Odkąd Blizzard ogłosił prace nad Diablo III, StarCraft II usunął się nieco w cień. Trochę światła na tę - jakby nie było - oczekiwaną produkcję rzuciły tegoroczne targi Games Convention, podczas których Frank Pearce wyjawił nieco informacji na temat drugiej części legendarnej strategii Zamieci.

Dotychczas nie poznaliśmy daty premiery drugiego StarCrafta i... nic się w tej kwestii nie zmieniło po drugim dniu GC. Zanosi się również na to, że impas w omawianym temacie potrwa jeszcze dość długo. "Wciąż mamy mnóstwo pracy do wykonania" - przyznał Pearce w odniesieniu do obecnego stanu StarCrafta II. "Każdemu kto grał w tę produkcję na którejkolwiek z imprez przez nas zorganizowanych może się wydawać, że jest ona naprawdę dobra, naprawdę kompletna, powstaje więc pytanie dlaczego jej jeszcze nie wypuścimy? Wciąż mamy jednak przed sobą mnóstwo pracy - zarówno od strony rozgrywki na BattleNecie, jak i od strony kampanii dla pojedynczego gracza. Dopóki te rzeczy nie zostaną wykonane, nie wyślemy gry do sklepów. W tej chwili nie jesteśmy nawet zdolni rozmawiać o kwestiach wydawniczych".
Podczas przedłużających się prac nad jakimkolwiek hitem nie sposób uniknąć tematów zastępczych. Tak też stało się w przypadku StarCrafta II. Wielu zainteresowanych zapewne zastanawia się, czy projekt ten ma jakiekolwiek szanse trafić na konsole. Pearce wyjawił, że jego ekipa nie planuje obecnie wyprodukować wersji konsolowej. Developer skupia się na wydaniu pecetowym i wszystkie aspekty rozgrywki projektowane są właśnie z myślą o komputerach osobistych. Współzałożyciel Blizzarda dostrzegł też trudność, jaka pojawiłaby się po wydaniu StarCrafta II na konsole. Miałaby ona polegać na niemożności zunifikowania społeczności pecetowej i konsolowej na gruncie sieciowym ze względu na znaczne różnice w peryferiach. "Szanse, że wyprodukujemy tę grę na konsole są, nie powiedziałbym zerowe, ale na pewno bliskie zeru" - podsumował Pearce.

W rozmowie z przedstawicielem Blizzarda poruszono też temat przeniesienia StarCrafta na grunt MMO. "Wiązałoby się z tym mnóstwo pracy!" - przyznał otwarcie współzałożyciel firmy. Według niego problem leży przede wszystkim w innej pozycji Blizzarda, World of Warcraft. Producenci gry zawiesili poprzeczkę niezwykle wysoko i bardzo ciężko byłoby zdaniem Pearce'a dorównać wytyczonym standardom komukolwiek - czy samemu Blizzardowi, czy innym ekipom. "WoW był w produkcji od 1999 roku. Mierzysz się zatem z rynkiem, w którym gry mają za sobą 9-letnie inwestycje" - podkreślił.
Współzałożyciel Blizzarda podkreślił, że oczywiście dałoby się stworzyć grę MMO bazującą na uniwersum StarCrafta, jednak trudno sobie wyobrazić jak ogromne inwestycje należałoby poczynić, by spełnić minimalne wymagania konsumentów na polu masowej rozgrywki sieciowej. "Sami utrudniliśmy sobie zadanie, to przytłaczająca myśl! Byłem w Blizzardzie kiedy zaczynaliśmy prace nad WoW-em i muszę przyznać, że to była długa i żmudna podróż. Myśl o tym, by przeżyć jeszcze jedną taką podróż z uniwersum StarCrafta jest dla mnie nieco straszna" - przyznał Pearce.

Nie zmienia to jednak faktu, że świat StarCrafta jest przebogaty i mógłby być wykorzystany w rozmaitych gatunkach. Pearce zaznaczył jednak, że głównym czynnikiem nakręcającym dalsze prace Blizzarda jest chęć (lub niechęć) zespołów developerskich do pracy nad danym uniwersum czy gatunkiem. To coś, co fani Zamieci doskonale znają. Doświadczenia z przeszłości przekonują jednak, że Blizzard lubi wyzwania, a takim - jak przyznał sam Pearce - byłoby stworzenie MMO opartego na uniwersum StarCrafta. Czy do tego dojdzie? Nieprędko się o tym przkonamy. Na razie warto skupić się na masówce, która już teraz powstaje w czeluściach firmy. Miejmy nadzieję, że pierwsze informacje na jej temat ujrzą światło dzienne już niebawem.
