Firma Nielsen Games przygotowała dla the International Software Federation of Europe (ISFE) raport dotyczący struktury społecznościowej europejskich graczy. W badaniach wzięło udział 6000 chętnych w wieku od 16 do 49 lat pochodzących z 15 krajów (m.in. Hiszpanii, Niemiec, Czech, Łotwy, Anglii oraz Polski). Jakie wnioski?

Zacznijmy od kwestii "kapitana Oczywistego": 80% ankietowanych korzysta z gier wideo i twierdzi, że sprawia im to frajdę (pozostałe 20% pewnie zazwyczaj gra na Xboksie 360 - głupi żart Zaitseva). Z kolei 55% z przepytanych osób odpręża się i relaksuje przy tego typu rozrywce.
Co ciekawe, w porównaniu z innymi mediami (TV i filmami) gry wygrywają na każdym polu, jeżeli chodzi o "miłe spędzanie czasu", "zmuszanie do myślenia", "pobudzanie wyobraźni" czy "utrzymywanie w dobrej kondycji psychicznej".
Badania objęły także relacje rodzice - dziecko, oczywiście z grami w tle. 54% ankietowanych rodziców stwierdziło, że jest to świetny sposób zabawy z całą rodziną. 47% wykorzystuje gry jako okazję do spędzenia większej ilości czasu ze swoimi "poczwarkami". Niestety, tylko 59% pytanych rodziców przyznało się do monitorowania gier, jakie kupują ich dzieci, a 52% sprawdza, w co tak naprawdę grają.
Cieszy natomiast to, że aż 93% ankietowanych rodziców rozpoznaje i rozumie oznaczenia wiekowe PEGI mimo, iż zaledwie 62% pytanych wiedziało o istnieniu tego systemu klasyfikacji... Ostrzeżenia o zawartości (np. obecności w grze przekleństw, przemocy) rozpoznaje zaledwie połowa badanych rodziców. Tyle samo, ile bierze umieszczone na pudełku oznaczenia pod uwagę przy zakupie gry w sklepie.
Średni wiek angielskich graczy to 33 lata, finlandzkich 30, a hiszpańskich 26.
Na koniec powód do zadowolenia - mimo iż to Wschodnia Europa jest uważana za siedlisko piractwa, to i tak wartość sprzedaży gier na terenie Starego Kontynentu w zeszłym roku wyniosła aż 7,3 miliarda euro. To o 0,4 miliarda więcej niż w USA. Prawdopodobnie po części przez stosowane u nas wyższe ceny względem amerykańskiego rynku...