Artykuł: Saint's Row: The Third - betatest

Krzysiek Ogrodnik
2011/10/31 13:49

Gdyby ktoś wynalazł maszynę do mierzenia luzu wynik Saint's Row: The Third i tak byłby poza skalą. Gra swoją zadziornością, absurdalnością i humorem bije na głowę wszystko, co do tej pory widzieliście. Jestem już tego pewien – to będzie moja prywatna gra roku.

Artykuł: Saint's Row: The Third - betatest

Pamiętacie stare dobre czasy, kiedy nikomu nie przeszkadzało, że bohaterowie nosili ze sobą dziesięć sztuk broni razem z amunicją? Chwile, kiedy gry nie goniły ślepo za realizmem i autentyzmem, a po prostu były tworzone po to, by dawać graczom dziką frajdę z rozgrywki? Momenty, w których kwestie bohaterów trąciły humorem, a nie filmami akcji klasy „C”? Jeśli tak, i jeśli tęsknicie za tamtymi czasami, to poznajcie Saint's Row: The Third – nasz wspólny wehikuł czasu.

Miotam granatami w przechodniów, samochody wybuchają, gliny zaczynają się zjeżdżać, a mój bohater rzuca sarkastyczne „to znacznie bardziej relaksujące niż malowanie”. Zwykle w sandboksach bawię się najlepiej, gdy po prostu szaleję w otwartym świecie gry. W takim na przykład GTA misji z czołgami jest jak na lekarstwo, więc rekompensowałem to sobie małym opancerzonym rodeo po ulicach metropolii. Nawet w Just Cause 2 miałem podobnie - moja wyobraźnia potrafiła generować ciekawsze zadania, niż twórcy. W Saint's Row: The Third jest inaczej - szalony poziom pozytywnego absurdu jest tak ogromny, że pomysły developerów są praktycznie nie do przebicia.

GramTV przedstawia:

Treść artykułu znajdziecie za czerwoną belką:

Komentarze
38
Krzysiek_Ogrodnik
Gramowicz
Autor
03/11/2011 15:01
Dnia 02.11.2011 o 17:19, Vojtas napisał:

> Wybaczcie, ale większych bzdur nie czytałem od dawna :) > Rozumiem, że wolicie kupować gry w ciemno i recenzje przed premierą > są Wam nie na rękę? Nie, źle rozumiesz. Dziennikarze powinni publikować recenzje bez żadnych nacisków czy warunków stawianych przez wydawców. Wszyscy dziennikarze. To, że większość wolała poświęcić niezależność w imię interesów czysto finansowych, jest smutne. Dobrze wiemy, że umowy z wydawcami nie dotyczą przecież tylko terminu publikacji, ale nawet takich drobiazgów jak screenshoty w tekście. To przecież zupełnie naturalne, że dział PR powinien je wcześniej zaakceptować? Pytanie "co jeszcze ciekawego jest w tejże umowie" narzuca się samo. Wam powinno zależeć na Waszej wiarygodności, a podpisując umowę z wydawcą, sami stawiacie się pod pręgierzem. Jeśli zostawiacie pole dla wątpliwości i dwuznaczności, to nie dziwcie się, że prędzej czy później polecą zgniłe pomidory. Reasumując: szybka recenzja - tak, tylko nie za cenę tańca w rytm muzyki wydawcy. Jeśli Wy sami nie szanujecie siebie i swojej niezależności, to nie oczekujcie, że ktoś będzie doceniał Wasze szybkie recenzje, zwłaszcza, że nie będą one wcale szybsze od konkurencji. W zdrowym świecie wygrywa redakcja, która zamieszcza coś jako pierwsza, a nie peleton, który wpada na metę, tylko dlatego, że łaskawie dostał zielone światło. Dziennikarstwo branżowe, które porusza się w geometrii embarg i niejasnych umów z wydawcami, jest po prostu chore.

Umowy tyczą się w 99% dwóch rzeczy - daty publikacji tekstu i możliwości łapania własnych screenów. Pozostały jeden procent to takie umowy, jak w przypadku Batmana na przykład - o tej, tej i tej postaci nie możecie pisać ani słowa, bo to straszne spoilery. To wszystko.Niestety nie mam jak Ci tego udowodnić, bo te umowy są tajne - musisz mi uwierzyć na słowo albo wcale.

