Za pięć północ w dziurze komunikacyjnej

Hakken
2007/10/28 23:55

Czy próbowaliście kiedyś znaleźć w panice kafejkę internetową o godzinie 23 w niewielkim, kompletnie wam obcym mieście? Oczywiście szukać zaczynacie zaraz potem, gdy podczas próby połączenia się z netem wyczerpała wam się bateria w telefonie komórkowym a ładowarka jest jedną z tych rzeczy, które zostawiliście wybiegając w panice z domu. Bladym świtem wywożą was w bliżej niesprecyzowanym kierunku z dala od jakiejkolwiek cywilizacji i w ten oto sposób zostajecie odcięci od jakichkolwiek informacji. Zdarzyło wam się kiedyś coś takiego? Nie? A mnie tak i właśnie, dlatego powrót do Za pięć północ rozpoczynam z dwudniowym opóźnieniem.

Czy próbowaliście kiedyś znaleźć w panice kafejkę internetową o godzinie 23 w niewielkim, kompletnie wam obcym mieście? Oczywiście szukać zaczynacie zaraz potem, gdy podczas próby połączenia się z netem wyczerpała wam się bateria w telefonie komórkowym a ładowarka jest jedną z tych rzeczy, które zostawiliście wybiegając w panice z domu. Bladym świtem wywożą was w bliżej niesprecyzowanym kierunku z dala od jakiejkolwiek cywilizacji i w ten oto sposób zostajecie odcięci od jakichkolwiek informacji. Zdarzyło wam się kiedyś coś takiego? Nie? A mnie tak i właśnie, dlatego powrót do Za pięć północ rozpoczynam z dwudniowym opóźnieniem.

Dzięki takiemu właśnie splotowi wypadków znalazłem się nagle w komunikacyjnej czarnej dziurze. Istne zaćmienie słońca, apokalipsa! Już gdzieś o godzinie pierwszej w nocy straciłem nadzieję na zamieszczenie artykułu, wróciłem do tymczasowego miejsca zamieszkania i poszedłem spać. Rano świadomość odcięcia od świata napełniła mnie czarnym przygnębieniem. Ostatnio nawet wakacje spędzałem w dużych europejskich miastach, gdzie o dostęp do informacji jest bardzo łatwo. A tutaj nagle coś takiego. Ni z tego ni owego znajduję się w autobusie, który wiezie mnie przez górski, jesienny las do miejsca gdzie dostępu do informacji na pewno mieć już nie będę. Prawdziwa tragedia. Nie dość, że zawaliłem zwyczajowy termin ukazywania się moich felietonów, to jeszcze trwa Tydzień z Wiedźminem, więc w razie, czego powinienem być gotów służyć pomocą. Innymi słowy, wtopa na całego.

I wtedy, jakieś 20 km od Sanoka ogarnął mnie nagły spokój. Pomyślałem sobie: „hej, przecież i tak niczego już nie jesteś w stanie zrobić. Stało się, jak się stało i pozostały tylko dwie opcje. Albo będziesz się przez cały czas tym zadręczał, albo dasz na luz i zaczniesz się dobrze bawić. Bądź, co bądź ślub najbliższej kuzynki nie zdarza się zbyt często” I właśnie wtedy zorientowałem się, że jestem w środku Bieszczad, jest przepiękny słoneczny dzień a lasy i połoniny zdają się płonąć czerwienią i żółcią jesiennych liści. Ogarnęła mnie pełna euforia. Piękny dzień, radosna uroczystość, niesamowite miejsce i nikt nie zadzwoni, aby zaburzyć ten spokój. Innymi słowy idylla i sielanka.

GramTV przedstawia:

Na odpoczynku i zabawie spędziłem cały dzień i noc i możecie mi wierzyć, że było wspaniale. Niespodziewane odcięcie od telefonów telefonu i internetu przyniosło zaskakująco dobre dla mnie skutki. Wypocząłem jak rzadko, mimo, że praktycznie cały dzisiejszy dzień spędziłem w drodze do domu. W tym wszystkim zadziwiło mnie jedno: jak bardzo człowiek przyzwyczaja się do dobrodziejstw techniki. Ja osobiście bez szumu komunikacyjnego wokół mnie czuję się, co najmniej nieswojo. Kiedy tracę dostęp do ciągłego przepływu informacji wpadam w panikę. Jednocześnie, kiedy już wpadnę w taką komunikacyjną czarną dziurę odpoczywam jak nigdy. Wiedząc, że już nic nie mogę z tym zrobić, po prostu poddaję się wydarzeniom i zanurzam w zupełnie inny, dużo spokojniejszy świat, gdzie nie liczą się godziny a pory dnia. Spodobało mi się to na, tyle, że postanowiłem następny urlop spędzić jak kiedyś w dziczy, odcięty od komunikacji. Wyłączyć telefon schować go na dno plecaka i… zobaczyć jak długo bez niego wytrzymam.

Teraz siedząc w domu przed komputerem i pisząc ten felieton odreagowuję uderzeniową dawkę świeżego powietrza i spokoju. Słucham głośno muzyki i spoglądam na rozświetlone miasto. W pokoju obok gra telewizor a pod nim spoczywa Xboks z czekającym na skończenie Halo 3. Będąc w dosyć refleksyjnym nastroju spoglądam na to jak zmieniłem się na przestrzeni tych wszystkich lat. Z Urban Primitive, którym kiedyś byłem, stałem się prawdziwym Infoszczurem, który przeżywa jeden dzień odcięcia od informacji jakby to było niewiadomo co. W tej chwili na usta cisną mi się słowa Billego Idola, które chyba dość dobrze podsumowują moje dzisiejsze rozważania: Welcome to Cybercorporation, Cyberpunks.

Pozdrawiam Was nocne marki.

Komentarze
17
Usunięty
Usunięty
01/11/2007 14:31

Ja kiedyś musiałem tak miesiąc wytrzymać o_0

Usunięty
Usunięty
01/11/2007 14:28

Ja tak samo myślałem że tekst będzie lepszy :(

Usunięty
Usunięty
30/10/2007 21:18

Ja liczylem na jakis ciekawy tekst, a Ty mi tu opisujesz swoj dwudniowy wyjazd na slub kuzynki... Nie ma co - zajebiscie ciekawy felieton -.-




Trwa Wczytywanie