Koniec roku to doskonały moment na wszelakie podsumowania. Ze swojej strony uważam, że jeśli coś robić, to robić solidnie - dlatego przy tej okazji władowałem się na niezłą minę. Postanowiłem bowiem dołączyć do podsumowania coś w rodzaju spisu artykułów, jakie za czasów mojej młodości gościły we wszelakich pismach na koniec roku. W swoim zapale zapomniałem o jednym: nasza redakcja ma znacznie większy przerób niż jakiekolwiek drukowany magazyn. I oto utknąłem, patrząc z podziwem i zgroza jednocześnie na bez mała tysiąc artykułów, napisanych w tym roku przez moich autorów. Przyznam, ze przeżyłem moment zwątpienia - czy koniecznie muszę zebrać wszystkie niemalże teksty z całego roku i zrobić do każdego z nich hiperlink? Nie lepiej po prostu napisać kilka zdań na temat tego, jaką niesamowitą grupę autorów udało mi się zebrać? Na szczęście nadeszła odsiecz i wspólnymi siłami udało nam się okiełznać żywioł.
Pełen tekst znajdziecie tutaj.