Krzysiek_Ogrodnik
Gramowicz
Autor
03/11/2011 15:01
Dnia 02.11.2011 o 17:19, Vojtas napisał:

> Wybaczcie, ale większych bzdur nie czytałem od dawna :) > Rozumiem, że wolicie kupować gry w ciemno i recenzje przed premierą > są Wam nie na rękę? Nie, źle rozumiesz. Dziennikarze powinni publikować recenzje bez żadnych nacisków czy warunków stawianych przez wydawców. Wszyscy dziennikarze. To, że większość wolała poświęcić niezależność w imię interesów czysto finansowych, jest smutne. Dobrze wiemy, że umowy z wydawcami nie dotyczą przecież tylko terminu publikacji, ale nawet takich drobiazgów jak screenshoty w tekście. To przecież zupełnie naturalne, że dział PR powinien je wcześniej zaakceptować? Pytanie "co jeszcze ciekawego jest w tejże umowie" narzuca się samo. Wam powinno zależeć na Waszej wiarygodności, a podpisując umowę z wydawcą, sami stawiacie się pod pręgierzem. Jeśli zostawiacie pole dla wątpliwości i dwuznaczności, to nie dziwcie się, że prędzej czy później polecą zgniłe pomidory. Reasumując: szybka recenzja - tak, tylko nie za cenę tańca w rytm muzyki wydawcy. Jeśli Wy sami nie szanujecie siebie i swojej niezależności, to nie oczekujcie, że ktoś będzie doceniał Wasze szybkie recenzje, zwłaszcza, że nie będą one wcale szybsze od konkurencji. W zdrowym świecie wygrywa redakcja, która zamieszcza coś jako pierwsza, a nie peleton, który wpada na metę, tylko dlatego, że łaskawie dostał zielone światło. Dziennikarstwo branżowe, które porusza się w geometrii embarg i niejasnych umów z wydawcami, jest po prostu chore.

Umowy tyczą się w 99% dwóch rzeczy - daty publikacji tekstu i możliwości łapania własnych screenów. Pozostały jeden procent to takie umowy, jak w przypadku Batmana na przykład - o tej, tej i tej postaci nie możecie pisać ani słowa, bo to straszne spoilery. To wszystko.Niestety nie mam jak Ci tego udowodnić, bo te umowy są tajne - musisz mi uwierzyć na słowo albo wcale.

Vojtas
Gramowicz
02/11/2011 17:59
Dnia 02.11.2011 o 17:32, buggeer napisał:

Pominę resztę, ale tutaj przebijasz samego siebie. Kto niby dokonuje tej czynności "brania pod uwagę"?

Dyskutanci, którzy podjęli ten wątek na tym forum, ale też wszyscy, którzy podejmują się oceny, co jest właściwe w działalności dziennikarskiej.

Dnia 02.11.2011 o 17:32, buggeer napisał:

Skoro źródło jest jedno (gra/pokaz od wydawcy), to użytkownik decyduje, którą recenzją chce się sugerować.

Zawsze użytkownik/czytelnik/widz decyduje. Ale jeśli jakiś portal, periodyk czy kanał TV ma informację wcześniej, to prawdopodobieństwo, że zdobędzie większe grono odbiorców niż konkurencja, wzrasta. Nie mówiąc nawet o tym, że dociekliwość jest premiowana poprzez podawanie cytatów. Oczywiście nie wszyscy podają (np. Gram.pl), ale zawsze znajdą się tacy. Premiowana powinna być inicjatywa dziennikarzy i redakcji, szybkość zdobywania i publikacji informacji, rzetelność i prawdomówność.

Dnia 02.11.2011 o 17:32, buggeer napisał:

Czyżbyś sam leciał owczym pędem do pierwszej lepszej recenzji a następne już ignorował?

Ja akurat czytuję kilka różnych portali i piszę na niejednym forum. Ale zdaję sobie sprawę, że wielu czytelników nie ma czasu bądź nie chce zaglądać w więcej miejsc.

Dnia 02.11.2011 o 17:32, buggeer napisał:

Jeśli tak to twoja sprawa, ale normalnyczłowiek i tak zajrzy do kilku tekstów i zignoruje to, który z nich był pierwszy.

Nie wyobrażasz sobie, jak bardzo ludzie potrafią być leniwi. Niektórzy nawet nie czytają tekstu, tylko obejrzą screenshoty, sprawdzą ocenę i (ewentualnie) doczytają krótki komentarz końcowy.>> PS Wycieczki osobiste sobie zaoszczędź.

Dnia 02.11.2011 o 17:32, buggeer napisał:

A gdzie ty widzisz "wycieczkę osobistą"? Napisałem, że jesteś taki albo owaki?

Cytuję: Postawa roszczeniowa obecnego pokolenia już dawno przekroczyła granice dobrego smaku i jest na poziomie podłogi, ale jak widać i tak znajdą się tacy, co będą pukać w nią od spodu.Nic o mnie nie wiesz, więc niby co Cię upoważnia, do twierdzenia że jestem "obecnym pokoleniem"? Ponadto takie sformułowania jak "poziom podłogi" i "pukanie od spodu" nie sprawiają, że klimat dyskusji będzie lepszy. Więc albo się precyzyjniej wysławiaj, albo sobie zaoszczędź tego typu stwierdzeń.




Trwa Wczytywanie