Jak donosiliśmy kilka dni wcześniej, wyznaczono nagrodę za "złamanie" Kinecta - w puli znalazło się 2000 USD. Microsoft na wieść o akcji od razu zagroził poważnymi konsekwencjami prawnymi dla każdego, kto odważy się podnieść klawiaturę na ich najnowsze dziecko. Nie trzeba było długo czekać na chętnych do odbioru nagrody - już w poniedziałek do sieci trafił filmik pokazujący sterowanie silniczkami Kinecta oraz działanie programu współpracującego z kamerą na podczerwień.

Teraz głos zabiera Microsoft, który w oficjalnym komentarzu stwierdza:
"Kinect dla Xboksa 360 nie został zhackowany - ani oprogramowanie ani sprzęt stanowiące integralną część Kinecta dla Xboksa 360 nie zostały zmodyfikowane. W rzeczywistości ktoś napisał sterowniki, które pozwalają innym urządzeniom na współpracę z Kinectem dla Xboksa 360. Stworzenie tych sterowników i używanie Kinecta dla Xboksa 360 z innymi urządzeniami nie jest przez nas wspierane".
Microsoft ma tu sporo racji. Kinectem można już sterować, można też odbierać dane dotyczące głębi monitorowanego obszaru. Jednak co czyni Kinecta Kinectem jest całe to skomplikowane oprogramowanie analizujące odbierane dane i przerabiające je na wirtualny model człowieka. O ile hackerom nie uda się wyciągnąć tego oprogramowania z samego Xboksa 360, to jeszcze długo jeszcze poczekamy, zanim działający open-source'owy algorytm ujrzy światło dzienne. A może się mylimy?
Na koniec Microsoft nie zapomniał o przestrodze: "Gorąco zachęcamy naszych klientów do używania Kinecta dla Xboksa 360 tylko z ich Xboksem 360, aby otrzymywali możliwie najlepsze wrażenia z zabawy".