieniać, obecnie jakieś 90% gier robionych jest pod masy, uproszczonych do maksimum.

Nie można wyciągać sensownych wniosków na takim poziomie ogólności. Idąc tym tropem kinematografia to też co najwyżej zabawka, bo przecież od cholery w niej holly(bolly)woodzkiego kiczu, efektów, wybuchów, tanich romansów, koszarowych żartów i czystego porno. A jednak nikt nie kwestionuje przynależności filmu do sztuki. To samo jest z grami - większość to zabijacze czasu, zabawki dające fun, odstresowywacze. Ale jest też trochę gier, które nie tylko potykają się o sztukę, ale do niej po prostu należą. To, że o czymś nie mówią na pierwszych stronach portali gamingowych, nie oznacza, że nie istnieje. Myślę, że z każdym rokiem ciekawszych produkcji będzie przybywać, bo medium interesuje się coraz większe grono twórców - nie tylko cyfrowych imigrantów, ale przede wszystkim growych autochtonów, którzy inaczej patrzą na gry.

Dnia 18.06.2012 o 09:00, Tenebrael napisał:

Podobnie z fabułami gier. Ile jesteś w stanie wymienić dojrzałych, poruszających istotne tematy opowieści we współczesnych produkcjach?

A czy wszystkie gry muszą mieć fabułę, by sprawiać frajdę? Myślę, że mainstreamowy gaming ma obsesje na tym punkcie. To przekonanie rozprzestrzenia się po całej branży do tego stopnia, że nawet wariacje nt. Bejeweled mają jakąś fabułę! TAK! :DDD Np. Jewel Quest czy Around the World in 80 Days. Paranoja. ;) Radosna rzeźnia bez jakiejś wymyślnej fabuły to nie jest moim zdaniem żadna ujma. Wystarczy to tylko odpowiednio zaznaczyć zanim grę kupię, co by nie było nieporozumień. :)Co do newsa:Temat jest niewątpliwie dorodną jaskółką nadchodzącego sezonu ogórkowego. Sceny nie ma, ale dyskusja jest. A przecież nie jest to nic nowego - wystarczyło zagrać w Phantasmagorię, dość leciwą przygodówkę filmową (FMV) Sierry, gdzie gwałt był pokazany (wprawdzie przez bieliznę, ale jednak). http://www.thedailyrotation.com/wp-content/uploads/2011/07/936full-phantasmagoria-screenshot.jpgZ nowszych gier przemoc seksualna jest obecna w obu Wiedźminach, szczególnie we dwójce (choć to głównie obecność w dialogach, cutsceny tylko sugerują to, co się zdarzy za moment). Reasumując: skala szumu, który się zrobił w związku z LC, jest kompletnie nieproporcjonalna do przyczyny - to nie jest "Nieodwracalne", gdzie obiektem napaści stała się

Spoiler

Monica Belluci, a rzeczona scena trwała 20 minut, obejmując akt i brutalne pobicie

. Jedyne co mnie irytuje, to asekuracja Crystal Dynamics, która śmierdzi zwykłym tchórzostwem i konformizmem wynikającym z chęci zabezpieczenia przychodów.

Usunięty
Usunięty
18/06/2012 11:10
Dnia 18.06.2012 o 09:59, Tenebrael napisał:

Tylko tym walczącym nie chodziło chyba o to, by były traktowane jak polskie tasiemcowe seriale, a bardziej jak ambitne filmy.

Właśnie o to im chodziło i właśnie to dostaliśmy- sztuka nie od czasów konsol nowej generacji przeżywa regres, Sławek Pietras trąbił o tym zanim skończyłem liceum ogólnokształcące;




Trwa Wczytywanie