W ekspresowym tempie na orbicie powstaje kolonia nazwana Elysium IV. I wówczas dochodzi do tragedii, jakiej nikt nie mógł przewidzieć w najczarniejszych koszmarach. Nowa kolonia zostaje zaatakowana przez nieznaną Ziemianom rasę Keraków – istot przypominających złożone roboty, dysponujących zaawansowaną technologią i zdolnych obrócić w popiół wiele układów gwiezdnych. Elysium IV zostaje zniszczone, zanim zdołało rozkwitnąć. Piętnaście tysięcy ludzi straciło życie, nim zadziałały systemy obronne. Jak się jednak szybko okazało, był to dopiero początek gwiezdnej wojny wypowiedzianej jednostronnie przez Keraków.
Bezlitosna rasa w ciągu niespełna dwóch lat rozpętała piekło na niewyobrażalną skalę. Trudne do ogarnięcia były również zniszczenia, z jakimi musieli borykać się mieszkańcy Ziemi. Jakże bowiem odbudować w szybkim tempie szesnaście zaawansowanych statków kolonialnych i niezliczoną ilość ludzkich kolonii założonych w wielu układach planetarnych? Jak w końcu pogodzić się ze śmiercią blisko miliona niewinnych ofiar, w tym doskonale wykształconej kadry oficerskiej, naukowców i techników, gotowych w każdej chwili dowodzić wielkimi gwiezdnymi okrętami? Zaiste koloniści nie byli w najmniejszym stopniu przygotowani na ataki, a dodatkowo siła, z jaką się zetknęli, była znacznie większa od ich możliwości obronnych. Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że na tym nierówne starcie się skończyło.
Po zniszczeniu licznych kolonii Kerakowie postanowili uderzyć na Saturna. Tam ponownie poszło im gładko i bez większych oporów zniszczyli platformę obronną ASF. Następnie skierowali swe statki w stronę Ziemi. Dokładnie o godzinie 9.30, 11 czerwca roku 2200 doszło do inwazji. Jak muchy ginęli wszyscy ludzie pragnący się ewakuować bądź ukryć. W tym czasie na orbicie okołoziemskiej znajdowało się już pięć gigantycznych okrętów ewakuacyjnych: Singh nad Indiami, Armstrong nad Kalifornią, Gagarin nad terenem Rosji, Soyinka nad środkową Afryką oraz Balboa nad obszarem Włoch. Niestety, uderzenie obcych było tak silne, że po czterech nie pozostało najmniejszego śladu... Na szczęście załodze ISCS Armstrong w porę udało się odpalić silniki.
Ponad dwadzieścia tysięcy ocalałych po pogromie Ziemian stało się ostatnimi ludźmi w Galaktyce. I kiedy sądzili oni, że są już bezpieczni, okazało się, że na ISCS Armstrong udało się w jakiś sposób przeniknąć bezlitosnym i żądnym krwi wojownikom Kerak. Specjalna kapsuła bojowa przyssała się bowiem do kadłuba statku. Kiedy komputery pokładowe odpowiadające za bezpieczeństwo, w tym sztuczna inteligencja zwana PILOT, zorientowały się, że na pokład wtargnęli obcy, rozpoczęło się wdrażanie procedur bezpieczeństwa. Ponieważ obcym zależało głównie na uszkodzeniu silników, tak aby ostatni statek im nie uciekł, działania PILOTA skoncentrowały się na dostępie do maszynowni. Jednakże tak duża ilość osób chciała wydostać się ze "statku śmierci", że nastąpił totalny chaos. Poszczególne grupy uciekinierów zaczęły barykadować się w różnych sekcjach gwiezdnego okrętu. PILOT zadecydował o wygaszeniu oświetlenia, więc Armstronga ogarnęła przerażająca ciemność... I wówczas przyszła pora na to, by do gry wkroczył wyzwoliciel – obrońca, inżynier bojowy Seth Walker. Ale to już temat na inną opowieść.
Informacje na temat reszty naszych materiałów poświęconych tej grze znajdziecie tutaj.