Zamiast "dziewiątek" Medal of Honor zbiera w prasie branżowej "siódemki" i "ósemki", a zdarzają się i oceny niższe. To z pewnością rezultaty rozczarowujące dla Electronic Arts. Firma odczuła to zresztą dość boleśnie - ceny akcji powędrowały w dół, możliwe jest też zmniejszenie zainteresowania samą grą przez konsumentów.

Dramatu w tym ostatnim względzie nie wróżą jednak analitycy Cowen and Company, Doug Cruetz i Adam Noily. - Wierzymy, że mieszane recenzje poskutkują negatywnie na Medal of Honor, które nie będzie w stanie skutecznie konkurować z Call of Duty: Black Ops. Wciąż jednak uważamy, że gra sprzeda się w liczbie 4 milionów egzemplarzy w ciągu pierwszego roku, natomiast prawdopodobieństwo osiągnięcia lepszego rezultatu mocno zmalało - twierdzą analitycy.
O komentarz pokusili się też przedstawiciele EA. - Oceny krytyków są wysoce subiektywne - przekonują na łamach Los Angeles Times. - Grę zamówiła rekordowa w 11-letniej historii serii liczba klientów. To niewątpliwie spore osiągnięcie, zwłaszcza, że marka była uśpiona przez kilka lat. To pierwszy rok przywracania jej do życia. Medal of Honor jest częścią większej strategii, której celem jest poszerzenie udziałów w rynku strzelanin. To maraton, a nie sprint. Premiera Medal of Honor to dopiero pierwszy krok w tym wyścigu - dodają.
Cóż, w takim razie do przebiegnięcia zostało już tylko 42,194 km. Z poważniejszych rzeczy - zapraszamy do śledzenia Tygodnia z Medal of Honor.