Na to pytanie można z czystym sumieniem odpowiedzieć: tak. Wymagania były olbrzymie, ilość wątków wymagających wyjaśnienia i zamknięcia też niemała. A wszystko to musiało trzymać poziom i układać się w logiczną całość. I udało się. Nawet jeśli chwilami w trakcie lektury odnosi się wrażenie, że w całość zaczyna się wkradać chaos, a niektóre wydarzenia mogą wyglądać na sztucznie nagięte na potrzeby ostatecznego rozwiązania fabuły, z czasem wszystkie elementy układanki zaczynają do siebie pasować. A cały tom wpasowuje się precyzyjnie w większą całość, gdyż znajdujemy w nim spójne odpowiedzi na wszystkie ważne pytania dręczące od dawna czytelników.
Wojna z Voldemortem trwa na całego, jednak przebiega inaczej, niż można by liczyć. Harry Potter i jego sprzymierzeńcy muszą się stale ukrywać, ścigani przez śmierciożerców. Mroczny Pan podporządkował sobie Ministerstwo Magii, a nowym dyrektorem Hogwartu został nie kto inny, jak Severus Snape. Tymczasem przed Potterem stoi najcięższe zadanie, jakie postawił przed nim wcześniej Albus Dumbledore: musi odnaleźć i zniszczyć horkruksy, w których ukryte zostały fragmenty rozszczepionej duszy Voldemorta…Ujawniając cokolwiek więcej, można by jedynie zepsuć czytelniczkom i czytelnikom przyjemność odkrywania fabuły na własną rękę. Dość powiedzieć, że w ostatnim tomie trup ściele się gęsto – zgodnie z zapowiedziami i ogólną tendencją z kolejnych części ginie znów większa liczba popularnych postaci (może trochę razić podobieństwo opisów reakcji Pottera na te tragiczne zdarzenia). Nagłych, dramatycznych zwrotów akcji i niespodzianek też nie brakuje.
Część przewidywań co bardziej uważnych czytelników potwierdzi się – nie można zarzucić Rowling, że nie zostawiła śladów naprowadzających na rozwiązanie pewnych wątków. Pojawią się również informacje dotyczące ważnych bohaterów, które pozwolą ujrzeć ich w zupełnie innym świetle. Warto wspomnieć, że – w kontekście siódmego tomu – wypowiedź autorki z października 2007 roku, dotycząca uczucia profesora Dumbledore’a do czarodzieja Gellerta Grindelwalda, nabiera dodatkowego znaczenia. Na uznanie zasługuje również jak zwykle staranny przekład dokonany przez Andrzeja Polkowskiego. Wywołujące wśród fanów kontrowersje tłumaczenie „Deathly Hallows” na „Insygnia Śmierci” jest chyba najlepszym możliwym przekładem tytułu, biorąc pod uwagę treść powieści. Tak oto dobiega końca czytelnicza przygoda z Harrym Potterem – chociaż jeszcze czekają nas na pewno dwa filmy, a trudno też uwierzyć, że uniwersum stworzone przez J.K. Rowling nie zostanie w przyszłości dalej rozbudowane przez nią samą lub innych autorów. Sama pisarka wspominała już, że nosi się z zamiarem stworzenia czegoś na kształt encyklopedii potterowskiego świata.
Zalety: + dramatyczna akcja + umiejętne rozwiązanie wątków + niespodzianki Wady: - podobieństwa opisów niektórych sytuacji
Tytuł: Harry Potter i Insygnia Śmierci Autor: J.K. Rowling Przekład: Andrzej Polkowski Wydawca: Media Rodzina, 2008 Wydanie: oprawa twarda, 784 strony Cena: 59 zł Strona www: tutaj