The Elder Scrolls V: Skyrim to w tej chwili projekt, nad którym pracuje stuosobowa załoga. - Odkąd skończyliśmy Fallouta, doszło do nas 25, może 30 osób. Skupiamy wielu świetnych ludzi, poznajemy się coraz lepiej. Poza tym coraz więcej osób chce u nas pracować, możemy więc wybrać najlepszych. Już teraz mamy wystarczająco duży zespół, nie musimy zatem zatrudniać nikogo nowego. Mamy komfort przeprowadzania sporej selekcji - mówi Todd Howard z Bethesdy, który Skyrim zapowiedział na tegorocznej gali Video Game Awards.

Od tamtej pory niewiele powiedziano o samej grze. Howard zapewnia, że bliższe informacje ujrzą światło dzienne już w przyszłym miesiącu. - Mam nadzieję, że każdy będzie zaskoczony tym, ile materiałów pokażemy w styczniu - stwierdza. - Jest tego sporo. Chcemy mądrze zagospodarować dany nam czas. Zostało przecież jeszcze 11 miesięcy. To długi okres - zaznacza.
- To oczywiście gra, co do której jesteśmy podekscytowani. Gracze oczekiwali jej przecież od dawna. Pracujemy nad nią już długo, zaczęliśmy ją projektować praktycznie po premierze Obliviona i przez długi czas czekaliśmy, by móc powiedzieć: "To jest właśnie to nad czym pracujemy" - opowiada, dodając, że największe emocje przed galą VGA nie budził wcale fakt wyemitowania trailera w telewizji, ale utrzymania projektu w tajemnicy przez 24 godziny, jakie pozostały do ogłoszenia.
- Chcieliśmy, żeby to była niespodzianka. Trailer... Nie nazywam go nawet teaser trailerem, to trailer zapowiadający. To sprawdza się tylko wówczas, gdy nie wiesz nic, włączając w to tytuł i datę premiery. Jeżeli ludzie dowiedzieliby się wcześniej, nie byłoby takiej ekscytacji na samym pokazie, niespodzianka zostałaby zrujnowana - dodaje.
Fani The Elder Scrolls V: Skyrim muszą się zatem uzbroić w cierpliwość i czekać do stycznia. A potem do listopada - właśnie na ten miesiąc zaplanowano premierę gry.