Tryb multiplayer Bad Company 2 wciąż trzyma czkawka mimo, że gra ta wylądowała na Starym Kontynencie dobre 4 dni temu. Zarówno Electronic Arts jak i DICE uwijają się jak w ukropie, żeby nadążyć za ogromną popularnością ich najnowszej produkcji. Jednak problemy techniczne problemami technicznymi, ale widać, że Elektronicy chcą iść w ślady Activision i Infinity Ward (w końcu zyski z MW2 niedługo pozwolą Kotickowi na wykupowanie małych państw w Oceanii).

Co zatem potrzebuje EA, aby i ich zarząd również mógł budować sobie złote baseny? Przede wszystkim dobry produkt - jest. Potwierdzają to opinie recenzentów oraz samych graczy. Czego jeszcze brakuje? Kampanii reklamowej z prawdziwego zdarzenia. To też jest realizowane - w Internecie co chwilę pojawia się reklama BC2 (chociażby tło naszej strony głównej) a w telewizji puszczany jest spot z niezwykle dobrze dopasowanym do jego klimatu głosem Czarka Pazury.
Tak to wygląda w Polsce. Za granicą fundusze na reklamę gry są wydawane na firmy PR-owskie, które potrafią spłodzić coś w miarę oryginalnego i ciekawego. Bo jak inaczej określić formę promocji gry, w której kolesie przebrani za żołnierzy biegają po centrum Brukseli i grają w BC2 na autobusach, pociągach metra i ścianach? Poniżej filmik z tej akcji: